Miałam wprawdzie kilka pomysłów na tekst, ale nieopatrznie przeczytałam recenzję "Sponsoringu", potem załapałam się na Terlikowskiego i....
Jest coś takiego w prawicowym myśleniu o seksie, które to myslenie natychmiast sprowadza seks do poziomu kenelowej hodowli. To oczywiście bardzo fajnie- prawidłowi ludzie spotykaja swoje "drugie połowy", z którymi to połowami uprawiaja prawidłowy, prokreacyjny seks. Przy czym można nie robić sobie dzieci, bo można oszukać boga matematyką ( kalendarzyk), ale chemia już nie nada (pigułki), odpada też fizyka ( prezerwatywa).
Problem z prawicowym myśleniem o seksie zaczyna sie dopiero wtedy, kiedy zderza sie z rzeczywistością. Okazuje się bowiem, że w rzeczywistosci zdarzają się osoby, które seks traktują instrumentalnie- i żyją. Które uprawiaja przygodny, przyjemnościowy seks- i żyją. Które zarabiaja na udostępnianiu swojego ciała- i żyją. Które przerywają ciążę i żyją. Mało tego- są osoby, które robia to wszystko razem lub osobno, a potem żyją dobrze, fajnie, bez wyrzutów sumienia, szczęsliwe. Zakładają rodziny, maja dzieci, funkcjonują nie jako społeczne wyrzutki, ale jako pełnoprawne jednostki.
Maria Czubaszek, na przykład, swojego czasu, uprawiała seks, zaszła w dwie ciąże, które usunęła i ....nie, nie ma traumy po dziś dzień. Nie targają nia obawy o brak szklanki herbaty, przeciwnie, jest szczęśliwae jedynym powodem jej troski jest ona sama, a nie los jej dzieci wydanych na niepewna przyszłość.
Takie są FAKTY. Mnóstwo kobiet lubi seks i uprawia go nie czekajć na tzw. wielką miłość, po przeprowadzeniu aborcji wiekszość nie ma wyrzutów sumienia, wiele kobiet wykorzystuje okazję, jaką daje popyt na seks, a pomysł, żeby czekać z weryfikacją kochanka do slubu jest juz raczej karykaturą XIXwiecznych powieści niż praktuka przeciętnej katoliczki w Polsce. Może by jednak troche oprzytomnieć??