Erinti Erinti
282
BLOG

Kiedy rozum śpi

Erinti Erinti Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Kiedy rozum śpi, budzą się demony, kiedy rozum śpi dzieje się źle. Kiedy rozum śpi ludzie nie myślą racjonalnie. Najgorzej gdy czynią ludzie podobno rozsądni, dorośli i zdrowi na umyśle. Dzisiaj rozum spał w Sejmie, skoro przeszedł do dalszych obrad projekt SP, zaostrzającą ustawę aborcyjną. „Daliśmy niepełnosprawnym i chorym dzieciom prawo do życia”- grzmią prolifowcy jak zwykle naginając fakty, jak zwykle mówiąc wielkimi hasłami, za którymi nic nie idzie. Nikt nie nakazuje aborcji po tym, jak USG genetyczne wskazuje na uszkodzenie płodu. To dramat, ale należy dramat uszanować i nie wsadzać świętego nochala w cudze życiu.  Cóż, nijak nie pomagają rodzicom chorych i cierpiących dzieci, bo przecież trzeba bronić płodów by wyjść na świętszego od papieża. Bo pomoc żywym wymaga trudu i wysiłku, zaś obrona płodów nic nie wymaga. Kiedy rozum śpi budzą się demony i można tylko mieć nadzieję, że kiedyś zasną. Ciekawa jestem czy wszyscy święci, wycierający sobie usta „prawem do życia” (jakoś nikt nikogo w świetle prawa nie morduje) słyszeli kiedyś o zespole Edwardsa,  zespole Patau,  Epidermolysis Bullos , gdzie dotyk powoduje ból.  Czy zastanawiają się co się stanie z dziećmi niezdolnymi do samodzielnego życia gdy rodzice umrą? Nie myślą i mało ich to obchodzi, po broni się „dzieci nienarodzonych”, a żywi niech się martwią o siebie.

Kiedy rozum śpi, ludzie sami sprowadzają sobie na głowę problemy. W „Polsat News” słyszałam o kobiecie, która jadąc komunikacją miejską zgubiła 450 tys. złotych za sprzedaż nieruchomości. Poszkodowana nie wie czy zgubiła majątek, czy została okradziona. A ja nie pojmę jak jadąc z taką sumą nie bierze się taksówki i pilnuje gotówki jak oka w głowie. Nawet zwykłej torebki człowiek pilnuje, a nie zostawia idąc do toalety. Ale nie muszę wszystkiego rozumieć.  A najmniej czemu ludzie  zachowują się równie bezsensownie.

Ale czasem  zdolność racjonalnego myślenia zasypia bez niczyjej winy i woli.  10 października to dzień zdrowia psychicznego, zwany czasem „dniem świra”. To ważne, zwłaszcza, że w szalonym tempie życia coraz więcej osób zacznie cierpieć z powodu zaburzeń, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. W popkulturze osoba chora psychicznie to niebezpieczny zabójca z siekierą, zabijającą na polecenie zielonych chmurek. Rzeczywistość wygląda całkiem inaczej. Ludzie cierpiący na  depresję, chorobę dwubiegunową czy schizofrenię są najbardziej niebezpieczni dla samych siebie. Owszem bywają agresywni, nie potrafią kontrolować swoich poczynań, ale bardzo często kierują złość na siebie poprzez okaleczania, próby samobójcze, wycofanie społeczne, niezaradność i wiele, wiele innych.

(http://www.depressionhelps.com/wp-content/uploads/2010/10/manic_depressive_disorder-300x286.jpg)

O tym, że w Polsce można chodzić do każdego lekarza, poza „tym od głowy” pisałam nie raz. Powiedzieć w towarzystwie, że się człowiek leczy na depresję, czy przyjmuje leki psychotropowe na wyciszenia to raz na zawsze przypięta etykietka „wariat” i wykluczenie. Zawał serca, nadciśnienie, wrzody żołądka nie budzą podobnych emocji. Dobrze, że powoli rośnie świadomość na temat depresji poporodowej, pokazuje młodym matkom i ich rodzinom co robić i jak pomóc. Nie sądzę by podobne słowa i kampanie dotarły do „dających prawo  do życia najsłabszym z dzieci nienarodzonych”, ale nie należy oczekiwać zbyt wiele.  Stygmatyzacja pogłębia tylko problemy, zaś „dobre rady” w stylu „weź się w garść” tylko jeszcze bardziej wpychają człowieka w bagno, w którym tkwi. Bo czasem człowiek nie może „wziąć się w garść”, tak samo jak człowiek chodzący o kulach nie pobiegnie przez płotki. Nie daje rady.

Życie z chorobą nie należy do łatwych. Kiedy coś cały czas boli, nie ważne czy ból jest fizyczny czy psychiczny, przypomina koszmar. Depresja, w której cały świat przybiera czarne, posępne barwy a wszyscy przypominają wilki gotowe dopaść i rozszarpać człowieka, przypomina przedsionek piekła. Przedsionek bez choćby jednego jasnego promyka, bez nadziei, bez niczego, poza złymi myślami.  Liczba samobójstw rośnie, ale problemy są wciąż bagatelizowane zaś samobójcy nazywani egoistami/grzesznikami. Drażni mnie to o wiele bardziej niż gadki prolifowców, bo nikt nie targa się na swoje życie ot tak, prawie nikt. Kiedy życie dokuczy i zaboli, że nie widać już nic, nic nie ma sensu, nie ma niczego poza smutkiem i rozpaczą  a wieczny sen stanowi jedyne rozwiązanie.  Wiele jednak upłynie wody w Wiśle nim świadomość, że depresja to choroba dotrze pod strzechy. A chodzenie do psychologa czy psychiatry przestanie być powodem do wstydu i napiętnowania.

Kto wie ile żyć można by uratować gdyby nie lekceważenie problemów przez domorosłych speców, przez mądrali samouków od medycyny? Gdyby czasem przez chwilę się zastanowić czemu ktoś się zmienia, czemu młody człowiek nagle popada w otępienie i przygnębienie?

http://polska.newsweek.pl/polacy-ciagle-wstydza-sie-tego--ze-chodza-do-psychologa,96970,1,1.html
http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/406919,dzis-dzien-swira-ilu-polakow-popelni-samobojstwo.html
http://zdrowie.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/406895,ponad-350-milionow-ludzi-cierpi-na-depresje-i-ma-zaburzenia-psychiczne.html

P.S. Pisząc prolifowcy, mam na myśli radykałów potępiających kobiety w trudnej sytuacji życiowej.

Erinti
O mnie Erinti

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości