Eurybiades Eurybiades
975
BLOG

Po co debata?

Eurybiades Eurybiades Polityka Obserwuj notkę 26

   Nie wałkowano tej sprawy jakoś szczególnie: pani premier do debaty wezwała - czy raczej wyzwała - i paru dziennikarzy zahaczyło o to kilku polityków PiS.  Odpowiedzi, co dobrze,  były dość nijakie i niewyraźne - że niby: możliwe, czemu nie - zobaczy się; na razie jedziemy w Polskę.   I na tym, przynajmniej "na ten moment", koniec; w porównaniu do sytuacji z kampanii prezydenckiej - rzecz niebywała.  To chyba znamienne - ten brak większego zainteresowania ze strony mediów (już odpuściły sobie zadawanie pytań), sondażowni (nie zaprezentowano słupków za lub przeciw debacie), a także szeregowych obywateli; świadomość braku dostrzegalnego pożytku z takiego spotkania wydaje się być powszechną i oczywistą.   To nie wybory prezydenckie, w których przynajmniej jedna strona może nie być powszechnie znana i potrzeba jej zaprezentowania, najlepiej w starciu, nie budzi wątpliwości; premier natomiast nie jest funkcją obieralną i w debacie chodziłoby w istocie o utarczkę między programami i celami dwóch partii.  Ale może mimo wszystko warto?  Wydaje się jednak wyglądać  na to, że nie bardzo.  Najwyraźniej uznaliśmy, że to, co mogłoby zostać z obu stron powiedziane - już wiemy i to nie od dziś; PiS prezentowało swoje zamierzenia i pomysły wielokrotnie w ciągu lat, a w ostatnim czasie wzbogaciło je o kilka całkiem  konkretnych i  szczegółowych zapowiedzi pojawiających się w kampanii prezydenckiej.  O tym, czego dokonała Platforma zdołaliśmy przekonać się naocznie - i w związku z tym ewentualne objawienie tego, czego podjąć się w przyszłości zamierza nie musi wzbudzać szczególnego optymizmu, bo swoje już u Sowy usłyszeliśmy.  Chyba, że spróbowanoby wyłożyć obietnice, czego się już robić nie będzie - i to mogłoby chwycić, tyle, że i tak należałoby pamiętać o ludowym porzekadle: - zarzekała się świnia w błoto nie leźć.

   A więc - brak pożytku, ale nie tylko to.  Platforma jest w sytuacji rozpaczliwej; ja wprawdzie przez ostrożność nie chcę przesądzać o jesieni - ale patrząc na to, co dziś - można żywić ostrożny optymizm.  Platforma leży, bo nie jest w stanie objawić innego, niż do tej pory sposobu myślenia - i wykreować innej narracji w odniesieniu do spraw aktualnych.  To wezwanie do debaty: -"niech Kaczyński powie, czy wyrzekł się już chęci zemsty!" - dowodzi tego najdobitniej; podobnie, jak slogany w rodzaju" -"budować, a nie burzyć!", o poetyce "Poradnika aktywisty" z przełomu lat 40-50.  Czego najbardziej Platforma w tej trudnej dla siebie sytuacji potrzebuje - to uznania przez ogół, że - wbrew faktom - jest nadal pełnowartościowym uczestnikiem gry politycznej; temu miałby służyć udział w debacie z najważniejszym i dominującym obecnie przeciwnikiem.  Takiej rękawicy nie można w moim najgłębszym przekonaniu podnieść. To byłby meczbol puszczony w siatkę, samobójczy gol na 10 sekund przed gwizdkiem, podtrzymanie trafionego sierpem przeciwnika, zanim dotknął desek.  Łatwo się domyślić, że oglądam ostatnio - naprzemian z doniesieniami politycznymi - sporo transmisji sportowych.  Można też inaczej: debaty Platforma pragnie, jak kania dżdżu - i dlatego  powinna panować susza.

   Nie jestem politykiem i sprawy, wedle mojej oceny oczywiste, nie muszą być takimi w istocie. Niewykluczone, że debata mogłaby przynieść pozytywny skutek, którego nie umiem dostrzec; według mnie - prędzej jakąś pułapkę, o jaką w moim przekonaniu u Platformy nie trudno.  Ja bym na debatę nie szedł.

  

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka