eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski
258
BLOG

Parkowanie w Warszawie

eKurjer Warszawski eKurjer Warszawski Polityka Obserwuj notkę 2

 

"To  ewenement by parkować na chodniku – w żadnym z krajów zachodnich które odwiedziłem nie można parkować na chodniku" - pisze autor Warszawskiego Bloga Parkingowego Tom Krakus.

 

Jestem kierowcą od 11 lat i posiadam dwa samochody. Właśnie w samochodzie usłyszałem w radio reklamę GW z informacją o akcji "Parkuj po ludzku". Informację przyjąłem z dużym zadowoleniem. Do tej pory wydawało mi się że jestem jednym z nielicznych którzy dostrzegają problem z nielegalnym parkowaniem. Widząc pieszych przeciskających się przez zastawione chodniki zastanawiałem się zawsze - dlaczego nie interweniują? Dlaczego nie proszą o pomoc Policji czy Straży Miejskiej? Akurat w moim przypadku pewna "wrażliwość" na "parkujących inaczej" zaczęła się od narodzin dziecka, a właściwie pierwszych spacerów z wózkiem.

 

Ze złością przyjmowałem sytuacje w których byłem zmuszony zjechać z wózkiem na jezdnię bo ktoś zaparkował jak ostatni cham. Wcześniej prawie nie zwracałem uwagi, czy parkujący na chodniku zostawił metr czy czterdzieści centymetrów – zgodnie z dewizą części kierowców – „pieszy zawsze sobie poradzi”. Od czasu jak zacząłem chodzić z wózkiem doszło do mnie iż jako pieszy jestem na dnie komunikacyjnego „łańcucha pokarmowego”,znaczę o wiele  mniej od samochodu i wygody jego kierowcy – zawsze jest jakieś wytłumaczenie „ja tylko na chwilę”, „to gdzie mam zaparkować” itd.

 

Wtedy właśnie zacząłem egzekwować swoje prawa do poruszania się chodnikiem, który jak sama nazwa wskazuje służy do chodzenia a nie parkowania. To z resztą ewenement by parkować na chodniku – w żadnym z krajów zachodnich które odwiedziłem nie można parkować na chodniku. Później przyszedł mi do głowy pomysł by zostawić jakiś ślad z tej swoistej „pracy społecznej” jaką wykonuję, może również by wzbudzić pewne kontrowersje, zwrócić uwagę mediów, Tak powstał mój blog   Niektórzy nazywają mnie konfidentem – ja uważam się po prostu za Obywatela. Chciałbym żeby więcej ludzi brało sprawy w swoje ręce i zamiast narzekać na forach czy w listach/telefonach do gazet po prostu żądało respektowania swoich praw i prosiło o pomoc odpowiednie służby. Zachęcam do tego w dyskusjach na forach czy w usenecie. Zdarzają się również osoby które podsyłają mi zdjęcia z własnych interwencji. Jednak ten rodzaj wrażliwości to chyba sprawa incydentalna – jakiekolwiek kontakty z „władzą” są w naszym kraju nadal źle widziane a często uważane za „donosicielstwo” czy jakaś forma fobii lub nie spełnionych ambicji (w sensie braku auta czy etatu w SM/Policji)
 
 

Czasami sam sobie zadaję pytanie - czy jest z tego jakiś pożytek, czy ktoś się czegoś nauczy? Zazwyczaj rezultatem zgłoszenia jest tzw. „wezwanie” do stawienia się w komendzie SM które strażnicy wkładają za wycieraczkę. Co dzieje się dalej – nie wiem. Czy większość kierowców karana jest mandatem? Nie sądzę – zapewne często kończy się pouczeniem, gdyż zazwyczaj nie skłamię gdy założę iż Strażnicy to tacy sami (czyli źle wychowani) kierowcy jak większość pozostałych. Nie wiem również co dzieje się w przypadku niestawienia się na wezwanie SM. Liczę również iż kierowca który dostanie „wezwanie” i zrozumie co zrobił źle może nie zrobi tego następnym razem. Albo – co lepsze w swojej złośliwości zadzwoni na SM kiedy zobaczy że kto inny parkuje w tym samym miejscu tak samo. Chociaż niektórzy nic nie robią sobie z mandatów i stale parkują jak popadnie. Przykłady są na moim blogu: Pod tym linkiem można poznać podsumowanie całej historii do której przyczynił się recydywista parkingowy a która zakończyła się sukcesem tj. uwolnieniem przestrzeni dla pieszych.
 

Słysząc krytyczne głosy kierowców którzy komentują akcję "Parkuj po ludzku", chciałbym zapewnić iż można parkować legalnie jeżeli się tylko chce. Ja osobiście staram się by być żywym przykładem takiego kierowcy. Prowadząc taki blog bardzo staram się być „fair” i zawsze przestrzegać przepisów (również tych nie dotyczących parkowania). Jeżeli nie mam gdzie stanąć, jadę dalej. Byłbym hipokrytą gdybym robił inaczej. Ostatniej zimy w związku z opadami śniegu, drastycznie zmniejszyła się liczba miejsc parkingowych na warszawskim Służewcu. Któregoś dnia pojechałem służbowym autem do klienta – nie było już miejsc dla gości. Nie było też żadnego legalnego miejsca do zaparkowania. Objechałem trzy pobliskie parkingi strzeżone ale nigdzie nie mogłem zaparkować na 4-5h, otrzymując fakturę/paragon (wszędzie chcieli mnie wpuścić jedynie „na lewo”). W związku z tym odstawiłem samochód do firmy i pojechałem ponownie – taksówką. Parkowanie w miejscu oddalonym o więcej niż 1km od celu było bezsensowne – większość chodników na Służewcu nie była odgarniana.

 

wiecej

 

ekurjerwarszawski.pl Wydarzenia, imprezy, nieznana historia miasta, opinie, satyra obrazkowa - wszystko o Warszawie!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka