Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
535
BLOG

Ostatni akord Lepperiady

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 4

"Pewnego dnia zdarzyło mi się zobaczyć podpitego mężczyznę, który z wściekłością znęcał się nad towarzyszącą mu kobietą. Tłukł ją na odlew w twarz, popychał i szarpał za włosy. Nie zastanawiając się podbiegłem i uderzyłem tego człowieka tak, że rozciągnał się na chodniku. Poczułem się jak bohater. Byłem przekonany, że postąpiłem dobrze i osoba, której pomogłem za chwilę mi podziękuje. I nagle... okazało się, że ta poniżana przed chwilą dama bardzo kocha swojego oprawcę. Zaczęła się donośnym wrzaskiem domagać obecności policji a mnie zwyzywała od bandziorów."

Lata temu jeden z moich znajomych opowiedział mi powyższą historię, która po przeglądzie weekendowego internetu staneła mi przed oczami. Po piątkowej śmierci Andrzeja Leppera, tak jak w przytoczonej anegdocie, okazało się, że część komentatorów zachowała się jak przysłowiowa żona alkoholika. Nagle okazało się, że człowiek, który przez lata bezkarnie demolował dyskurs i sprowadzał politykę do parteru był - uwaga, uwaga! - politykiem wybitnym (sic!). To że ten człowiek niszczył cudze mienie, drwił z prawa, oblewał policjantów gnojówką i bezkarnie pomawiał innych nagle przestało się liczyć. To, że był recydywistą i traktował kierowaną przez siebie partię polityczną niczym folwark, z którego ciągnął profity poszło w niepamięć. W imię czego? Jak to zwykle bywa w Polsce - w imię walenia ad hoc w tych, których się nie lubi.

Pierwszy sygnał wyszedł od pijarowca z maturą - niejakiego  Piotra Tymochowicza (odsyłam do mojego poprzedniego tekstu "Lepper niczym Blida"). Na kolejne nie trzeba było długo czekać. Najdobitniej wykazał się redaktor  Jacek "Jajcarz" Żakowski mówiąc o tym jak to Lepper stał się ofiarą "brutalności władzy" i nagonki  ("Zaszczuty przez PiS"). Nagonki, którą - warto nadmienić - rozpoczęły media bliskie Żakowskiemu pamiętnym tekstem"Praca za seks".

Reakcja tzw. salonu na śmierć przewodniczącego Samoobrony pokazuje, że środowiska skupione wokół koncernu medialnego na Czerskiej przejawiają samobójcze tendencje i jakiekolwiek zasady, czy to etyki czy logiki, są traktowane instrumentalnie i mają jedynie aspekt tymczasowy. Dla tych ludzi pod względem dialektycznym wszystko jest możliwe. Jednego dnia można przedstawiać Leppera jako bandziora, głupka i chama. Drugiego - na wzór Blidy - jako nieszczęśliwego człowieka zaszczutego przez rządy PiS. Po co? Oczywiście po to by wywijać trumną nad głową politycznych przeciwników, którym wcześniej przypisywano polityczną nekrofilię posmoleńską.

Nie wiem jak wielu ludzi dostrzeże ten absurd jaki propagują medialne indywidua pokroju Żakowskiego, ale liczę na to, że będzie ich dużo. Tak samo jak liczę na samego "Jajcarza" Żakowskiego.  Mam nadzieję, że pozostanie on sobą i nadal rozckliwiając się nad smutnym losem przewodniczącego Samoobrony będzie walczył ze znienawidzoną IV RP i wymachiwał trumną, do której jeszcze nie zdążyli włożyć ciała.

A tak na marginesie  - kto wie? Może już niedługo redaktor "Jajcarz" będzie nam wmawiał, że Lepper był kolejną inkarnacją "człowieka honoru". Jeżeli ten sam numer udał się z Kiszczakiem, posłanką B. i doktorem G. to z Lepperem może udać się również.

Wypada trzymać kciuki.

Pozdrawiam

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka