Czy postawienie Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu wskrzesi poparcie dla PO, rządu i premiera? (fot. flickr.com/photos/bartheq)
Czy postawienie Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu wskrzesi poparcie dla PO, rządu i premiera? (fot. flickr.com/photos/bartheq)
Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz
354
BLOG

Kaczyński przed TS? Tusk reanimuje PiS i lidera opozycji

Łukasz Rogojsz Łukasz Rogojsz Polityka Obserwuj notkę 0

Żyjemy w dość specyficznym kraju - to pewne. O dość specyficznej historii – to również wiadome. Jesteśmy jednym z niewielu państw, być może nawet jedynym, gdzie stawianie polityków poprzednich rządów przed Trybunałem Stanu (lub jego odpowiednikami) jest niczym sport narodowy polityków. Teraz padło na Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobrę. Czy w ten sposób premier Donald Tusk zdoła wskrzesić poparcie dla siebie, swojej partii i swojego rządu w sondażach?

Rok 2012 jest z pewnością najgorszym w krótkiej, choć dynamicznej, historii Platformy Obywatelskiej. Sukcesów mało, a jedynym niezaprzeczalnym jest w moim odczuciu deregulacja grupy 49 zawodów. Nawet podpisanie paktu fiskalnego czy zawetowanie w Unii Europejskiej ograniczenia emisji CO2 do atmosfery mają tyluż zwolenników, co przeciwników. Ja akurat jestem w obu przypadkach „za”, ale podejrzewam, że co najmniej równie wielu Polaków jest „przeciw”.

A porażki? Tych jest już więcej i są znacznie bardziej jednoznaczne - nietrafiona ustawa refundacyjna, manipulacje ws. ACTA, kompromitacje Ministerstwa Sportu i Turystyki, skandal z premią dla prezesa Narodowego Centrum Sportu czy chęć podwyższenia wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67 roku życia.

Efekty takich działań są proste i łatwe do przewidzenia w tej politycznej układance. Sondażowe poparcie dla premiera Tuska, jego partii i gabinetu spada. Od dłuższego czasu zresztą. I nie wiadomo, czy w ogóle spadać przestanie. A jeśli tak, to kiedy? I czy będzie wtedy jeszcze co zbierać z ekipy rządzącej? Czy Tusk do tego czasu utrzyma swoją pozycję na scenie politycznej tak w partii, jak i w kraju?

Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych rozwiązań. Prawda znana nie od dziś. Co jest takim nadzwyczajnym rozwiązaniem problemów PO i jej lidera? A właśnie Jarosław Kaczyński. Koniecznie przed Trybunałem Stanu. Zbigniew Ziobro przed tym samym trybunałem stanowi już tylko pewien dodatek, bo w tzw. międzyczasie wziął był odszedł z PiS, przez co jego „przydatność” dla PO i rządu drastycznie spadła. Bywa.

Fakt postawienia prezesa PiS przed TS wcale mnie nie dziwi. Albo inaczej - dziwi i nie dziwi zarazem. Dziwi, ponieważ trzeba być politycznie ślepym, żeby radykalizującemu i marginalizującemu się politykowi podać rękę w postaci postawienia go przed TS. Osowiały i zniechęcony ostatnimi czasy Kaczyński dostaje od Tuska i jego ekipy drugie życie. Znów może wrócić do niemal ekstremistycznego języka, robienia z siebie ofiary establishmentu i grania do znudzenia nutą patriotyczną. A zatem, wrócić do mainstreamu. Przynajmniej swojego.

Nie dziwi, ponieważ PO próbowało już niemal wszystkiego, by swoje problemy rozwiązać. Było unikanie, było wypieranie, była otwarta walka. I rozmowy ze społeczeństwem też już były. Jedynym słowem, wszystko było. A efektów brak. Trzeba więc sięgnąć po broń niezawodną, po argument, który dwukrotnie wygrał dla PO wybory parlamentarne. Trzeba sięgnąć po prezesa Kaczyńskiego. Przynajmniej lewica się ucieszy i być może w przyszłości odwdzięczy za to rządowi.

Tajemnicą poliszynela jest, że lubimy w Polsce straszyć TS. Lewica chętnie postawiłoby przed nim kilku polityków prawicy, a prawica kilu polityków lewicy. Centrum (przynajmniej deklarowane centrum) dotychczas stało i przypatrywało się tej dziecinnej przepychance. Koniec końców, rzeczywistość zmusiła jednak i tę opcję do wdania się w bezmyślną polityczną awanturę.

A fakty mówią same za siebie. Z TS Polska korzystała w historii nadzwyczaj rzadko. Tylko czterokrotnie - „sprawa Czechowicza” w 1929 roku, sprawa Jaroszewicza & Tyki w 1984 roku, afera alkoholowa w 1997 roku i sprawa Wąsacza w 2006 roku.

Zadziwiająco mało, prawda? Zwłaszcza, zważywszy na fakt, że afer i szemranych osobistości w naszym państwie na przestrzeni lat z pewnością nie brakowało. Pokazuje to jednak, że TS polityczną zabawką nie jest. A przynajmniej nie był dotychczas. Teraz czeka nas piąta odsłona, która może, chociaż nie musi, w sprawie częstotliwości „korzystania” z TS stać się precedensem.

Pytanie tylko, czy PO będzie na koniec tej „zabawy” również zadowolona, co obecnie - przed jej rozpoczęciem? I czy PiS wykorzysta rzucone przez rządzących koło ratunkowe? Nie od dziś wiadomo bowiem, że PO i PiS są jak stare, dobre małżeństwo. Nie lubią się, wzajemnie obrażają, knują przeciwko sobie, a czasami nawet dochodzi między nimi do rękoczynów. Razem źle, osobno jeszcze gorzej. Żyć bez siebie nie potrafią. TS dla Kaczyńskiego może więc obie partie w równej mierze uratować, co ostatecznie pogrążyć.

"Człowiek rośnie w grze o wielkie cele" - Friedrich Schiller "Osiąga się triumf przez zwalczanie trudności" - Victor Marie Hugo "Fortuna boi się odważnych i uciska bojaźliwych" - Seneka Młodszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka