Wczoraj u T. Lisa goście debatowali o stanie wojennym. Nie ma w sumie sensu zdawać pełnej relacji, dlatego ograniczę się do wniosków.
Na wstępie należy pominąć jakże mądre wypowiedzi posła Rozenka, który porownał dwuletni okres rządów PiSu do stanu wojennego. Ale do rzeczy.
Nie możemy, nie powinniśmy skazywać generała jaruzelskiego, bo jest on starszym schorowanym człowiekiem, soft generałem, milutkim dziadziulkiem, który w stanie ciężkim leży w szpitalu. Poseł Mariusz Kamiński porównał postać generała do jednego ze strażników z niemieckiego obozu w Treblince, że tamtego przywieziono na łóżku szpitalnym pod oblicze sprawiedliwości po latach, a my bawimy się z naszym zbrodniarzem w L4.
Wspomniany poseł Rozenek oraz pozostali goście red. Lisa uznali to porównanie za nie na miejscu, bo przecież nie można porównać zbrodni niemieckich (politpoprawnie: nazistowskich) do komunistycznych. W sumie racja, bo zdaje się, że gdy się zliczy wszystkie ofiary, to wyjdzie więcej po drugiej, "bratniej" stronie.
Uważam, że sam ten wniosek jest nie na miejscu, ponieważ gdzieś zgubiono główny wątek: nie chodzi o same zbrodnie, za jakie poszczególni zbrodniarze mieliby odpowiadać, lecz o fakt podobnego stanu ich wieku i zdrowia.
Ale nagle niespodzianka: dzisiaj prezydent, premier i cała światła elita mówi, że stan wojenny był zbrodnią, którą powinniśmy rozliczyć...
Należy zadać pytanie, kto ma rację: elita wczorajszego Lisa, czy elita dzisiejsza? Bo widać wyraźnie, że ich stanowiska są bardzo odmienne...
