Mamy drugi medal na zimowych igrzyskach w Vancouver. Justyna Kowalczyk po świetnym biegu została srebrną medalistką w sprincie. A złoto było bardzo blisko. Po poniedziałkowym 5 miejscu, dziś Kowalczyk zdobyła medal, choć byli tacy którzy stawiali na złoto, to jednak sprint nie jest koronnym dystansem najlepszej polskiej biegaczki. Mimo wszystko srebrny medal w sprincie jest bardzo dużym sukcesem Justyny Kowalczyk, bo zdejmuje z niej presję. Pierwszy medal Kowalczyk już zdobyła, a więc teraz powinno być już zdecydowanie łatwiej. Gdyż naszą najlepszą biegaczkę czekają jeszcze dwa indywidualne starty, w ten piątek w biegu na dochodzenie na 15 km (7,5 km stylem klasycznym+ 7,5 km stylem dowolnym), a w sobotę 27 lutego, narciarski maraton, czyli bieg na 30 km ze startu wspólnego. W obu biegach Kowalczyk będzie należała do głównych faworytek do zwycięstwa. Oba biegi należą do tych dystansów w których Kowalczyk czuje się bardzo dobrze. I wszyscy w Polsce będą czekali na choćby 1 złoty medal olimpijski. Osobiście uważam, że złoty medal, na który czekamy ponad 38 lat, zostanie wywalczony już w najbliższy piątek, czyli za dwa dni. A więc cierpliwości.
