Zmiana znaków, jakiej dzisiejszego popołudnia dokonał dowódca ukraińskiej floty, jest sygnałem dla nowego rządu Ukrainy – i ukraińskich dowódców wojskowych. Gdyby ukraiński rząd mógł wysłać na Krym wojsko, pewnie już by to zrobił. Ale czy może liczyć na lojalność i honor swoich własnych oficerów? Ilu jeszcze takich Denisów Berezowskich jest w ukraińskich siłach zbrojnych? A ilu jest w naszych, chciałoby się też spytać?
Berezowski chytrze ‘zaprzysiągł posłuszeństwo’ mieszkańcom i przywódcy Autonomicznej Republiki Krymu, nie mówiąc, wewnątrz jakiego kraju jest to autonomia – ale nie jest to już chyba autonomia wewnątrz Ukrainy, ale Federacji Rosyjskiej. Biorąc pod uwagę to, że nowe władze Krymu zostały wybrane w asyście rosyjskiego karaułu – nie ma raczej wątpliwości, że jest to ordynarna zdrada.
W naszej kulturze wojskowej dwa przestępstwa są bezwzględnie karane śmiercią: szpiegostwo podczas wojny i zdrada wysokiego oficera. Najwyraźniej Berezowski uznał, że nie będzie robił Westerplatte, a jego przysięga wobec narodu Ukrainy to tylko ‘lip service’. Ot, honor sowieckiego oficera.
