elevatemelater elevatemelater
320
BLOG

80 best of. Kino

elevatemelater elevatemelater Kultura Obserwuj notkę 11

jarmusch10. Jim Jarmusch - Stranger Than Paradise (Inaczej Niż W Raju) [1984]

Jeden z wczesnych filmów lidera wśród amerykańskich twórców undergroundowych, ale prezentujący już  szczytową formę, która miała eksplodować ostatecznie, całą mocą w "Truposzu". Tu mamy minimalistycznie  ujętą powieść nie do końca może drogi, w sensie formalnym, jak w "Niekończących się wakacjach", ale na pewno w sensie metaforycznym, jak we wszystkich filmach Jarmuscha. Tak, Jarmusch to niesłychanie inspirujący twórca, rzucający tu cudowne impresje z życia grupki młodych ludzi, tułających się przez cały film po jakichś syfnych, amerykańskich prowincjach. Ile jednak w tym wszystkim, przedstawionych w sposób jak najbardziej realistyczny (długie sceny nudy, jaka towarzyszy bohaterom) refleksji egzystencjalnych. Taki film, w którym minimum daje maksimum.

____________________________________________________________

zelig09. Woody Allen - Zelig [1983]

Allen w wersji eksperymentalnej. Film rzeczywiście robi wrażenie nowatorskim montażem. Allen genialnie balansuje na granicy autoparodii i osiąga tu kto wie, czy nie najlepszy efekt. Choć film jest trudny i niejednoznaczy. Składający się z Woodiego wplecionego w archiwalne sceny z historii XX w. wprowadza pewną dezorientację. W świetny sposób bowiem udało mu się tę abstrakcyjną historię przełożyć na dającą do myślenia krytykę społeczną i historyczną. Stworzenie psychologicznego portretu ludzkości XX w. w tak pomysłowy sposób zakrawa dopiero na absurd. Tym absurdalny filmem Allen zrobił wszystkim psikusa, obnażając ich nietolerancję i dając do myślenia tym, smutnym w zasadzie obrazem. Ech, po prostu arcydzieło postmodernizmu w kinie. Czego chcieć więcej?

____________________________________________________________

possesion08. Andrzej Żuławski - Possession (Opętanie) [1981]

Berlin w tym filmie wygląda jak piekło. Andrzej Żuławski to prawdziwy diabeł kina, mieszający w swoim kotle chaos, ekspresjonizm, surrealizm, makabrę, oniryzm. To wszystko składa się na styl tego reżysera, praktycznie w całej jego twórczości, ale tu...no tu to już wszelkie granice zostały przekroczone. Tu dzieją się cuda w filmowej ekspresji i narracji. Oglądamy powolne, ale niesłychanie gwałtowne, popadanie dwojga ludzi w obłęd. Potęgują go formalnie, przede wszystkim histeryczne aktorstwo i sztuczki rodem z horrorów, tych dobrych. Film może trochę dziś już staroświecki, ale wrażenie dalej robi. Szalona praca kamery i te dziwne pozy Adjani i Neila tworzą trochę taki, dziś już, dla współczesnego widza obraz sztuczny, ale jak poczuje się styl to pozostaje się pod wpływem tego filmu. Ogląda się jak w hipnozie. Pod spodem bowiem czai się prawdziwe piekło. Piekło emocji i namiętności. Piekło Żuławskiego, do którego warto wejść.

____________________________________________________________

scar07. Brian De Palma - Scarface (Człowiek Z Blizną) [1983]

Gangsterka w wersji kubańskiej na Florydzie. Mroczny thriller de Palmy w, którym oglądamy upadek Tonyego Montany, kubańskiego chłopaka, któremu zachciało się luksusów i gangsterki, pokazuje jak można upadać z wysokiego konia. Tony miał podstawy ku temu by stać się królem mafii. Był bezwzględny, okrutny, niemoralny, brutalny, a co najważniesze nieznający strachu. Film pokazuje w tej mistrzowsko zrealizowanej historii mafijnej kariery, jak te cechy wpływają również na otoczenie. Życie osobiste Montany zostaje całkowicie rozbite, a w mafii takich jak on chce się jak najszybciej pozbyć. A de Palma, jak to de Palma robi film perfekcyjny formalnie, z zapadającymi na długo w pamięć krwawymi scenami, szczególnie z wielkim finałem z fontanną. Al Pacino natomiast przechodzi sam siebie, tą histeryczną, pełną agresji rolą wykolejeńca.

