Wprawdzie na jeden dzień, a właściwie na kilka godzin, ale za kratki trafił "Desperado" polskiej polityki, Janusz Palikot. Zakład Karny we Włocławku Mielęcinie spodobał się posłowi PO do tego stopnia, że nie wyklucza on powrotu na ulicę Bartnicką.
Janusz Palikot w asyście senatora Andrzeja Persona, posła Marka Wojtkowiaka i kilku celebrytów włocławskiej Platformy spotkał sie z grupą osadzonych we włocławskim Zakładzie Karnym. Spotkanie miało wyjątkowo przyjazny charakter i, jak przekonuje Ryszard Seroczyński - więzienny wychowaca, przebiegało w atmosferze wzajemnego zrozumienia. Więżniowie nie zadawali posłowi niegrzecznych pytań, w spokoju i skupieniu słuchali co polityk ma im do powiedzenia, wyrażali zadowolenie z kolejnych odpowiedzi swego gościa.
Największy aplauz Janusz Palikot otrzymał przy podsumowaniu, kiedy rzekł: "przeciętny więzień z Włocławka to na tle Putry, Ziobry i Kamińskiego tytan intelektu, atlas emocji i geniusz politycznego wyrobienia". Więżniowie po tych słowach nie mogli ukryć wzruszenia i wielkiej sypatii do Janusza Palikota. Czym predzej jeden z nich, siedzący całe spotkanie gdzieś na uboczu z kartką papieru i piórem bodajże senatora Persona, wręczył w posłowi podzięce jego portret z bujną plerezą i szelmowskim uśmiechem.
"Doprawdy, gdybyśmy zmusili opozycję do dyskusji na poziomie osadzonych we Włocławku, to byłby to wielki skok cywilizacyjny" - westchnął Janusz Palikot i rzekł już na samo wyjście z Zakładu Karnego.
Spotkanie zakłócała jedynie "Kulka", która biegała w tę i z powrotem po zielonym suknie stołu, przy którym siedziieli politycy. "Kulka" to, a jakże by inaczej, młoda kotka. Ach te koty...
Kiedy Janusz Palikot wróci do Włocławskiego Zakładu Karnego nie wiadomo. Rzecznicy PO i Ministerstwa Sprawiedliwości nie dali odpowiedzi na to pytanie.
