Foxx Foxx
90
BLOG

Plan Tuska to popłuczyny po moim

Foxx Foxx Polityka Obserwuj notkę 44

Motto:

Ja mogę Tuska przeszkolić, bo on nie wie co mówi. Nie ma zysku NBP, jest tylko rezerwa rewaluacyjna (...) Gdy ja przedstawiłem ten plan, PO nazywała mnie populistą. A dziś? Uuu, jaki ten premier Tusk jest dobry dla nas, bo nie chce nam podnieść podatków.

Lepper. (źródło i całość)

Portale informacyjne serwują nam dzisiaj krótką serię relacji o intensywnych pracach rządu nad stanem finansów państwa. Poza dość interesującym tekstem zawierającym powyższy cytat, mieliśmy twórcze rozwinięcie pomysłu - w skrócie: jeżeli NBP nie będzie chciał, odbierzemy siłą. Czyli nawet retoryka jakby znajoma. Czy jutro przeczytamy w czołowych europejskich dziennikach wypowiedzi naszych "autorytetów" o próbie zamachu na niezależność banku centralnego, a więc w swej bezwzględnej istocie - porządek demokratyczny państwa? Sorry, to był taki żarcik ;) Będzie sielsko i anielsko. Ewentualnie kolejne zachwyty nad kandydaturą J. Buzka w prasie... rosyjskiej. Balcerowicz musi... najwyraźniej milczeć.

Mam nadzieję, że "w tzw. międzyczasie" do świadomości zawiadujących polskim budżetem "fachowców" dojdzie kilka faktów. Począwszy od tego, że NBP w oparciu o ustawę regulującą jego działalność corocznie przekazuje środki na rzecz budżetu państwa (zależnie od wysokości zachowanej rezerwy zabezpieczającej kurs złotówki przed niespodziewanymi wahaniami), przez fakt, iż zysk za rok 2009 oblicza się po 31 grudnia - po drobiazg: decyzje w tej sprawie podejmuje 10-osobowa Rada Polityki Pieniężnej. Głos prezesa NBP liczy się w tym gremium podwójnie. Nic więcej. O wpływie lipcowych dywagacji na temat wysokości zysku NBP za cały bieżący rok na niebezpieczeństwo spekulacyjnego ataku nawet nie ma co wspominać.

Przy okazji przewinął się motyw próby odstąpienia D. Tuska od pomysłu na podwyższenie podatków. "Czemuż ach czemuż" - chciałoby się spytać. Może rząd w 2010 chce wprowadzić reformę finansów publicznych? Nic o tym nie słychać. Zmienić ministra finansów ze specjalisty od spekulacji na rynkach na kogoś w najmniejszym stopniu zorientowanego w tychże finansach? Również nie. Dla odmiany mamy dwie informacje:

Już wiadomo, dlaczego Donald Tusk tak rozpaczliwie broni się przed podniesieniem podatków dla ratowania dziury budżetowej. By nie pogrzebać szans swoich i Platformy Obywatelskiej w nadchodzących wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Sondaże są dla niego bezlitosne. (...) Jak zaraegowaliby wyborcy, gdyby rząd Donalda Tuska podniósł w przyszłym roku podatki? Poparcie dla PO natychmiast spada o 12 proc., a partia Jarosława Kaczyńskiego zyskuje 4 proc. O tyle samo wzrosłoby poparcie dla SLD, a notowania PSL pozostałyby bez zmian.

(źródło i całość)

500 najbiedniejszych gmin w Polsce może stracić pieniądze, dzięki którym zaczęło się coś w nich dziać. W ramach oszczędności wykreślono z budżetu pieniądze na program społeczny Banku Światowego.

(źródło i całość)

Trudno rządowi odmówić konsekwencji - polskimi finansami od początku kadencji zawiaduje przysłowiowy już "towarzysz sondaż".

Pozostaje powtarzanie pytań wciąż pozostajacych bez odpowiedzi.

- dlaczego rząd utrzymując wprowadzoną przez PiS obniżkę podatków i składki rentowej nie wprowadził chociaż kadłubowej reformy finansów publicznych? (projekty Z. Gilowskiej zostały ponownie złożone do Sejmu tuż po wyborach 2007). W efekcie - polski system finansowy został pozbawiony jakiegokolwiek zabezpieczenia przed okresowym spadkiem dochodów wynikającym z obniżki podatków.

- dlaczego rząd zarzucił prace nad adaptacją projektów Gilowskiej (reforma finansów publicznych), które od stycznia 2008 prowadził prof. Gomułka? Sam fakt, że były prowadzone oznacza, że ktoś uznał, iż warto nad nimi pracować.

- dlaczego odrzucił propozycję ponadpartyjnej współpracy nad pakietem antykryzysowym, jaką we wrześniu 2008 zgłosiło PiS - wyśmiewając opozycję z tekstem, że żadnego kryzysu nie ma i nie będzie? - "nie straszcie Polaków!"

- dlaczego rząd nie zareagował do dzisiaj na kredytową spiralę w sektorze publicznym, którą spowodował beznadziejnie wykonany budżet 2008? (wiele jednostek nie otrzymało pieniędzy za listopad i grudzień)

- dlaczego, mimo zgodnej krytyki tzw. "analityków finansowych", przyjął budżet 2009 z kosmiczną prognozą wzrostu PKB - 3,7%?

- dlaczego, gdy w lutym było wiadomo, że co najmniej trzykrotnie przestrzelili, nie znowelizowali budżetu do dzisiaj - pogłębiając wszystkie negatywne zjawiska?

Winny pozostaje oczywiście "socjalista" Kaczor, który wbrew sugestiom "liberalnych" polityków, czy dziennikarzy nie zamierza przykładać ręki do podwyższania danin na rzecz państwa. W ogóle, jak spojrzeć zarówno na planowane działania (?) rządu oraz tok myślenia prezentowany zarówno przez Rostowskiego, jak i dziennikarzy "G.W."(np. K. Niklewicza), "liberalizmem" wieje jak cholera:

- skoszenie ze spółek 5 mld ma mieć istotne znaczenie, gdy dziennikarz "G.W." wielkość "dziury Rostowskiego" szacuje na 30-40 mld (przypominam, że - doświadczony w podobnych prognozach - J. Bauc w lutym mówił o 54 mld)

- pisząc o ww. wielkościach, komentatorzy teoretyzują na temat zwiększenia deficytu - ale właśnie to ta dziura jest realnym deficytem, a nie wielkość zapisana w ustawie, która niemal już została dzisiaj osiągnięta (w połowie roku deficyt zaplanowany na cały rok)

- teoretyzują również na temat zadłużania, jako niebezpiecznej alternatywy, gdy po zabiegach rządu Międzynarodowy Fundusz Walutowy otworzył linię kredytową dla Polski (poza nami z tego mechanizmu korzysta tylko Meksyk), co premier skomentował w kwietniu następująco:

linia kredytowa w MFW powinna zakończyć debatę nad polityką budżetową

(źródło i całość)

Obawiam się, że od jakiegoś czasu to już przestało być śmieszne.

Foxx
O mnie Foxx

foxx@autograf.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka