- Wiesz Ewa, zaczęłam znowu wierzyć w sprawiedliwość. Wygrałam tę sprawę z Urzędem Skarbowym. Urząd musi mi zwrócić moje wynagrodzenie z ostatnich czterech lat.
Ilona miała łzy szczęścia w oczach, gdy mi o tym w sobotę opowiedziała. Nic dziwnego. Jej historia zaczęła się osiem lat temu, gdy zaraz po studiach zatrudniono ją na stanowisku sekretarki zarządu w 600-osobowej spółki telekomunikacyjnej Telvolt w Kielcach. Już po dwóch tygodniach przekonano ją, aby została członkiem zarządu, bo przecież ktoś musi w firmie na miejscu podpisywać dokumenty, gdy pozostali członkowie zarządu jeżdżą po Polsce w sprawach służbowych. W ten sposób ta sympatyczna i wierząca w ludzi dziewczyna podpisała z Urzędem Skarbowym w imieniu spółki Telvolt ugodę na spłatę zaległego podatku w ratach. Spółka długu nigdy nie uiściła. Zaś po 3 latach mama Ilony odebrała z poczty wezwanie, aby córka w ciągu 7 dni wpłaciła kwotę 400 tyś pln wraz z odsetkami na konto urzędu skarbowego.
Dokładnie historię Ilony opisałam w książce. „Jak znaleźć pracę i nie zgubić po drodze siebie”(str. 144-145). Gdy na wiosnę pisałam o Ilonie, Ilona już od 4 lat miała zajmowane co miesiąc przez urząd skarbowy wynagrodzenie i żyła z najniższej krajowej, którą odbierała w kasie firmy, bo jej konta były również pozajmowane przez urząd skarbowy. Twarda dziewczyna. Przegrała w sądzie w pierwszej i drugiej instancji. Nie mogła znaleźć prawnika, który podjąłby się jej bronić w takiej beznadziejnej sprawie i ze świadomością, że jego klientka nie ma pieniędzy. Ale poradziła sobie. W zeszłym miesiącu NSA przyznał jej rację uwalniając z obowiązku zapłaty kwoty, którą w imieniu spółki zobowiązała się zapłacić na raty oraz nakazał urzędowi skarbowemu zwrot jej dotychczas zajętego wynagrodzenia. Na korzyść Ilony przemówił fakt, że niecałym miesiącu, gdy była członkiem zarządu zgłosiła nieprawidłowości, o których wiedziała do prokuratury, a upadłość spółki mogli zgłosić pozostali członkowie zarządu (było ich wtedy 8 osób). Czyli historia z happy endem. Ale tylko dzięki uporowi i ogromnej sile wewnętrznej Ilony, od której w pewnym momencie odwrócili się nawet rodzice. „Jak mogłaś dziecko zostać przestępcą i być winną urzędowi 400 tysięcy?”
32-lata i nareszcie Ilona może planować normalne życie bez rozważania ucieczki z Polski, albo życia na poziomie minimum egzystencji do końca życia spłacając nie swoje długi.
- I co zrobisz jak ci urząd skarbowy zwróci twoje wynagrodzenie z czterech lat? Trochę się tego uzbierało i odsetki przecież?
- Tysiąc złoty wydam na głupoty. Ale resztę? Muszę się zastanowić, bo taka ilość pieniędzy to dla mnie jednak abstrakcja.
Serdecznie pozdrawiam
Ewa Pióro