____________________________________________________________

bull06. Martin Scorsese - Raging Bull (Wściekły Byk) [1980]

Słynny dramat sportowy i nie ukrywajmy, w tym genre najlepszy. Znowu tak jak Pacino rewelacyjnie oddał postać niezrównoważonego gangstera, tak też de Niro zalicza w latach 80 jedną ze swych najlepszych ról - niezrównoważonego boksera. Stylowy, czarno biały film toczy się w typowych dla filmów o karierze i jej cenie historii. Jest w nim coś wyjątkowego jednak. Jest to, ta bliskość głównego bohatera, którego zmagania z nadwagą, alkoholizmem i wybuchami gniewu, obserwujemy z dość bliskiej perspektywy. Film jest surowy i nie zawiera żadnych uproszczeń. Widzimy wszytko tak, jak powinno wyglądać. Bo życie człowieka, który zarabia waląc po ryju, wcale nie jest takie wesołe.

____________________________________________________________

leone05. Sergio Leone - Once Upon A Time In America (Dawno Temu W Ameryce)[1984]

Monumentalny obraz zaiste. Na koniec Sergio Leone zostawił sobie film o tematyce mafijnej. Nie jest to jednak typowa historia gangstera. Jest to raczej opowieść uniwersalna, o przyjaźni, wspomnieniach. Czyli o czymś ważnym, ale oklepanym. I tu właśnie wkracza Leone z tym swoim epickim rozmachem i nadaje całej ,prostej w zasadzie historii ogromnie dużo uroku. Film jest pod względem formalnym prawdziwym arcydziełem. Zachwyca niuansami, jest bardzo wyważony, sceny dowcipne przeplatają się z nosstalgicznymi, a dramaturgia jest idealnie rozłożona na te bagatela 4 godziny prawie. Przede wszystkim jednak jest to głęboko humanistyczny film wpleciony w takie a nie inne czasy, ale mówiący o ludziach z krwii i kości.

____________________________________________________________

blade04. Ridley Scott - Blade Runner (Łowca Androidów) [1982]

Jako, że jestem fanem sf, to ten film musiał tu się znaleźć. Nie tylko jednak jest "Blade runner" arcydziełem sf, jest to po prostu kultowy film, o ogromnym przekazie humanistycznym. Zacznijmy od klimatu, koncepcji. Jest totalna. Wizja mrocznego, industrialnego, wyniszczonego miasta po prostu poraża. Duszny, niepokojący klimat utrzymuje się tu przez cały czas. Film balansuje na pograniczu kryminału noir i cyberpunku. Są tu jednak sceny daleko wykraczające poza wszelkie kryteria gatunkowe i asirujące do miana ponadczasowej sztuki. Mówię tu głównie o końcowej scenie, której przywódca zbuntowanych Androidów, grany przez Rutera Hauera umiera w niezwykle pięknej, metaforycznej scenie wypuszczania białego gołębia. Następuje to po monologu, w którym wyraża on swoją wątpliwość w wyższości ludzi nad ich tworem czyli Androidem i pokazując w piękny sposób, że Android może czuć i rozumieć więcej niż człowiek. Jest to więc bardzo ciekawy traktat o człowieczeństwie rozgrywający się futurystycznej rzeczywistości, ale może właśnie przez ten kontekst miejsca i czasu pozwalający z dystansu spojrzeć na tę problematykę.

____________________________________________________________

dekalog03. Krzysztof Kieślowski - Dekalog [1988]

Dzięsięcioodcinkowa seria, w której żaden, słownie ŻADEN z filmów nie schodzi poniżej poziomu arcydzieła. Każy film z innymi aktorami, każdy inaczej sfilmowany, każdy o innym ciężarze i klimacie i wszystkie razem będące bardzo przewrotnym spojrzeniem na przykazania boskie. To właśnie fakt, że Kieślowski (mistrz kina moralnego niepokoju) daje nam historie, w których nie da się jednoznacznie kogoś ocenić i filmy, które pozostwiają nam moralne dylematy nie do rozwiązania. A mógł przecież zrobić dziesięć filmów o złych grzesznikach i karach ich spotykających, ale nie to jest Kieślowski i on po to zrobił tę serię żeby pokazać jak szeroko można interpretować przykazania i jak bardzo zależą one od masy czynników na nie wpływających. Zawsze będę uważał, że "Dekalog" to szczyt i opus magnum reżysera i potem już tylko rozmieniał się na drobne robiąc ładne wizualnie, ale strasznie sztuczne i pretensjonalne filmy we Francji. "Dekalog natomiast jest robiony na najlepszych europejskich wzorcach kina artystycznego a tak naprawdę to tworzy w tej kwesti nowe wzorce. Nie ma tu nawet cienia sztuczności, jest to niesłychanie prawdziwe kino najwyższej próby. Najlepsza część? Chyba nikt nie zaprzeczy, że ejst to V. Scena, w której grany przez Bakę bohater w rozpaczy rzuca się na ziemię i próbuje wyrwać z rąk policjantów w czasie przygotowań do egzekucji, a także wcześniej gdy wypuszczany jest z celi i błagalnym głosem mówi "Proszę pana, ja nie chcę" to chyba najbardziej przejmujące i prawdziwe sceny w historii kina.

____________________________________________________________

velvet02. David Lynch - Blue Velvet [1986]

Pierwszy film Lyncha "Eraserhead" to była masakra. Strasznie trudny w odbiorze eksperymantalny, surrealistyczny dramat. Ostatni jak dotąd film Lyncha "Inland Empire" to także masakra. Korzystający z innych środków wyrazu, ale będący również szczytem reżyserskiej ekstrawagancji Davida. Pomiędzy dwoma tymi kuriozami zrobił on kilka innych filmów, w których obserwowaliśmy jego fascynującą ewolucję jako reżysera poszukującego. "Blue velvet" było pierwszym takim filmem i było filmem wzorcowym. To co później było w "Twin Peaks" czy "Dzikości serca" albo "Zagubionej autostradzie", miało swój początek w "Blue velvet". Ten film łączy sobie wszystkie lynchowskie motywy, takie jak : granica między snem a rzeczywistością, przekroczenie granic własnego umysłu a także mroczne namiętności i obsesje bohaterów. Nic tu nie jest takie jakie być w kinie powinno. Lynch kreśli tu zupełnie nietypową historię powolnego odkrywania tajemnicy, lekko detektywistyczną i rozgrywającą się na z pozoru typowej, niewinnej amerykańskiej mieścinie na przedmieściach. To zestawienie tej niewinności amerykańskiej prowincji i mrocznych, nieludzkich wydarzeń jakie tam mają miejsce, to coś za co Lynch będzie miał swoje zasłużone miejsce w historii filmu. Nigdy wcześniej bowiem nikt nie przekroczył granicy tak bardzo jak on.

____________________________________________________________

offret01. Andrei Tarkovsky - Offret (Ofiarowanie) [1986]

Poezja. Film o głębokim duchowym i idealistycznym przekazie (czyli z zasady dobry), ubrany w przecudowne, oniryczne, przesycone tajemniczym klimatem, sceny. Już sama fabuła, przedstawiająca dwudziestowiecznego profesora, myśliciela, a więc osobę światłą i głęboko humanitarną, postawionego przed grożącą światu nuklearną apokalipsą i chcącemu niczym Chrystus poświęcić się, ofiarować swoje życie dla ocalenia ludzkości, stawia ten film w poczet najambitniejszych dzieł fimowych europejskiej kultury. Nie tylko chrześcijańskiej. Bo oto mamy właśnie nie fanatyka religijnego, ale idealistę, który bez namysłu, podobnie jak Chrystus ofiarowuje się w imię wyższego celu. W celu uratowania wszystkich żywych stworzeń na ziemi. Tarkowski tworzy przejmujący film, który nikogo nie pozostawi obojętnym wobec tego pięknego poświęcenia. Nakreślony tu mistyczny traktat nie miałby takiej siły oddziaływania gdyby nie arcymistrzostwo filmowe Rosjanina, który doprowadza tu swój charakterystyczny styl, z tymi wszystkimi wolnymi, kontemplacyjnymi scenami do ekstremum, a co za tym idzie, do perfekcji. Kunszt z jakim została nakręcona każda scena po prostu poraża. Wszystko jest tu niezwykle przemyślane i na swoim miejscu. Zachwycają rozbudowane sceny, kręcone z jednego ujęcia a ukazujące np. spadającą po trzęsieniu ziemi zastawę, czy jak w ostatniej, niebotycznie długiej, płonący dom. Ta ostatnia scena gdzie w metaforyczny sposób (jak cały film zresztą) zostaje przedstawione wyzbycie się własnego umysłu, żeby cała nuklearna groźba pozostała tylko w chorych zakamarkach mózgu jest genialna w swej prostocie. Mówi więcej niż wszystkie filmy o bohaterach czy męczennikach, utrzymanych w formnie martyrologicznej. Mnie osobiście ten film poraził swoim pięknem i doskonałością, dając większą duchową ucztę niż inne (także znakomite) filmy Tarkowskiego. "Stalker" czy "Andriej Rublow" traktują o podobnych problemach, postaciach, mają tę samą wrażliwość, jednak ten ostatni film wielkiego rosyjskiego twórcy, pozostaje jego testamentem twórczym o największej sile oddziaływania. Przynajmniej na mnie.

 

chcę studiować na kulturoznawstwie bo lubiem sztukę, bardzo

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura