odliczajmy czas do Spontanicznie Planowanego Wielkiego Wybuchu Niezadowolenia wobec nowej strasznej ustawy o technikach operacyjnych, dzięki której polskie pogłowie i podymne - w tym ja baran - będzie inwigilowane w necie całą dobę przez pisowskiego Wielkiego Brata - Błaszczaka i wszystkich niezdrowo zainteresowanych życiem wolnych obywateli RP.
Na nic cichutkie stróżki informacji płynące po peryferiach mainstreamu, rzeczowe analizy, że ustawa porządkuje po prostu, to co było wcześniej. Ze strony rządu, brak (jak zwykle) doinformowania - PRZED spodziewaną hucpą opozycji - o tym co konkretnie zawiera ustawa, w czym jest podobna i czym się różni od tych, które są na świecie, wreszcie na co ustawa zezwala w przestrzeni internetowej, ta ostatnia kwestia już staje się łatwym obiektem manipulacji. Pomalutku, w komentarzykach tu i ówdzie, przebąkuje się, że ustawa ta, to po prostu zamach na wolność w necie.
I tak, na fali propagandy antypisowskiej kręci się kolejny odcinek serialu o „infantylnej dyktaturze”, która rozszerza kontrolę wzmiankowaną ustawą ( co jest kłamstwem). A przy okazji - po obejrzeniu spotkania Gójska-Hejke, Żukowski, Staniszkis - doszedłem do wniosku, że Pani Profesor w praktyce trzyma się i broni kurczowo tego, co bezapelacyjnie krytykowała teoretycznie – czyli postuluje: zmieniać, ale nie zmieniając.
A wszystko przez ten STRACH - no cóż, temuż właśnie uległa chyba Jadwiga Staniszkis. STRACH, STRACH, STRACH.
Bardzo szeroko rozumiana opozycja wprawnie obecnie zarządza strachem - swoimi działaniami medialnymi, ulicznymi próbuje kreować obraz rządu wpędzonego do oblężonej twierdzy z potworem w środku. Jeśli działania Ryszarda Petru przypominają mi w stylu Donalda Tuska - uspokajacza strwożonych Polaków ( i totalnego nieroba) , to akcje KODu i jego pobratymców rozsianych po przeróżnych instytucjach bliskie są stylistyce Janusza Palikota. Kamil Dąbrowa ma się tak do polskiego hymnu, jak Jakub Wojewódzki na wiecu KODu do roztańczonych polskich flag. Pomijam powagę Giertycha podskakującego pod Parlamentem, do którego dobrze, że się nie dostał. Przecież Icitatus już w senacie był. O kangurze lepiej nie myśleć.
Trwa sezon na „zrób happening antypisowski” - okazja last minute.
