epigon epigon
359
BLOG

Zagubiony wykształcony (z wielkich miast)

epigon epigon Polityka Obserwuj notkę 5

Zadumałem się. Nie wiem jak sobie to poukładać w głowie. Nie wiem, czy czasem nie kombinuję pod czaszką za dużo. Katastrofa smoleńska miała miejsce dwa lata temu i można było trochę o tym zapomnieć. Ale gdzieżby tam! Te przeklęte PISiory nie dadzą człowiekowi zapomnieć. Chodzą, hałasują, palą znicze i żadne argumenty nie są w stanie ich przekonać.

Ileby Pan Miller i jego komisja nie wylał wielce naukowych myśli na papier, nic to nie da! Oni jak te woły wiedzą swoje! Ileby im razy nie powtarzać (za co - pomimo efektów niestety miernych - bardzo dziękuję redakcjom jedynych obiektywnych mediów), że nieważna jest brzoza, nieważny jest Generał w kokpicie, nieważne są szczątki samolotu rozrzucone na 600 czy tam ilu metrach! To nie ma znaczenia! Czy potrzebujemy czarnych skrzynek i wraku? Bzdura! Po co nam jak już wszystko wiemy?! Dzisiaj Pan Giertych (taki wyważony i obiektywny dżentelmen o umiarkowanych poglądach) w telewizji pięknie to wyjaśnił i naprawdę trudno nie przyklasnąć. Mianowicie, przyczyną katastrofy był wlot w mgłę!!! A czemu (gdzieś się we łbie durne pytanie lęgnie nieśmiało)? Ano temu, że ... jakby nie wlecieli ... toby nie ...spadli. No chyba proste?

Kurde! No właśnie niezbyt proste. Chyba będę znowu musiał w towarzystwie unikać tematu, bo mnie lepiej oczytani i mądrzejsi znajomi (ci bez wątpliwości) wyśmieją i zakrzyczą.

Ale do rzeczy. Wyrzucę to z siebie szybko i zapomnę na rok. Pan Giertych jest adwokatem, więc pewnie wie, że w prawie karnym stosuje się zasadę adekwatnego związku przyczynowego. Czyli aby uznać dane zachowanie za przyczynę danego zdarzenia, zdarzenie takie jako skutek tejże przyczyny musi być typowym, normalnym następstwem określonego zachowania. Czyli ni mniej ni więcej, tylko aby uznać, że przyczyną katastrofy był wlot w mgłę należałoby przyjąć, że następstwem typowym takiego wlotu jest zderzenie z ziemią. No nie bardzo- mówi mój wykształcony (ale pewnie źle) łeb. Stwierdziłbym raczej, że taki wlot w mgłę może się co najwyżej przyczynić do wypadku. Czyli, że jak? Super jakby mi ktoś wyjaśnił dlaczego jak się wleci w mgłę to się rozbija samolot i dlatego się nie powinno wlatywać nigdy, nawet jak się jest na kursie i ścieżce.

Ale idźmy dalej. Jeżeli przyjmiemy, że mgła nawet jeśli się przyczyniła do katastrofy nie była jej bezpośrednią przyczyną, to co (w uproszczeniu oczywiście) nią było. Z jednej strony byk pilotów powiedzą moi znajomi - może tak, złe naprowadzanie przez wieżę - jasne, bo brzoza - no pewnie, bomba, zamach - tego na pewno nie powiedzą. Problem polega na tym, że na żadną z tych hipotez nie można się zdecydować, bo ... nie wiadomo.

Idźmy jeszcze dalej. Ten aspekt łączy się w dywagacjach z poprzednim, ale ma w pewnym sensie charakter odrębny. Dlaczego wszyscy pasażerowie zgineli w katastrofie? Odpowiedź prawidłowa - Bo samolot rozbił się w drobny puch. Zobaczcie sobie zdjęcia (na imprezę następną wydrukuję sobie, wytnę i wsadzę w porfel) miejsca katastrofy. Jakim cudem? No przecież nie przez mgłę! Ale pan Giertych mówi, że tak...czemu?

epigon
O mnie epigon

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka