Pies Pawłowa Pies Pawłowa
335
BLOG

Solidarność II - narodziny nowego ruchu społecznego

Pies Pawłowa Pies Pawłowa Polityka Obserwuj notkę 2

Czym była legendarna, mityczna „Solidarność” w czasach PRL? Dla Urbana, był to rozmodlony, wąski ruch społeczny dążący do poprawy własnego statusu materialnego poprzez obniżenie rosnących cen żywności. W rzeczywistości „Solidarność” była czymś zgoła odmiennym. Był to byt czysto wirtualny, swoisty wytrych dla 10 mln Polaków działających na różnych szczeblach w jej strukturach. Dla kolaborantów - współpracujących ze Związkiem Radzieckim, od początku istnienie tego ruchu stanowiło realne zagrożenie dla ich przyszłości oraz przyjaźni „polsko-radzieckiej”. Każda totalitarna władza - w tym i ta działająca na naszych ziemiach, wykorzystując swój reżimowy aparat represji oraz narzędzia propagandy zawsze dąży do możliwie głębokiego podziału społeczeństwa, jego alienacji oraz zbudowania poczucia „odosobnienia”. Dlatego „Solidarność” rozumiana jako wspólnota interesów, nadzieja na zmiany, marzenie o wolnej i niepodległej Polsce, zorganizowana we własne niszowe media musiała zostać przez decydentów PRL zlikwidowana.

Itak też się niestety stało. Wykorzystując represyjne ośrodki władzy wprowadzono „Stan Wojenny”, który ostatecznie złamał szereg wspaniałych ludzi, zabił ich marzenia o lepszej i wolnej Polsce. Później przyszedł nieszczęsny „Okrągły Stół” i zgniły kompromis z komunistami, którzy częściowo podzieli się swoimi wpływami w państwie. Do historycznego pojednania Polaków wyselekcjonowano nielicznych przedstawicieli „Solidarności”, którzy do końca swoich dni byli wierni jej podstawowym ideałom. Ciężar transformacji ustrojowej, prywatyzacja i odpowiedzialność za stan schorowanego i ułomnego państwa odziedziczonego po ekipie Jaruzelskiego błyskawicznie spoczął na barkach strony „solidarnościowej”, która pozbawiona realnego wpływu na większość mediów została w oczach całego społeczeństwa zdeprecjonowana. Wielu ludzi oddało lub zwyczajnie wyrzuciło swoje „solidarnościowe legitymacje” i utraciwszy resztki nadziei na rychłą zmianę sytuacji w kraju przestało się w jakikolwiek sposób angażować. Zostali zdradzeni.

 

Dzisiaj oglądając liczne relacje z manifestacji zorganizowanych w rocznicę zamachu w Smoleńsku widać bardzo wiele młodych twarzy, prawdopodobnie dziedziców ludzi zdradzonych w Magdalence. To oni niosą ich testament. W ich oczach nie widać strachu, nienawiści, pogardy jest dużo nadziei i próba budowania dawno zapomnianej wspólnoty „Solidarności II”. Tego nowego, szerokiego ruchu społecznego nie sposób zaszufladkować i efektów jego powstania są już świadomi najważniejsi włodarze naszego kraju, stąd ten strach i panika. Polacy w końcu, po tylu latach znów się zobaczyli, policzyli, uświadomili sobie znaczenie siły jedności, działania we wspólnocie, bycia elitą. To uczucie bezinteresownej troski o drugiego człowieka, sąsiada, obywatela dodaje odwagi, inspiruje, przełamuje bariery jest totalnie nieprzewidywalne. Tego już nie sposób zatrzymać, „tego się nie da skleić”.

Paradoksalnie śmierć elity niepodległościowej Polski na czele ze śp. Lechem Kaczyńskim poruszyła kulę gromadzącą idee, cele, priorytety, budującą media z tzw. „drugiego obiegu”. Ta swoista kula wspólnych marzeń i nadziei o lepszej przyszłości prędzej lub później zmiecie ze stołków szereg kolaborantów i odda nam Polakom, obywatelom...ich, naszą Polskę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka