fraxinus fraxinus
456
BLOG

NFZ nie dla idiotów !

fraxinus fraxinus Polityka Obserwuj notkę 5

 

Przysłuchuję się dyskusjom na temat problemów z wprowadzeniem nowej ustawy refundacyjnej. Im dłużej tego słucham (i oglądam ) tym trudniej jest mi zachować spokój i zdrowie psychiczne.
Cały hałas wokół tej sprawy nie służy niczemu innemu jak tylko zmanipulowaniu społeczeństwa.
 
Po pierwsze, mamy do czynienia z pseudo-reformą. Ta reforma niczego zasadniczo nie zmienia w kwestii refundacji poza wprowadzeniem stałych cen leków i przeniesieniem w sposób dobitny odpowiedzialności za wydawanie pieniędzy z NFZ na lekarzy.
Pierwsza zmiana, jak najbardziej sensowna. Nie ma chyba niczego bardziej poniżającego dla polskich emerytów-żebraków jak spędzanie resztek życia w chorobie na poszukiwanie apteki z najmniejszymi cenami ! To jest urągające ich godności.
Niestety, ceną za tę sensowną zmianę jest zaakceptowanie kuriozum na skalę światową : otóż instytucja, której rząd powierzył realizację zadań z obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych, chce pozbyć się odpowiedzialności za to, czy pieniądze wydaje na rzecz uprawnionych, czy też nieuprawnionych. Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że takie kuriozum można zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego oraz do do Trybunału Międzynarodowego w Strasbourgu, gdyż mamy tu do czynienia z łamaniem praw podstawowych. Być może, lekarze zgodziliby się sprawować tę funkcję kontrolną, ale odpłatnie. Zaś samej odpowiedzialności za darmo przyjąć nie mogą, gdyż nie są aż takimi idiotami. W końcu kończyli długie studia.
 
Przestańmy więc mówić, że jest reformą to, co nią nie jest. Nie musimy w Polsce wynajdować koła, bo koło wynaleziono już dawno.
Nie ma na świecie idealnych systemów obowiązkowych ubezpieczeń, w sensie leczenia w ich ramach wszystkich, na wszystko i za darmo. Ale jednak świat, w odróżnieniu od Polski, podchodzi do sprawy racjonalnie.
Lekarz jest od leczenia. Im lepiej leczy, tym więcej ma pacjentów i tym lepiej zarabia. Nie obchodzi go to (a w każdym razie nie powinno z punktu widzenia prawa), czy pacjent płaci z własnej kieszeni, czy też jest ubezpieczony. Bo wtedy traci z pola widzenia najważniejsze : choroba nie ma nic wspólnego ze statusem ubezpieczeniowym pacjenta !
Ubezpieczenia (społeczne, obowiązkowe, dobrowolne, komercyjne i inne) są od tego aby zarządzać otrzymanymi lub wypracowanymi funduszami. To ubezpieczyciel (w przypadku NFZ – państwo) ma obowiązek wiedzieć komu, ile i za co zwrócić. Jeśli uzna, że dla uproszczenia chce zwracać podmiotowi bezpośrednio (aptece, szpitalowi, lekarzowi), odciążając pacjenta od wykładania własnych pieniędzy – proszę bardzo ! Wiele systemów na całym świecie tak też działa. Ale to ubezpieczyciel ponosi sam odpowiedzialność za to co robi, za sprawdzenie czy pacjent ma prawo do świadczeń. Aby być w stanie to robić, ubezpieczyciel często zwraca się o pomoc w tym względzie do podmiotów świadczących usługi medyczne. I te robią to, przede wszystkim we własnym interesie, aby mieć pewność, że ktoś im zapłaci.
Ale w tym celu np. lekarz (przychodnia, szpital) nie może mieć płacone ryczałtowo, tylko za każdego, konkretnego, zidentyfikowanego pacjenta i za konkretne usługo wobec zidentyfikowanego pacjenta.
Jest wiele szumu z kartami (elektronicznymi) ubezpieczonego. To prawda, że większość krajów takowe wprowadziła oraz, że to wymaga czasu i poniesienia kosztów. Ale to tylko fałszywy pretekst, aby nie wprowadzić prawdziwej reformy.
Otóż, NFZ może bez wprowadzania jakichkolwiek nowych kart, z czipem czy bez, identyfikować ubezpieczonych numerem PESEL a wprowadzenie centralnego systemu weryfikacji, dostępnego on-line dla podmiotów tzw. „służby zdrowia” to kwestia kilku miesięcy i śmiesznych kosztów.
A nawet, zakładając, że w Polsce nikt nie wie jak to zrobić (czytaj : lobby i układy nie pozwalają na tanie rozwiązania), skoro tylko około 0,5 % obywateli nie ma prawa do refundacji, proszę powiedzieć, jakie (procentowo) wyższe nakłady refundacyjne poniesie NFZ, jeśli odpowiedzialnością za korzystanie z nieuprawnionych świadczeń obciąży się pacjenta ?
 
Tymczasem pod pozorem reformy szuka się oszczędności na wykluczeniach z refundacji niektórych, kluczowych leków oraz na łupieniu kieszeni lekarzy, za poświadczanie stanu uprawnień, których sami nie są w stanie sprawdzić w sposób pewny.
fraxinus
O mnie fraxinus

Lubię filozofować.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka