DziubekWrocław DziubekWrocław
612
BLOG

Pojednanie polskie. Próba № 3

DziubekWrocław DziubekWrocław Polityka Obserwuj notkę 13

Po morderstwie śp. Marka Rosiaka krzyknięto trzeci raz, że przyszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie. Lecz teraz ludzi dobrej woli wcale nie jest więcej. Są wręcz niedostrzegalni.

 

Za pierwszym razem wołano po 2 kwietnia 2005 roku, tj. po śmierci Jana Pawła II. A że umarł rodak zaiste szczególny, który wybaczył swemu niedoszłemu zabójcy i który rozdawał miłość jak dziś mocarze rozdają broń - Polacy naprawdę się pogodzili. Politycy przypominali swym zachowaniem cywilizowanych ludzi i nawet opętani wzajemną wrogością kibice dwu krakowskich drużyn piłkarskich w hołdzie dla papieża słowiańskiego symbolicznie powiązali szaliki.

Niestety zgoda w naszym państwie nie przetrwała wówczas półrocza.

Drugi raz krzyczano po katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia br. A że zginęło naraz tak wiele osób wybitnych albo (jak kto woli) sprawujących wybitnie ważne urzędy i funkcje - Polacy naprawdę się zjednoczyli. Parę godzin po tragedii wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, nie zważając na kamery, płakał grubymi łzami i przejętym głosem mówił, że również on mógł być w tym samolocie. Po mszy żałobnej za śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego - Lech Wałęsa smutno wyznał, że teraz to mu może wybaczyć tylko sam Bóg. Do Pałacu Namiestnikowskiego i na Wawel ściągały masy ludzi (także tych, którzy nie popierali Prezydenta Kaczyńskiego). Tłumy pojawiły się też na pogrzebie śp. Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, gromadnie żegnano i innych zabitych w wypadku Tu-154. Gdy kolejno wracały do kraju szczątki dziewięćdziesięciu sześciu ofiar katastrofy, we wszystkich niemal mass-mediach przytaczano najbardziej znany cytat z księdza-poety Jana Twardowskiego. Gorące apele o pohamowanie agresji podczas nadchodzącej wtedy kampanii wyborczej i o złagodzenie języka debat politycznych zbiegały się z wywiadem udzielonym przez Janusza Palikota dla "Newsweeka", w którym lubelski poseł PO zapewniał o swojej głębokiej przemianie.

Względne zawieszenie broni skończyło się jeszcze przed ogłoszeniem wyników wyborów prezydenckich. Wywiad, w którym Palikot obiecywał metamorfozę na miarę Kmicica―Babinicza, z czasem okazał się najdoskonalszą egzemplifikacją kłamiącego polityka. Z kolei lider PiS Jarosław Kaczyński po wyborach postanowił grać krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Polacy ponownie zagnieździli się więc w swoich okopach.

Spokój po zabiciu Marka Rosiaka trwał kilka godzin, o ile w ogóle zaistniał. Ale chyba skończyło się na samych apelach o ów spokój i przekomarzaniach, kto kogo, dlaczego oraz za co powinien przepraszać.

Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że polskie pojednanie jest (przy całym należnym szacunku dla zmarłego polityka łódzkiego!) proporcjonalne do tragedii. A ściślej rzecz biorąc - do żałoby, która trwa tym dłużej, im większa w naszym przeświadczeniu ma miejsce tragedia. Kiedy zaś uznajemy, że już po żałobie, automatycznie też kończy się nasza zgoda.

Oto nasz problem. Godzimy się zawsze tylko po tragedii, w imię tragedii. Godzimy się przez tych, którzy zmarli, dla tych, którzy zmarli. Zamiast godzić się w imię lepszego życia, dla tych, którzy żyją.

I dopóki wyłącznym powodem naszych pojednań będzie śmierć, dopóty nasze pojednania nie będą trwalsze niż żałoba po tej śmierci. Może to być pojednanie na chwilę - jak po odejściu Papieża. Może być na moment - jak po nagłym zginięciu kilkudziesięciu polityków. I może być pojednanie na okamgnienie, praktycznie niezauważalne, a właściwie ograniczające się do próśb o nie - jak po zabójstwie jednego polityka. Nigdy natomiast w takiej sytuacji nie będzie pojednania na stałe.

chrześcijanin † rzymski katolik wolnościowiec, liberał klasyczny (nie lewicowy), libertarianin (prawe skrzydło), minarchista, zafascynowany konserwatyzmem wolnościowym za sprawą Nicolása Gómeza Dávili wyznawca zasady (której oczywiście nie da się określić na poziomie definicji, lecz na konkretnych przykładach - jak najbardziej), że wolność danej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innej - i to powinno być jedyne ograniczenie wolności patriota, antykomunista, antynazista, antysocjalista, antyfaszysta     Publikuję również na: www.radiownet.pl/republikanie/dziubkito       „[…] jeśli człowiek nie ma się na baczności, ludzie zmuszą go do robienia tego, czego chcą, albo – jeśli jest uparty – do robienia czegoś wręcz odwrotnego, po prostu im na złość” [Ken Kesey (1935––2001): „Lot nad kukułczym gniazdem” (1962 r.)]   „Pozwólmy ludziom być szczęśliwymi według ich własnego uznania” [Bolesław Prus (1847––1912)]   „Jeżeli jednostka obrabuje inną jednostkę, nazywa się to «rabunkiem». Jeśli czyni to grupa – «sprawiedliwością społeczną»” „Ten, kto domaga się równości, kończy, żądając, aby karać utalentowanych” [Nicolás Gómez Dávila (1913––1994)]   „Socjalizm to nowa forma niewolnictwa” [Alexis de Tocqueville (1805––1859)]   „Nie może być kompromisu między wolnością a nadzorem ze strony rządu. Zgoda choćby na niewielki nadzór jest rezygnacją z zasady niezbywalnych praw jednostki i podstawieniem na jej miejsce zasady nieograniczonej, arbitralnej władzy rządu. Nie może być kompromisu w dziedzinie zasad podstawowych ani spraw fundamentalnych. Cóż moglibyście uznać za kompromis między życiem a śmiercią?” [Ayn Rand (1905––1982)]   „My, którzy umiemy mówić, musimy być głosem dla tych, którzy mówić nie potrafią” [Sługa Boży ks. abp Óscar Arnulfo Romero y Galdámez (1917––1980)]     Popieram i polecam:  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka