Flare Flare
1377
BLOG

Ukraińska zgaga

Flare Flare Polityka Obserwuj notkę 15

W ostatnich dniach w polskich mediach rozgorzała dyskusja, czy Rosja oderwie od Ukrainy część jej ziem, czy też nie. Mi osobiście tego typu dywagację, że pozwolę sobie zaczerpnąć z krajowego podwórka, przypominają rozterki typu „wejdą, nie wejdą”. Bo po co? Żeby nabawić się czkawki?

Rosja nie zdecyduje się w najbliższym czasie na wykorzystanie swoich środków materialnych i niematerialnych do wchłonięcia południowych i wschodnich obszarów dzisiejszej Ukrainy. Tezę swoją opieram na 3 założeniach:

Po pierwsze. Rosja włączając do swojego terytorium ww. obszary ewentualnie budując z nich coś na wzór quasi-państwa typu Naddniestrza de facto godzi się z faktem utraty wpływu na całą Ukrainę zadowalając się jej częścią. Putinowska Rosja niby zaspokoi wówczas swój „wilczy głód”, ale będzie to raczej kolejny symptom gnicia państwa rosyjskiego w obecnej formie niż wyraz jego mocarstwowości. Innymi słowy zgaga zamiast wisienki na torcie. Warto bowiem pamiętać, że nie tak dawno temu Rosja miała na Ukrainie bliskiego jej interesom prezydenta i większość w parlamencie, co także warte podkreślenia, po niespełna 6 latach od wybuchu tzw. „pomarańczowej rewolucji”. Następnie zadziałał dobrze znany mechanizm. Fala niezadowolenie społecznego, która osunęła w niebyt „niebieskich” wynosząc do władzy „pomarańczowych”, po kolejnej fali niezadowolenia (niej drastycznej) odsunęła od władzy „pomarańczowych” wynosząc z czeluści na sam szczyt „niebieskich”. Dzisiaj na fali niezadowolenia, którego epicentrum znajduje się na kijowskim majdanie odsuwa się w niebyt innych być okazać laskę drugim. Należy jednak pamiętać, że przed nowymi władzami wiele wyzwań, z których najistotniejszym wydaje się modernizacja gospodarki. Reformy gospodarcze uderzą w część społeczeństwa (Majdan), zapewne także nie powiedzie się likwidacja systemu oligarchicznego na Ukrainie (o tym niżej), ponadto opozycja na Ukrainne jest po wypuszczeniu Julii Tymoszenko jeszcze bardziej podzielona. Niektórzy eksperci wskazywali, że Janukowycz w odpowiednim momencie może zdecydować się na wypuszczenie Tymoszenko z więzienia by wprowadzić zamęt i wzmocnić wewnętrzne tarcia po stronie opozycji. Źle przeprowadzone reformy i nieustanna „wojna na górze” może doprowadzić, że na Ukrainie może stać się to, co w Polsce po roku 1989, kiedy to postsolidarnościowa elita nie sprostała nadziejom swoich wyborców i po stosunkowo niedługim czasie została zastąpiona przez…. postkomunistów. Niezadowolenie z działań opozycji może doprowadzić ( i zapewne tak się stanie) do tego, że Majdan znów się zapełni z tą różnicą, że swój gniew może chcieć wyładować na dzisiejszych zwycięzcach. Majdan bardziej radykalny, bo zawiedziony/zdradzony przez tych, których wyniósł do władzy i co wtedy zrobi władza? Rosja może przez dostępne jej środki wykorzystać taką okazję i podsycając niezadowolenie społeczne, przekuć je na wyraźnie korzyści w ukraińskim parlamencie. Korzyści, których nie będzie, jeżeli Rosja da upust swojemu „wilczemu głodowi”.

I tutaj druga uwaga. Siła Rosji w destabilizacji sytuacji politycznej na Ukrainie bierze się m.in. z wyborców, którzy głosują na partię, która to z kolei reprezentuje mniej lub bardziej interesy rosyjskie w całym państwie. Partia bliska interesom rosyjskim mając w parlamencie ukraińskim znaczącą grupę posłów nawet, jeżeli to nie będzie większość, to będzie to nadal istotna siła blokująca, z którą władze ukraińskie będą musiały się liczyć. Rosja zamykając tych wszystkich potencjalnych sojuszników w podporządkowanych sobie „enklawach” bądź przyłączając ziemie, na których żyją do swojego terytorium, tak naprawdę sama siebie pozbawia istotnego instrumentu w polityce wewnętrznej Ukrainy.

 Po trzecie. Rosja decydując się na podział Ukrainy (pomijam tu ewentualne sankcje USA, czy UE) mogłaby osiągnąć cele odwrotne do zamierzonych, bowiem mit „odebranych ziem” mógłby stać się tuż obok mitu Majdanu – fundamentem ideologicznym dla tej części Ukrainy, która zostałaby w rękach Ukraińców. Ponadto strach przed Rosją mógłby stanowić najmocniejszy bodziec do szybkiego reformowania państwa i jego silniejszej integracji ze strukturami europejskimi i natowskimi. Opozycja ukonstytuowana na Majdanie mogłaby tłumaczyć swoje decyzję odpowiedzią na działania ze strony Moskwy.

Rosja zdaje sobie sprawę, że zaspokajając swój „wilczy głód” osiągnie krótkotrwałe efekty tracąc w dłuższej perspektywie o wiele więcej. Dlatego, to co dzisiaj możemy zaobserwować - moim zdaniem - to nic innego, jak tylko swoiste negocjacje między Moskwą a Kijowem. Negocjacje te odbywają się na kilku płaszczyznach. Do najistotniejszych moim zdaniem zaliczyć należy:

Negocjacje między oligarchami a nowymi władzami na Ukrainie. W skrócie oligarchowie wiedzą, że jeśli tereny ich latyfundiów zostaną włączone do federacji rosyjskiej lub staną się częścią jakiegoś quasi-państwa uzależnionego od Moskwy, to za jakich czas ich miejsca w prezesowskich fotelach mogą zająć moskiewscy przyjaciele Putina. Władze w Kijowie zdają sobie sprawę, że jeśli będą zbyt mocno naciskać na oligarchów kierując się naciskami ze strony Majdanu w kwestii likwidacji systemu oligarchicznego na Ukrainie, mogą nie pozostawić wyjścia oligarchom. Kwestią pozostaje cena.

Negocjacje Moskwa – Kijów. Moskwa zdaje sobie sprawę, że tylko gra o jak najszerszą autonomię południowych i wschodnich obszarów Ukrainy, pozwoli jej nadal umiejętnie destabilizować sytuację na Ukrainie. Po w sumie głupiej, ale nikogo niezaskakującej wypowiedzi pani Ashton, która popierała w tym zakresie Rosję ostatnie godziny i wsparcie ze strony USA dla Ukrainy świadczą o tym, że gra nadal się toczy. Rosja wie, że nie jest w stanie zjeść czegoś, czego nie może dobrze ugryźć i o co mogłoby stracić resztę zębów. Czkawka po takim posiłku gwarantowana, dlatego obecnie Rosja swoimi działaniami stara jedynie leczyć ukraińską zgagę.

Flare
O mnie Flare

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka