Nie obchodzi, mnie czy Kris Cieszewski współpracował w latach 80 ubieglego wieku z SB czy nie wspólpracował. Nie obchodzi mnie, skąd Sakielski " wytrzasnął" na niego kwity, czy z " szafy Lesiaka" czy ze zbiorów IPN. Nie obchodzi mnie, czy Kris Cieszewski odnalazł już " zaginiona brzozę" na zdjeciach o wysokiej rodzielczości.
Nie obchodzi, bo to jakby temat poboczny do tematu czy problemu zasadniczego jakim jest hipokryzja prawej strony w tym prawej strony salonu 24.
Przez wiele ostatnich lat teczki IPN-u w " prawych rękach " były bronią ostateczna jak i główną w ataku na tych co pozwolili sobie myśleć inaczej. Na tych, co wbrew filozfii PiSu i ich " załuszników " mieli czelność w jakiś sposób przyczynić sie do zaciemnienia obrazu tych prawych.
Dla tych, dla których wiara w " jedynego Boga " Kaczyńskiego jest jedynym celem w życiu, teczki były " lekiem na całe zło", i podwaliną wiary.
Ci prawi i sprawiedliwy w cyniczny i wyrachowany sposób lustrowali innych do 25 pokolenia wstecz a i nawet 100 lat przed naszą erą, tylko po to aby udowodnić komuś że nie pochodzi z " prawej rodziny", że był kolegą " rudego z podwórka " którego ciocia szwgra brata była sprzataczką w MBP ( ministerstwo bezpieczeństwa publicznego), UB a później w SB czy MSW, więc i on mimo że był tylko kolegą " rudego" z podwórka też jest na 100% byłym SBekiem lub konfidentem.
Słynne już " mamy ale nie pokażemy", " wiemy ale nie powiemy", " mamy dowody ale ich nie pokażemy" przeszło już do annałów hipokryzji tych prawych i sprawiedliwych. Insynuacje i niedopowiedzenia, niczym nieuzasadnione oszczerstwa to " chleb powszedni" tych prawych i sprawiedliwych.
Dziś, gdy im własne g**** wybuchło prosto w twarz, krzyczą " układ", " Lesiak".
A przecież, zagrano w ich własną grę, ich własną talią kart ( teczek ), talią cynizmu i oszczerstw.
Wielki lament wśród prawych i sprawiedliwych, że własne g**** chlapnęło im w twarz. G***** które sami narobili, przez lata " w teczkowej latrynie ".
Kto z tych salonowych " prawych i sprawiedliwych " pamięta czasy " komuny"?, kto z was drodzy blogerzy z prawej strony salonu w latach 80 ubiegał się o paszport? Jeżeli pamietacie, to dobrze wiecie że otrzymanie paszportu graniczyło niemal z cudem chociaż możliwym, a już dla tych co byli w orbicie zainteresowań SB praktycznie niemożliwe.
Ja swój pierwszy paszport dostałem w 1986 roku po...7 latach starań a nie byłem uważany za " wroga klasowego", choć w stanie wojenny ulotki i bibułę nosiłem. Kilka razy byłem na komendzie " po lanie " od dzielnicowego. Ale paszportu nie miałem a Kris?
Kris Cieszewski miał paszport w domu ( nie oddał tak jak oddawali inni) a taki przywilej przysługiwał tylko nielicznym, i wizę do Kanady dostał od " ręki" , normalnie czekało się około 4-6 tygodni. Bilet do Kanady kupił " w kiosku na Okeciu " bez wiedzy SB ( ciekawe, bo SB wiedziało o wszystkich kupujących bilety lotnicze ponieważ LOT i inne linie lotnicze musiały codziennie przekazywać listy podróżnych). Kris, w swoim oświadzceniu napisał że od 1979 roku działał w Solidarnośći ( choć ta powstała w 1980), drukował, roznosił czasopismo GŁOS, którego to środowisko delikatnie mówiąc " miało w d*** " Solidarność. Niech mu będzie, przecież nie o Krisa sie tu rozchodzi.
Prawi i sprawiedliwi salonu 24, wasza hipokryzja ( nie nasza i nie moja) tylko wasza, wasze zacietrzewienie sięga stratosfery. Gdy WY lustrujecie do 25 pokolenia wstecz jest ok, gdy was zlustrują ( tą samą metodyką) to jest źle.
Dlatego też są trzy wyjścia. Jedno to publikacja lub dostęp do archiwów IPN ( SB ) dla wszyskich osób,drugie spalenie tego wszytskiego na stosie. A trzecie to...przestańcie mieszać chochlą w g**** bo sami sie ochlapiecie powtórnie.