Fronda Młodych Fronda Młodych
461
BLOG

Dziewiąta rocznica śmierci Jacka Kaczmarskiego

Fronda Młodych Fronda Młodych Kultura Obserwuj notkę 3

 

Dziś mija dziewięć lat od śmierci Jacka Kaczmarskiego. Artysty, poety i pieśniarza, przez wielu określanego również „bardem <Solidarności>”, choć on sam nie był zadowolony z nazywania go w ten sposób. Mija dziewięć lat, choć wiele osób, które na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych były jakkolwiek zaangażowane
w ruch kultury studenckiej, mogłoby przysiąc, że jeszcze wczoraj wybierały się na koncert Kaczmarskiego, z nadzieją usłyszenia na nim monumentalnych „Murów”,
czy szaleńczego „Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego”. Mija dziewięć lat…

 Do tej pory pamiętam jak jako kilkunastoletni chłopak zaczynający dopiero chwytać pierwsze akordy na gitarze, właściwie przez przypadek zapoznałem się z twórczością Jacka Kaczmarskiego. Pamiętam również jak w niedługi czas później, będąc już jako tako oswojonym z paroma pieśniami, spod których wpływu miałem się nie wydostać przez parę następnych lat, dowiedziałem się o śmierci Kaczmarskiego po długiej chorobie. O śmierci człowieka, w którego wierszach odnajdywać zacząłem pierwsze
w swoim życiu wartości i motywacje do refleksji. Przez utwory którego, zacząłem stawiać sobie pierwsze pytania.

 Potem, odkrywając coraz więcej pieśni i wierszy, słuchając coraz większej ilości płyt
i odnajdując coraz więcej sensu w piosenkach wyśpiewywanych z nieznanym mi dotąd zapałem artystycznym, zacząłem chodzić na koncerty. Ludzie w różnym wieku (choć
w zdecydowanej większości byli to ludzie młodzi) wykonywali pieśni znane mi dotąd
z płyt i śpiewników tak, jakby dotyczyły one ich „tu i teraz”. I aż trudno było uwierzyć,
że niektóre z nich powstały trzydzieści lat wcześniej, tak aktualne były i tak „dzisiejszo” brzmiały. Poza tym wychodziłem z założenia, że ludzie (zwłaszcza młodzi) nie sięgaliby do repertuaru, który w żadnej mierze nie odzwierciedla ich stanu ducha.

Wreszcie przyszedł czas na pierwsze własne próby wykonawcze. Czas na zmierzenie się sam na sam z pieśniami, które leżały już gdzieś głęboko i rosły w człowieku od dawna, domagając się wyjścia na świat po raz kolejny. A potem ogromne zdziwienie, że w takich staraniach i zmaganiach człowiek jest tylko jednym z wielu. Jednym z wielu ludzi, którzy tym wieku zainteresowali się pieśniami Jacka Kaczmarskiego i tak samo im ulegli.

Nie pisałbym tego wszystkiego gdyby nie właśnie ta myśl: nie wiem czy w polskiej kulturze poetycko – piosenkarskiej jest oprócz Kaczmarskiego ktoś, po czyje utwory tak często i z takim zamiłowaniem sięgają ludzie zaczynający grać na gitarach lub zaczynający czytać poezję. Ja drugiego takiego twórcy nie znam. I chociażby z tego małego powodu cieszy mnie myśl, że pamięć o Jacku Kaczmarskim nie zginęła, a sądząc po myśli zawartej kilka linijek wyżej – raczej szybko nie zginie.

 

Grzegorz Paczkowski

Fronda Młodych

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura