Free Your Mind Free Your Mind
1191
BLOG

Próba mikrofonu

Free Your Mind Free Your Mind Polityka Obserwuj notkę 98

 

Wystąpienie M. Sobiesiak miało dwie części – wesołą i smętną. Ta druga była nawet ciekawsza od tej pierwszej, bo widać było, że baronessa jest zgaszona, straciła impet, nie ma już siły ani ochoty odpowiadać na pytania, tak jakby w przerwie obiadowej, zarządzonej pospiesznie przez wiernego ciemniakom Sekułę, ktoś zadzwonił do świadka i zrobił mu (jej) reprymendę – albo też, jakby sama M. Sobiesiak odkryła, że ktoś nią pogrywał. Ktoś, kto jest jej ojcem.

 
Dzisiejsze zeznania uważam za najciekawsze z dotychczasowych z tego względu, że chyba pierwszy raz zeznawała osoba, która do końca nie wiedziała, co się wokół niej dzieje. O ile większość głównych bohaterów afery hazardowej dokładnie wiedziała, o co chodzi, a w zeznaniach przed komisją zasłaniała się lukami w pamięci, o tyle M. Sobiesiak przez długi czas w miarę cierpliwie i wyczerpująco udzielała odpowiedzi na zadawane pytania. Wprawdzie na początku czuła się zbyt swobodnie, a jej przemowa do komisji stanowiła echo wystąpienia samego wujka Ryśka, a poza tym wiele razy dopytywała (zapewne za poradą pełnomocnika), jaki dane pytanie ma związek ze sprawą, tudzież dodawała wymijająco „mogło się zdarzyć”, to jednak kooperowała z komisją, za co chyba w przerwie obiadowej otrzymała burę od kogoś z góry.

 
Ciekawa była jak zwykle postawa Sekuły, który ja zwykle zachowywał się, jakby był na procesie pokazowym, a nie w komisji śledczej („jeżeli ja się włanczam, to pan powinien przerwać”), ale do jego szaleństw już się przyzwyczailiśmy. M. Sobiesiak stwierdziła na początku (pośród pytań o to, czy Polska jest jeszcze państwem prawa i stwierdzeń typu, że „to są wasze porachunki, wasze spory” i „wasza narracja” (znowu Mistewicz się tu kręci ze swoim tępym leksykonem?)), że nie doszło do nielegalnego załatwiania jej pracy w totalizatorze – i zapewne nie myliła się. Załatwiano jej pracę całkowicie legalnie, za pośrednictwem urzędników państwowych wysokiego szczebla i to nawet bez jej wiedzy („niczego nie załatwiał tato”). W przerwie po tym jej pierwszym wystąpieniu nawet W. Czuchnowski uznał na antenie TVP.info, że załatwiano jej pracę przez znajomości i układy (pomijam wystąpienia takiego mędrca „Trybuny Ludu” jak J. Rolicki). M. Sobiesiak musiała z czasem nabierać przekonania, że albo broni przegranej sprawy, albo ktoś ją zwyczajnie wyrolował. Widziałem, jak stopniowo gaśnie uśmiech na jej twarzy. Może nawet mówiąc, że sama podejmowała swoją niezależną decyzję o wycofaniu swej kandydatury do zarządu Totalizatora, jeszcze w to wierzyła, ale z czasem chyba coraz mniej.

 
Parę razy wyrwało jej się coś wyjątkowo szczerego (jak to u młodej i wyjątkowo bogatej kobiety, która na fanaberie może sobie pozwolić). Najpierw powiedziała, że branża reprezentowana przez Sobiesiaka nie mogła stanowić konkurencji dla monopolu państwowego, potem zaś przyznała, że wiedziała o konkurencji („moi konkurenci również byli mi znani”), a ponadto że wpływ na pogarszającą się kondycję monopolu państwowego miał właśnie „niski hazard”, który „odebrał rynek Totalizaotorowi”. Najpierw przyznała, że nic kompletnie nie ma wspólnego z aferą hazardową, w trakcie przesłuchania okazało się jednak, że nie tylko znała ustawę starą i nową (projektowaną), ale i opracowywała strategię biznesową dla Totalizatora (i to konsultując się z paroma istotnymi dla afery hazardowej osobami). Zżymała się na hasło Kamińskiego o wrogim przejęciu, ale dopuszczała w swej strategii ewentualność bankructwa Totalizatora. Wprawdzie jej decyzja o niekandydowaniu do zarządu Totalizatora była niezależna i samodzielna, ale po tej decyzji M. Sobiesiak była „pogodzona i ucieszona”, co skomentowała zaraz jako „mieszane uczucia”.

 
W którejś z przerw facet uchodzący za dziennikarza TVP.info przytomnie dziwował się właściwie, w czym problem, pytając, co jest w tym złego, że „jedna jednostka zna inną jednostkę”, skoro „żyjemy w zorganizowanym społeczeństwie”. Myślałem, że rzucę butem w telewizor, ale stwierdziłem, że w ten sposób nie obejrzę dalszych obrad. Na domiar złego „Jarek” zajmujący się komentowaniem posiedzeń komisji, taki wesołek, który nie wiem, jakimi skosami trafił do telewizji i na wizję w ogóle ze swoimi dość słyszalnymi, fajnymi wadami wymowy, komentował wszystko tak, że robiło się jeszcze weselej aniżeli przy poradach Sekuły skierowanych do Arłukowicza („proszę pytać o fakty, nie o wnioski”). I w pewnym momencie pomyślałem, że ta przesłuchiwana, może nadmiernie arogancka, ale zapewne dość uczciwa, młoda kobieta faktycznie przeżywa na żywo dramat. Być może myślała, że faktycznie jej życie to ciężka praca w ciężkim biznesie, a tu nagle odkrywa, że wszystko jest inaczej. Być może myślała, że przyboczny, rodzinny prawnik radzi jej, jak bronić się „przed oszczerstwami” i „kampanią nienawiści”, a tak naprawdę tenże prawnik broni szemranej sprawy. I zrobiło mi się żal tej kobiety, która chyba teraz dopiero odkryła, na jakim świecie żyje. I tak jak zaczęła wesoło od hasła „próba mikrofonu”, tak schodziła ze sceny, jak ktoś, kto sądził, że występuje solo, a tak naprawdę śpiewa z playbacku i oklaski dogrywa jakiś smętny gostek w reżyserce.

y

fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB FYM blog legendarne dialogi piwniczne ludzi zapiwniczonych w Irlandii 2 yurigagarin@op.pl (before you read me you gotta learn how to see me) free your mind and the rest will follow, be colorblind, don't be so shallow "bot, który się postom nie kłania" [Docent Stopczyk] "FYM, to wesoły emeryt, który już nic, ale to absolutnie nic nie musi już robić" [partyzant] "Bot FYM, tak jak kilka innych botów namierza posty i wpisy "z układu" i daje im odpór" [falstafik] "Czy robi to w nocy? W takim razie – kiedy śpi? Bo jeśli FYM od rana do późnej nocy non-stop tkwi przy komputerze, a w godzinach ciszy nocnej zapewne przygotowuje sobie kolejne wpisy, to kiedy na przykład spożywa strawę?" [Sadurski] "Ale teraz zadam Sadurskiemu pytanie: Załóżmy, że "wyśledzi" pan w przyszłości jeszcze kilku FYM-ów, a któryś odpowie prostolinijnie, że jest inwalidą i jedyną jego radością (z przyczyn wiadomych) jest pisanie w S24, to czy pan będzie domagał się dowodów,czy uwierzy na słowo?" [osa 1230] "Zagrożenia dla pluralizmu w ramach Salonu widzę w tym, że niektórzy blogerzy - w tym właśnie FYM - wypraszają ludzi, z którymi się nie zgadzają. A zatem dojdzie do "bałkanizacji" Salonu: każdy będzie otoczony swoją grupką zwolennikow, ale nie będzie realnej dyskusji w ramach poszczególnych blogów. Myślę, że nie daję przykładu takiego wykluczania." [Sadurski] "Już nawet nie warto tego bełkotu czytać, spod jednego buta i z jednego biura. Na fanatyków i pałkarzy lekarstwa nie ma."[Igła] "FYM już kupił S24 swoim pisaniem, jest teraz jego twarzą. Po okresie Galby i katatyny nastąpił czas dziennikarzy "Gazety Polskiej". Ten przechył i stalinopodobne teorie spiskowe, jakie się wylewają z jego bloga oraz innych mu podpbnych - przyciągają do Salonu nastepnych i następnych. Tu już od dawna nie zależy nikomu na rzetelności i klasie pisania - lecz na tym, aby było klikanie, aby było głośno i kontrowejsyjnie. Promowanie takich ludzi jak FYM i Paliwoda - jest całkowicie jednoznaczne."[Azrael] "Ale jaki jest problem?"[Kwaśniewski] kwestia archiwów IPN-u Janke: "Nigdy nie mówiliście o pełnym otwarciu?" Komorowski: Co to znaczy otwarcie?" "Trudno zrozumieć, jak można ogłupić społeczeństwo. Dlaczego tylu ludzi ośmiela się nazywać zdrajcą Wojciecha Jaruzelskiego. (Edmund Twardowski, Warszawa) " [tzw. listy czytelników do "Trybuny"] "Z przykrością stwierdzam, że prezydent nie przedstawił żadnych propozycji ws. służby zdrowia" [Tusk] "Niewidzialna ręka rynku, jak sama nazwa wskazuje, jest ślepa." [ekspert w radiowej audycji prowadzonej przez R. Bugaja] "Mamy otwarte granice, miejmy też otwarte umysły. Jasna Góra horyzontów rządowi i parlamentarzystom nie rozszerzy. (S. Barbarska, woj. wielkopolskie) " [tzw. czytelniczka "Trybuny"]

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka