Wróciłem właśnie z krótkiego urlopu. Byłem w północnych Włoszech, w regionie, w którym 2/3 ludności porozumiewa się w języku niemieckim. To co rzuca się w oczy to obecność krzyża na każdym kroku. W hotelu - w holu wisi półtora metrowy krzyż. W nowo wybudowanym barze dla narciarzy (obok windy i ruchomych schodów) – wielki krzyż, w restauracji – krzyż, podobnie w miejscowym szpitalu. Nikomu to nie przeszkadza, dla wszystkich jest oczywiste. Dla wierzących jest symbolem wiary. Dla wszystkich- świadectwem tradycji i elementem krajobrazu.
Wracam do Polski, włączam telewizor i widzę reformatora Palikota, który z udawaną powagą przekonuje ,że już nie tylko krzyż jest niestosowny ale też księża ,którzy poruszają się po mieście w sutannach. A on by nie chciał , jemu przeszkadza. W ramach reform ,,cywilizacyjnych” i oczywiście w imię tolerancji nakazałby księżom chodzić w takim ubraniu jakie mu odpowiada. Może innym ludziom też. Obawiam się ,że obowiązującym strojem dla oświeconego, tolerancyjnego człowieka w wydaniu Palikota byłaby niezawodnie różowa koszula, z koniecznie rozpiętymi guzikami, ukazującymi białą podkoszulkę. Wtedy będzie tak jak trzeba.
Drugim pomysłem reformatora Palikota jest wprowadzenie zakazu (!) zwyczajowego zwracania się do byłych premierów i prezydentów tymi tytułami. A jak. Teraz tylko należy poczekać na propozycje kar. Za zwrócenie się to Wałęsy panie Prezydencie – grzywna. A w przypadku recydywy ? Może więzienie ? Wszystko to oczywiście w ramach rozwiązywania polskich problemów, cywilizowania narodu, no i tolerancji rzecz jasna.
Jest takie stare polskie, nieco żartobliwe, powiedzenie : ,,jak kogoś Pan Bóg chce ukarać – to mu rozum odbiera”. To już chyba ten etap.
I.F
