Od początku staram się konsekwentnie nie wypowiadać na temat katastrofy smoleńskiej z jednego podstawowego powodu: ani trochę się na tym nie znam. Nie jestem w stanie nawet czysto teoretycznie określić warunków brzegowych katastrofy, zamachu, błędu pilotów, udziału osób trzecich. Dodatkowo nawet gdybym umiał zakreślić ramy teoretyczne to brak mi informacji o faktach - moje wypowiedzi o katastrofie miałyby podobną wagę jak notki o cywilizacjach na innych planetach.
Trochę inaczej rzecz się ma jeśli chodzi o polityczny aspekt całej sprawy. Nie znam co prawda procedur i zasad współdziałania MSW i kancelarii Prezydenta, obowiązków BOR, itp. itd. - potrafię jednak obserwować polityczny taniec wokół tej sprawy (a przynajmniej jego publiczną część).
A wnioski z tego tańca powinny być oczywiste dla wszystkich: niezależnie od tego co było przyczyną katastrofy i czy Sowieci mieli w tym jakiś udział czy nie - katastrofa smoleńska stała się najlepszym narzędziem do sterowania polską polityką wewnętrzną. Widać wyraźnie, że sznureczki są już przymocowane i już: Putin rusza lewym paluszkiem, podskakuje Kaczyński, drgnie paluszek prawy, podskakuje Tusk. Bonusem jest pogłębiający się podział społeczeństwa wokół całej sprawy, który gwarantuje Sowietom sterowanie na najbliższe lata.
Jeśli więc oburzacie się, że Putin umył wrak albo wymienił okna, że nie oddał skrzynek albo wysłał panią Anodinę żeby kopnęła Tuska - to przynajmniej miejcie świadomość kto pociąga za sznurki i na rzecz kogo pracujecie. I rozglądajcie się, bo zapewne coś Wam w tym czasie wyciągają z kieszeni. Sowieci nigdy nie oddadzą wraku nie dlatego, że się czegoś obawiają tylko dlatego, że jest zbyt wygodnym narzędziem sterowania Polakami żeby się go pozbyć.
e.