Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer
829
BLOG

Partyjny beton – nasz wspólny problem

Wiktor Kornhauer Wiktor Kornhauer Polityka Obserwuj notkę 9

 

Każdy wie czym jest beton. W budownictwie to jeden z najbardziej wytrzymałych materiałów powstający w wyniku procesu chemicznego krzepnięcia. Odporny na ściskanie. Kiepsko radzący sobie ze ścinaniem i rozciąganiem. Dozbrojony stalą w odpowiednich warunkach jest w stanie udźwignąć praktycznie wszystko. Jego polityczny odpowiednik niekoniecznie cechuje się aż taką twardością. Znany jest natomiast z tego, że posadowiony w jednym miejscu jest trudno usuwalny. O ile beton budowlany można niwelować przy pomocy ciężkich maszyn burzących i młotów pneumatycznych o tyle betonu partyjnego usunąć się nie da bez eliminacji panujących nad nim liderów lub całych organizacji.
 
Przykładów politycznego betonu w naszej historii najnowszej jest mnóstwo. Począwszy od SLD i PSL a skończywszy na PiS i PO. Każda z tych formacji dorobiła się własnej ciężkości przechodzącej w ociężałość. O ile jednak SLD i PSL jako partie post-komunistyczne przejęły swój beton z dobrodziejstwem inwentarza spadkowego po systemie totalitarnym o tyle PiS i PO wyhodowały swój cięzki fundament z premedytacją. Być może jego liderzy najzwyczajniej w świecie pozazdrościli swoim post-totalitarnym protagonistom pewności bytu. Być może uznali, że jedynym rozwiązaniem, które ich zabezpieczy przed demokracją i powtórzeniem losu AWS jest owa partyjna siermięga. Cokolwiek by to było fakt jest faktem. Obie post-solidarnościowe organizacje zapragneły poczuć pod stopami solidny wymiar betonowej platformy i zabezpieczyć sobie swoje rzekome prawo do niego, które obecnie gwarantowane jest przez budżet państwa.
 
W tak zwanym normalnym kraju polityczny beton występuje również. Jednak z drobną różnicą. Z reguły stanowi on wyłącznie część bazową partii politycznych. Co najwyżej czwarty, być może czasami trzeci, na pewno nie drugi szereg. Co byśmy nie powiedzieli o systemie wyborczym opartym na okręgach jednomandatowych to jedno jest pewne. Ludzie, których jedyną zaletą jest bycie plecakiem prezesa lub teczkowym przewodniczącego nie mają tam zbyt wielkich szans. Ich po prostu nie ma. Nie dlatego, że są brzydcy, garbaci lub noszą staromodny picwąs fryzjerski ale dlatego, że tzw. JOWy wymuszają niezależność i zmuszają do wykazywania się inteligencją czego jak wiadomo poparcie szefa nie zapewni.
 
Używając budowlano-architektonicznych przenośni można powiedzieć, że żaden z politycznych bytów jakie są na naszej rodzimej scenie nie jest projektem skończonym.  SLD to post-komunistyczną ruderą bez wyrazu, która wymaga gruntownego remontu.  PSL  jest niczym wiejski Gie-eS zamieniony w siermiężny kantorek do załatwiania doraźnych interesów. PO to nadal partia ideowo niezdefiniowana więc straszy betonowym szkieletem swojego aparatu na którym co najwyżej odbywają się projekcje wizerunków dyktowanych przez sondaże. No a PiS jak to PiS. Prezes Kaczyński tak jak i reszta postawił na partyjy beton tylko odrobinę bardziej. Możliwa jest więc jedynie opcja „bunkier”. Idealna na czas oblężenia.
 
W polityce jest jak w architekturze. Nie da się zbudować czegoś co ma sens posiłkując się jedynie betonem. Do pełni sukcesu zawsze potrzebne jest szersze spektrum materiałów. Takich jak szkło zapewniające transparętność, stal gwarantująca trwałość czy też drewno mające wiele zastosowań. Bez tych dodatków można sobie budować co najwyżej mury oporowe lub fortyfikacje.  Patrząc na polską politykę nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest zdominowana przez ludzi, których głównym narzędziem wpływu na rzeczywistość i celem samym w sobie jest partyjny aparat. Niewzruszony, intelektualnie ograniczony i niezmiennie dążący do poszerzania swoich wpływów twór. Dzięki niemu ideowość, hołdowanie zasadom czy też chęć zmian zawsze (lub prawie zawsze) przegrywają z prymitywnym oportunizmem.
 
Tak jak Dorn przegrał z Suskim, Rokita ze Schetyną a zapomniany już Roman Bartoszcze wyleciał z PSL przy akompaniamencie chamskich wrzasków Pawlaka i jego koleżków, sprawa wyrzucenia Ziobry i Kurskiego z PiS stanowi smutne continuum. Przypomina o tym postać egzekutora wyżej wymienionych panów - niejakiego Karola Karskiego. Partyjnego aparatczyka, który w ostatnich wyborach mimo dobrego miejsca na liście nie zdobył mandatu poselskiego.
 
Pozdrawiam
 

Polecam:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka