Alef-1 Alef-1
984
BLOG

Takich macie spiskowców, na jakich zasługujecie

Alef-1 Alef-1 Polityka Obserwuj notkę 10

 

Najbardziej zadziwiającą cechą prowadzonego od dziesięciu miesięcy dochodzenia w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem jest to, że im więcej czasu upływa od 10 kwietnia 2010, tym bardziej przyczyny te stają się niejasne.
 
Tak naprawdę nie powinno nas to jednak dziwić. Katastrofa ta wydarzyła się na terenie Rosji, badanie jej przyczyn było prowadzone „transparentnie” przez niezależną i na dodatek międzypaństwową komisję rosyjską, a śledztwo prowadzi dalej równie niezależna prokuratura rosyjska. Wobec takich faktów, nawet polscy prokuratorzy oraz eksperci zasiadający w komisji Millera są bezradni.
 
Nie bez przyczyny przewodniczący tej komisji w wywiadzie dla GW mówił:
 
„Ale w polityce dwa plus dwa...
...jest  tyle , ile  ma  być.
- Właśnie.  Pojąłem,  że  jak  ktoś  mówi:  dwa  plus  dwa  równa  się  sześć,  to  nie  należy  podejmować  tematu”.
 
Przez kilka miesięcy po katastrofie społeczeństwo karmione było następującym komunikatem:
 
- Nie  przesądzajmy  z  góry,  nie  twórzmy  teorii  spiskowych, poczekajmy  na  wynik  pracy MAK-u,  wtedy  wiele  spraw  się  wyjaśni,  będziemy  mieli  wtedy  o  czym dyskutować.
 
Równocześnie bez przerwy w mainstreamowych mediach pojawiały się nieustanne oskarżenia prezydenta, pilotów i generała Błasika o spowodowanie katastrofy - nie poparte żadnymi materialnymi dowodami.
 
Opublikowaniu raportu końcowego dolało tylko oliwy do ognia. Okazało się bowiem, że raport nie tylko nie wyjaśnia przyczyn katastrofy, ale w bezczelny sposób manipuluje faktami, a te niewygodne pomija milczeniem. Pojawił się zatem następny komunikat:
 
- Spokojnie … komisja Millera  pracuje,  poczekajmy na  wyniki.
 
Nic więc dziwnego, że gdy dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy przez cały okres było prowadzone w sposób urągający cywilizowanym standardom, pojawiła się grupa ludzi, która od miesięcy usiłuje odnaleźć alternatywne rozwiązanie dla idiotycznych oficjalnych wyjaśnień przyczyn tej katastrofy.
 
Natychmiast pojawiło się też dyżurne hasło - „teoria spiskowa”.
 
Hasło to jest jednym z kluczowych elementów manipulacji masami, które w sposób jednoznaczny ma zasugerować racjonalnie myślącym obywatelom, że jakiekolwiek fakty o spiskach na najwyższych szczeblach władzy są jedynie wymysłem garstki niezrównoważonych psychicznie ludzi. W ten sposób ucina się wszelką merytoryczną dyskusję, a osoby które mimo wszystko podejmują niewygodny dla władzy temat, określane są mianem oszołomów. Działania tych osób podważają pracę ekspertów i niezależnych komisji , równocześnie wprowadzają w błąd tych, którzy ich słuchają.
 
Mało tego - ludzie ci podkopują jedność narodową i zaufanie do rządu, które są konieczne do prowadzenia przez ten rząd swojej nieustannej „polityki miłości”. Czy grono ludzi usiłujących odnaleźć alternatywne rozwiązania niewyjaśnionych do tej pory tajemnic , na dodatek innych niż podają oficjalne czynniki można określić jako coś niebezpiecznego?
 
Oczywiście, że tak.
 
Potwierdzeniem jest dzisiejsza wypowiedź Tomasza Tomczykiewicza, przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej dla Onetu:
 
„- Zawsze  znajdzie  się  jakiś  margines  osób  wierzących  w  PiS,  podobnie jak w  UFO. PiS roztacza  przed  społeczeństwem  teorie  spiskowe, a  część społeczeństwa  jest  podatna  na te  nieprawdopodobne  historie. Partia  prezesa  Kaczyńskiego  to  mistrz  w  snuciu  teorii spiskowych  i  w  działaniu  na  podświadomość  społeczeństwa. Oni  szkodzą  relacjom  międzyludzkim,  skłócają  nawet  rodziny  ofiar tragedii  smoleńskiej,  wymyślając  nieprawdopodobne historie  i  nastawiając  społeczeństwo  przeciwko  rządzącym.  Szczęśliwie  Polacy  mają  swój  rozum  i  głęboko  wierzę, że  nie  ulegną  oni  obsesjom PiS.”
 
Zatem rząd mówi: - Spokojnie,  twój rząd  dba  o  ciebie  i  za  ciebie  myśli, a  cała  reszta  to bzdury,  którymi  nie  musisz  się  martwić”.
 
Jest to bardzo wygodne tłumaczenie, szczególnie dla kompletnych ignorantów, którym wystarcza nagłówek z gazety, czy portalu internetowego lub „gadające głowy” w mainstreamowych mediach. Nie muszą wcale dogłębnie zbadać tematu, przeczytać całego artykułu – oni już wiedzą, reszta jest „teorią spiskową”.
 
Największym zagrożeniem dla rządzących ze strony tzw. „specjalistów od teorii spiskowych” jest to, że uświadamiają oni ludziom bardzo prosty fakt:  - Jesteście   oszukiwani.
 
Gdyby polski rząd zachował się jak przystało na rząd Rzeczpospolitej i zadbał o prawidłowe prowadzenie dochodzenia, gdyby w debacie publicznej toczyły się poważne dyskusje z udziałem ekspertów nie tylko jednej opcji, gdyby wokół tej katastrofy nie toczono bezpardonowej walki politycznej - to rząd nie doczekałby się tak marnych – według ich opinii - „spiskowców”, których próbuje jedynie lekceważyć.
Społeczeństwo otrzymałoby poważną i odpowiedzialną dyskusję o przyczynach tej katastrofy.
 
Badacze teorii spiskowych nie zawsze mają rację, ale pobudzają ludzi do myślenia i wybudzają ich do rzeczywistości - ze stanu uśpienia. Rzeczywistości, czasem brutalnej i niewygodnej, ale taka ona jest i nic na to nie poradzimy.
 
Rządzący sami wyhodowali tych spiskowców i dlatego muszą się z nimi zmierzyć. Wyhodowali marnej jakości  - według ich oceny - oszołomów, ale pocieszmy się tym, że to marność tego rządu jest z niczym nieporównywalna. Mają spiskowców, ponieważ sami sobie na nich zasłużyli.
 
Spiskowcy ci jednak różnią się od tej władzy tym, że ona w swojej marności całkowicie ugrzęzła w zakłamaniu i obłudzie, oni natomiast - jej dążenia do zakłamania i usunięcia z życia społecznego idei wyrażających prawdziwą wolność i indywidualizm - chcą zamienić na umacnianie wizji nadziei i prawdy.
Alef-1
O mnie Alef-1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka