FRD FRD
216
BLOG

O Ukrainie i o nas.

FRD FRD Polityka Obserwuj notkę 0

 

Kilka słów o Ukrainie – czego od niej chcemy, czy mamy jej coś do zaproponowania, czego możemy się spodziewać?

Wydaje się, że nasze ‘chciejstwa’ wobec Ukrainy i Ukraińców są wyjątkowo papierowe. Niewiele wiemy o realnej Ukrainie, niewiele wiemy o realnych aspiracjach i potrzebach Ukraińców. Politycy odwołują się (na szczęście coraz rzadziej) do zdezaktualizowanych już tez Giedroyca, które wszakże były sformułowane schematycznie, i faktycznie bez realnych podstaw. W istocie o tym, czego chcą Ukraińcy (jako społeczeństwo, czy politycznie też) nie mamy najmniejszego pojęcia, nie wiemy, jak o to zapytać (i kogo), czy raczej, jak to zbadać – więc nie wiemy również tego, jakie stanowisko wobec Ukrainy zająć.

Nie mamy Ukrainie nic – jako Polska (kraj i państwo) i jako Polacy – do zaoferowania. Dokumentnie nic. Nie ma chyba również punktów zaczepienia dla jakiejkolwiek wspólnej polityki.

Co się dzieje? Cóż – to, co się dzieje teraz w Kijowie (nie wiem, czy gdzie indziej na ukraińskiej prowincji dzieje się cokolwiek podobnego), to wojna osłonowa prowadzona przez Rosję, która chce trzymać niepokoje z dala od swojego terytorium. Tę wojnę prowadzą Rosjanie rękoma ukraińskiego rządu i policji. Drugi zysk bieżącej akcji rosyjskiej to demonstracja: samymi narzędziami politycznymi są w stanie skompensować niemieckie i chińskie aspiracje gospodarcze wobec Ukrainy.

Czego możemy się spodziewać? Jeśli Ukraina na trwałe wpadnie w orbitę rosyjskiej polityki, to nasze wewnętrzne stosunki czeka jeszcze większa degrengolada (wiem, trudno to sobie wyobrazić, ale to chyba możliwe) – wystarczy nieco większy nacisk Rosji na nasze sprawy wewnętrzne. Jeżeli pojmować państwo polskie jako wehikuł niemieckiej polityki i gospodarki, to być może czeka nas okres wahań – pomiędzy przejściowym wzmocnieniem roli niemieckiego satelity, a oddawaniem kolejnych spraw w zarząd agend Rosji. Polska tzw. elita polityczna stoczy się tylko bardziej.

Ukraińców – przynajmniej tych, którzy chcą być wolnymi ludźmi we własnym państwie – możemy tylko żałować. Nie możemy jednak zapominać, że sami nie jesteśmy w komfortowej sytuacji – i kto wie, czy nie będziemy w jeszcze gorszej.

Za wiele nas dzieli, byśmy mogli ustanowić jakąkolwiek wspólnotę interesów z Ukrainą. Byłoby to pożądane – ale jak dotąd to się nie udawało. Czemu? Sami w ciągu owych ‘wspaniałych’ już prawie 25 lat nie byliśmy w stanie stworzyć wspólnoty. Jakiekolwiek rozmowy z Ukrainą toczyły się w tych latach raczej nie z narodem i jego przedstawicielami, ale z aparatem zarządzającym dawną USRS (lub nawet: aparatami). Porozumienie mogą budować tylko wspólnoty, które mają realnych reprezentantów i same potrafią określić swoje interesy i cele. Tego akurat brakuje po obu stronach granicy – różnice są de facto tylko funkcjonalne i ‘kulturowe’ (tam dłużej trwała destrukcja społeczeństwa – ale my też jesteśmy krajem politycznie, społecznie i kulturowo postsowieckim).

Entuzjastom Giedroycowych koncepcji, jakoby będących podstawą naszej polityki zagranicznej, polecam polityczną lekturę mapy Europy Środkowo-Wschodniej. Słowacja? Aliant Rosji. Czechy? Prawie – prezydent na pewno. Bułgaria? Nie ma o czym mówić. Węgry? Jak poseł EP Rysiu-Pysiu Czarnecki pisał, że Orban jest prorosyjski, to nikt tego nie zauważył, teraz za to biadolą nad tym atomem. A kto ma płacić węgierskie rachunki, skoro Orban poszedł na wojenkę z europejskimi strukturami, które traktowały jego kraj jak magazyn z częściami zamiennymi? Widać Putin dał mu lepsze warunki. A my? Czy można mówić w jakiejkolwiek sprawie, że prowadzimy politykę niezależną?

FRD
O mnie FRD

felis domesticus, a czasem silvestris

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka