Droga donikąd Droga donikąd
415
BLOG

Skończyć z kilkoma etatami lekarzy! Reforma służby zdrowia.

Droga donikąd Droga donikąd Gospodarka Obserwuj notkę 55

 

Dzisiejsza „Rzeczpospolita” opublikowała z serii 9 reform dla Polski, artykuł poświęcony służbie zdrowia. Jednym z elementów, proponowanej reformy jest wzrost składek zdrowotnych, czyli kolejne zwiększenie obciążeń podatkowych. Oczywiście są także inne często występujące postulaty. Mnie jednak poruszyła propozycja kolejnej podwyżki opieki zdrowotnej z uwagi na ogólno pojęte zadłużenie zakładów opieki zdrowotnej. Co to oznacza? Polacy, mamy kolejny pomysł na zbycie odpowiedzialności za obecny bałagan na nas. I my mamy to finansować?!
Mamy finansować to, że koleżanki i koledzy lekarze i cała służba zdrowia, zamiast wykonywać swój zakres czynności na swoim stanowisku, w szpitalu, w przychodni, na dyżurze, w klinice państwowej czyli nas leczyć i koncentrować się tylko na tym jednym etacie, potrafią się realizować na 3 innych etatach, gdzie lepiej zarabiają i to bez podatku „na lewo”. Inaczej mówiąc, większość lekarzy nie jest w stanie utrzymać siebie, swoich rodzin i swoich aspiracji, marzeń z pensji np. szpitalnej. Dlatego, kolega doktor, po pierwsze ma etat w szpitalu, drugi etat (jak jest dobry) w prywatnej klinice, trzeci etat w spółdzielni lekarskiej i ten najważniejszy prywatną praktykę (wizyty domowe). Oczywiście, z tego ostatniego najłatwiej nie płacić podatku, usługa bez rachunku (chyba, że ZUS się wkurzy i wyśle kontrolę). Ten pierwszy w ZOZ-ie przydaje się lekarzowi, bo jest dobrym miejscem na szukanie potencjalnych klientów, drugi to prestiż, tak jak trzeci i tak jak na pierwszym etacie świetne miejsce na „kierowanie” pacjentów do swoich znajomych lekarzy. Pacjent na to chętnie pójdzie, bo jako „skierowany” może liczyć na lepszą diagnozę i lepszy sprzęt do jego przebadania, co do ceny usługi medycznej to i tak będzie droższa (ew. taniej o podatek). Ten układ, za który płacimy i mamy więcej płacić, jest idealny – dla lekarzy, nie dla nas. Nie uważam, że lekarze są innymi czy lepszymi pracownikami i potrafią skoncentrować się na wielu setek przypadków, które są na każdym z 4 etatów jakie prowadzą. Jeżeli Państwo wiedzą, że w przychodni zarabiają najmniej, w klinice dobrze, zaś do kieszeni z leczenia znajomych pacjentów trafia niezły grosz, to jakie mielibyście nastawienie do najmniej płatnej pracy? Wiadomo! Taki układ, gdy na szarym końcu jest praca pracownika służby zdrowia w służbie publicznej, to główny powód złego wykonywania (w większości przypadków) zadań tej grupy zawodowej i co za tym idzie nieprawidłowej diagnostyki, wczesnego (czytaj taniego) rozpoznawania i leczenia trudnych chorób, ogólnie złego stanu zdrowia dzieci, młodzieży, dorosłych, seniorów. W efekcie, armia chorych rośnie, potrzeby są coraz większe. I my za to wszystko płacimy. Najpierw oddając z pensji, potem u lekarza rodzinnego, w klinice prywatnej, oddając datek na WOŚP. Chora sytuacja.

A wystarczy wprowadzić zdrową i stosowaną we wszystkich cywilizowanych krajach zasadę: Jeżeli pracownik ma etat, w przychodni, szpitalu, to ma zakaz pracy podczas jej wykonywania i nie będzie podejmował pracy w innych placówkach. Proste. Albo praktyka państwowa, albo prywatna. Krótki zapis w umowie. Lekarz, lekarka po pracy ma odpoczywać, albo być na telefonie. Proste? Oczywiście ta zasada powinna dotyczyć praktyki prywatnej, klinik. Wtedy i by opłacało się lepiej wynagradzać lekarzy, służbę zdrowia (oszczędności z tyt. trafniejszych diagnoz i wczesnego wykrywania chorób).

Inaczej dalej będzie tak jak jest, że tylko szczęśliwcy „załapią się” na numerek w przychodni, a bogatsi wydadzą na wizytę prywatną u lekarza (który często w tzw. przerwie w szpitalu podjechał do nas, aby nas zbadać).

 

I jeszcze jedno. Wiem, że każdy z nas chciałby mieć dwie, trzy, czy więcej źródeł wynagradzania. Ok. Tyle tylko, że doba nie jest z gumy a człowiek nie jest superman’em. My wszyscy na tym cierpimy, że któryś z etatów jest traktowany „tak sobie”, najczęściej ten najmniej intratny „publiczny”. I koło się zamyka.

Czy ktoś z Państwa potrafiłby w statyczne 8-10 godzin pracować w pełni na 3, czterech etatach. Lekarz potrafi.

Zamiast zwiększać wydatki na powyższą chorą sytuację i uszczelniać system tylko po stronie pacjenta, powinniśmy zatkać wielką dziurę po stronie pracowników służby zdrowia. Do tego uwolnić rynek ubezpieczeń zdrowotnych.

Na koniec dodam, że ten tekst nie miał na celu urazić kogo kolwiek ze służby zdrowia. Bo są to często wspaniali ludzie. Jedynie miał oddać moją wściekłość na chory stan obecny.

 

 

"Tylko prawda jest ciekawa" J.Mackiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka