Kilka tygodni temu okazało się iż prokuratura bada działania policjantów w sprawie porwań przypisywanych gangowi „obcinaczy palców”, zwanego też „gangiem mokotowskim”. Funkcjonariusze stołecznej policji z wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP podejrzewani są miedzy innymi o „tworzenie fałszywych dowodów i stosowanie przemocy w celu wymuszenia zeznań i wyjaśnień”. W domu jednego z funkcjonariuszy znaleziono ważne dowody w sprawie przestępstwa. Nie trzeba tłumaczyć co to może oznaczać.
Dziennik Rzeczypospolita ujawnia dziś iż w Wydziale Techniki Operacyjnej Komendy Stołecznej Policji mogło dochodzić dochodziło do sytuacji kiedy funkcjonariusze tego wydziału kupowali od przestępcy „samochody dla prywatnych celów taniej niż na rynku. Artur E. dostarczał też luksusowe auta dla wydziału”.
W obu przypadkach mamy do czynienie z funkcjonariuszami najbardziej tajnych komórek policji. Pracują oni „pod przykrywką”, operują spreparowanymi dokumentami. Wyposażeni w super-nowoczesną technikę operacyjną mogą robić naprawdę cuda.
Wydaje się iż część z funkcjonariuszy z wyżej opisanych wydziałów policji być może zatraciło poczucie priorytetów w swojej pracy. Fatalnie opłacani, z cieniem spraw typu zabójstwo Krzysztofa Olewnika, mogą mieć dylematy co do sensowności służby. Polsce bezapelacyjnie potrzebna jest reforma organów ścigania i poprzedzająca ją wielka debata społeczna o Policji.
