Fronda Młodych Fronda Młodych
2207
BLOG

Passent broni pijanego

Fronda Młodych Fronda Młodych Polityka Obserwuj notkę 13

 Ach, ten Daniel Passent. Już kilka ładnych lat czytuję jego felietony w „Polityce”. Nie wiem po co to robię. Ani mnie to ciekawi, ani bawi. Ani nic. Z racji mojego wieku nie miałem okazji zobaczyć pana Passenta w akcji w kabarecie „Pod Egidą” – tam, według Jana Pietrzaka, Daniel Passent potrafił rzucić publikę na kolana. Cóż, mi pozostaje oglądać pana redaktora na ekranie (gdy występuje w „Loży prasowej” jako lewe skrzydło) oraz gdy czytam jego felietony – wtedy spogląda na mnie, uśmiechnięty, z obrazka nad tekstem. Raz uśmiechem odpowiem, raz nie. Dzisiaj natomiast, po przeczytaniu pierwszych linijek, odpowiedziałem grymasem.

 Przez cały felieton oglądałem oczami wyobraźni polski kocioł, w którym gotują się prawacy i lewacy. Kilkadziesiąt znaków o nowopowstającym Instytucie Myśli Państwowej i walczących z nim rzekomo pisowskimi dziennikarzami (rzucony przykład Ziemkiewicza, czyli strzał armatni w stopę) poprzedza krótką kpinę z Marcina Wolskiego (zazdrość o poglądy po 13 grudnia ’81?). Później dosłownie trzy linijki o prof. Glińskim (musiał to zrobić, po prostu musiał!), trochę o Gowinie i o tym, jak to minister sprawiedliwości wytrzymał kilkudniową próbę grilla. Felieton kończy się mało błyskotliwym wspomnieniem happeningów narodowców w Polsce, co po raz n-ty potwierdza teorię o średniości ostatnich tekstów Daniela Passenta.

Na koniec wrócę jednak do początku felietonu, w którym wieloletni redaktor „Polityki” oburza się na Leszka Millera za wspomnienie alko-brudów z przeszłości prezydenta Kwaśniewskiego. Pisze tak: Wyciąganie tego argumentu teraz, po latach, jest żałosne i ma na celu zdyskredytowanie byłego prezydenta. Panie Passent, jedna sprawa – Aleksandra Kwaśniewskiego nie trzeba dyskredytować, ten człowiek zrobił to kilkanaście razy w życiu bez niczyjej pomocy, w tym kilka razy za sprawą alkoholu. Tragiczny to widok, kiedy prezydent umęczonego w czasach wojennych kraju chwieje się napruty na mogile umęczonych i odstrzelonych żołnierzy w Charkowie. To samo na którymś ukraińskim uniwersytecie, to samo na konwencji nieistniejącego już LiDu. I jeszcze te brednie o jakiejś chorobie filipińskiej, o problemach ze zdrowiem, o goleni. To jest patologia, którą powinno się leczyć, niezależnie od tego, czy jest pijaństwem czy alkoholizmem. Mam nadzieję, że jeśli w przyszłości duet Kwaśniewski/Palikot będą próbowali szturmować polską politykę, reszta aktorów ze sceny przy ul. Wiejskiej pójdzie w ślady Leszka Millera i wspomni zrobionego prezydenta Kwaśniewskiego. Wyciąganie takiego argumentu, nawet po latach, nie jest żałosne, a raczej obowiązkowe. Bo wybaczyć prezydentowi można, lecz zapomnieć – nie wolno.

Sebastian Makaruk
Fronda Młodych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka