Ewa Gutek Ewa Gutek
835
BLOG

Państwo tyłem w stronę samotnej matki

Ewa Gutek Ewa Gutek Polityka Obserwuj notkę 23

 Historia Elwiry jest pasmem trudnych doświadczeń, ale to co ją obecnie spotyka jest dramatem, z którym ciężko jest się zmierzyć. Tym bardziej, że czuje się znękana i osaczona, a państwo odwróciło się do niej plecami.

Elwira pochodzi z wielodzietnej rodziny. Wzorem dla niej była i pozostaje matka. Wychowana w wierze, miłości i szacunku pierwszy raz musiała zmierzyć się z odpowiedzialnością jako bardzo młoda dziewczyna. Po śmierci matki wzięła na siebie ciężar wychowania młodszego rodzeństwa. Kiedy wyszła za mąż i urodziła syna była przekonana, że wszystko pójdzie już w dobrym kierunku.

Wyjechała z mężem i dzieckiem do Irlandii. Początkowo dawali radę, ale z czasem w domu coraz częściej gościł alkohol. Mąż Elwiry nie przestawał trzeźwieć. Im więcej pił tym więcej lżył. Słowa jakich używał wobec niej i dziecka są nie do powtórzenia. Postanowiła wtedy ratować siebie i dziecko. Wróciła do kraju zostawiając w Irlandii długi za pobyt w ośrodkach interwencji.

Po powrocie do Polski okazało się, że nie ma gdzie mieszkać, bo teściowie wymeldowali ją i dziecko. Szybko znalazła małe mieszkanie do wynajęcia i zaczęła od nowa budować spokój dla siebie i syna. Któregoś dnia po powrocie z wizyty u dziadków syn powiedział jej, że dziadek szukał mu czegoś w buzi. Jak się okazało pobrał od ośmiolatka badanie w kierunku DNA. Wynik wykluczył ojcostwo męża Elwiry. Kobieta wpadła w rozpacz i wniosła o wznowienie badań. Drugi wynik był tylko potwierdzeniem pierwszego. Przed sądami toczyły się dwa procesy. Jedno o zniesienie ojcostwa i obowiązku alimentacyjnego, a drugie o rozwiązanie małżeństwa. W myśl orzeczeń Elwirze powierzono opiekę nad dzieckiem, a jej były mąż przestał być ojcem.

Kobieta została sama, bez środków do życia, a jedyne co jej zapewniono to obiady. Przyjmowała każdą pracę dorywczą. W mieście często widać ją było z dużym plecakiem na drobnych ramionach. Roznosiła ulotki. W ramach pomocy społecznej podjęła się nauki jazdy. Kiedy zwróciła się do mnie po pomoc była w bardzo złej kondycji psychicznej. Wychudzona, blada, nerwowa, ale zawsze ciepła i oddana synowi. Często płakała, ale szybko schły jej łzy na widok syna. Przyznam, że oniemiałam kiedy pokazała mi zdjęcie byłego męża, bo trudno było nie dopatrzeć się niesamowitego podobieństwa pomiędzy nim, a synem Elwiry. Niestety wynik badań genetycznych zaprzeczał wiernej wizualnej kopii. Prosiła mnie o pomoc w zmianie nazwiska dla siebie i syna. Dziś ona i syn noszą nazwisko panieńskie Elwiry. Wydawałoby się, że to będzie koniec smutnej historii, ale to jest zaledwie jej wstęp.

Od dłuższego czasu bez zgody i wiedzy matki pod szkołę i świetlicę zaczęli przyjeżdżać byli dziadkowie. Pan, który pobrał wymaz DNA od swojego byłego ośmioletniego wtedy wnuka teraz zabierał go do samochodu i obdarowywał prezentami. Dziecko, które wiedziało, że to nie jest dobra wiadomość dla matki stało się nerwowe, a prezenty ukrywało lub oddawało innym dzieciom. Ze szkoły zaczęły spływać sygnały, że chłopiec przybiegł bez czapki, miał za lekką kurtkę i kilka razy powiedział, że jest głodny. Ponadto ma problemy w nauce. W sądzie rodzinnym wszczęto z urzędu proces o odebranie matce praw rodzicielskich, a w tym samym czasie byli dziadkowie wystąpili z powództwem o wyznaczenie kontaktów z byłym wnukiem, albowiem darzą go miłością.

Kiedy wezwano mnie na świadka w sprawie o odebranie praw rodzicielskich matce myślałam, że jedyne co powinno się w niej wykazać to silną więź emocjonalną pomiędzy nią, a synem. Jednak samo wejście na salę pokazało mi, że walka nie będzie łatwa. Zanim zaczęłam zeznawać zostałam zaprzysiężona. Pytania ukierunkowane były też niepokojąco. Miedzy innym zapytano mnie, czy matka nie jest chora psychicznie, jak jest ubrane dziecko, czy nie bywa głodne. Zbyt mało pytań było o miłość. Zbyt mało!

W całej tej sprawie i sposobie jej prowadzenia rodzi się niepokój, czy nie jest to kolejna próba umieszczenia dziecka w rodzinie zastępczej. Kolejny proces, w którym nie liczy się człowiek, a nieudolność państwa nazywa się troską o dziecko. Czy przypadkiem nie idzie to w kierunku oddania dziecka tym ludziom, którzy po ośmiu latach bycia dziadkami pobrali mu wymaz DNA, zburzyli świat, wymeldowali ze swojego domu, a teraz  w ukryciu szarpią emocjonalnie tajemnymi wizytami? Jeżeli tak to jakie mamy państwo skoro nie potrafi chronić dzieci? Środków na pomoc dla samotnej matki nie ma, a rodzina zastępcza co miesiąc  dostaje 1000 zł na utrzymanie wychowanka. Jakkolwiek nie spojrzeć na sprawę to ostatnimi osobami, które powinny rościć sobie pretensje do dziecka są byli dziadkowie. Przecież świadomie wymazali policzek chłopca i zrezygnowali z niego. Wyroki trzeba szanować, a ten wskutek DNA mówi jasno: chłopiec nie jest ich wnukiem. W myśl tego odebrano mu alimenty w wysokości 450 zł miesięcznie, czy teraz chcą otrzymać 1000 zł od państwa. Nie wiem, ale wygląda na to, że coś jest na rzeczy. Były mąż Elwiry związał się z kobietą z dzieckiem. Chłopiec ten jest w podobnym wieku do jego byłego syna.

Sprawie będę się przyglądać i pisać o jej dalszym przebiegu. Oba procesy toczą się w Sądzie Rejonowym w Lubaniu.

Ewa Gutek
O mnie Ewa Gutek

Jak napotykam na kołtun to go rozczesuję, a jak się nie da to go wycinam!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka