Od jakiegoś czasu rzadziej bywam na "Salonie", jednak ostatnio trochę poczytałem... Wiele notek, nie mówiąc o komentarzach, to teksty z magla a nie z "salonu". Co się z nami dzieje? Jest to tym bardziej przerażające, że jesteśmy w okresie tuż po Świętach, i tuż przed Kanonizacją "Naszego Papieża". Pozornie wydaje się obojętne, czy były to Święta Zmartwychwstania czy święta zająca. W końcu kościoły pękały w szwach ze względu na dwukrotnie większą niż normalnie liczbę "wiernych". Każdy święcił co miał "pod ręką": jak jajka to święcił jajka, jak zająca - to zająca. Najważniejsze, że wielu z nas jeszcze cokolwiek święci a to oznacza, że w gruncie rzeczy nie jest jeszcze aż tak źle. W końcu to diabeł boi się święconej wody.
Święta świętami, a na salonie ludzie podli hasają pojedynczo i całymi stadami. Są rejony, gdzie nienawiść wylewa się z każdej zapisanej linijki tekstu. Jedni chyba faktycznie upadli na głowę i już tak mają, inni może nawet "dla sportu" podpuszczają mniej odpornych blogerów i cynicznie robią sobie z nich jaja.
Emocje się nakręcają. Prymitywne emocje. Jak dowalić? Jak sprowokować? Jak nie dają rady przegadać - wycinają z dyskusji.
Przerażające!
Wszyscy wiemy, że są ludzie podli. Jednak wielu z nas brakuje wiary w to, że tacy ludzie właśnie pojawili się obok nas. Próba "nawracania" skazana jest na niepowodzenie, podobnie jak dyskusja z idiotą:
nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.