To co o sojuszu Polski z Hitlerem mówią dziś w Rosji to oczywiście tylko próbka tego, co by mówili, gdybyśmy za namową naszych geniuszu z Hitlerem ruszyli na Moskwę. Jeżeli bowiem nawet dziś, w momencie gdy Niemcy wytłukli nam 6 milionów Polaków (w tym połowę Żydów), puścili z dymem Warszawę, zakładali Auschwitz, a w Katyniu Rosjanie „przypadkiem” zostawili kilkaset tysięcy polskich guzików, nadal twierdzi się coś o sojuszu Polski z Hitlerem, to można sobie wyobrazić, co by o nas pisali, gdyby ten sojusz naprawdę powstał. Co by się stało ze słynnym polskim antysemityzmem
i z czego by się jeszcze moje wnuki musiały tłumaczyć. Bez względu na to czy ich pradziadek był winny. Oczywiście jeśli by się mogli tłumaczyć, a nie skończyli jak kaukazka republika.
Na pochyłe drzewo nawet koza skacze, a przecież odważni Rosjanie nie będą skakali na Francuzów, Brytyjczyków, czy nawet Włochów, co najwyżej otrują jakiegoś byłego szpiega, z którego teraz Rusofoby robią męczennika. Największym policzkiem dla partii realistów (z Rosją trzeba za wszelką cenę rozmawiać) była rozmowa z Putinem, który siedział tak, jak by miał ochotę Tuskowi, za przeproszeniem, naszczać w pysk. Prostacki gest, ale się przydał. Na użytek kampanii Putina, a przypadkowo (?) i kampanii PiSu. Pamiętamy spot przedwyborczy, teraz znowu Putin mimowolnie gra na Kaczyńskiego.
1 września będzie podobnie, jeśli nie można komuś (na razie?) połamać rączek, to się go przynajmniej gestem upodli. Tak działają słabeusze, ale nie tylko, bo tak, w czasach pokoju, działać muszą wszyscy. Przynajmniej w tzw. świecie Zachodu. Będą więc kwaśne miny, aluzje i postawa czekisty ze stalowym wzrokiem. Dobrze, że już prezydent nie rezyduje w Belwederze, żal patrzeć jak mikry jest Belweder w porównaniu z ambasadą rosyjską.
Putin bez koszuli jest wieśniakiem, i Rosjan ma za wieśniaków. Bowiem tylko wieśniakom (wieśniak to stan umysłu, nie pochodzenia) może się podobać emerytowany KGBeista z gołą klatą na koniu. Takiego jak Putin żeby nie pił, takiego jak Putin żeby nie bił – tak śpiewali parę lat mu podczas kampanii wyborczej, rzadko kiedy władza swą kampanią wystawia tak marne świadectwo swemu elektoratowi. W Polsce był Kurski ze swym spotem, ale to był wybryk jednorazowy. Putin, i nie tylko Putin, wie jak w Rosji dobrze robić ludowi, zresztą w Rosji chodzenie w lud, nauczanie ludu, czy ludu ratowanie – to szajba, która trwa od lat ponad dwustu. Dlatego rewolucję Lenin ratował NEP-em, bo znał siłę biernego oporu milionowej masy. I dlatego nie ma w Rosji inteligencji, bo trzeba było ją wytępić, a nuż by te masy buntowała. W końcu komunizm to też dziecko inteligencji. My przy nich mieliśmy kaszkę z mlekiem, dlatego jeśli u nas się biadoli nad upadkiem inteligencji (co zawsze jest podziałem na gorszych i lepszych), to co można powiedzieć o inteligencji rosyjskiej. U nas lamentowali, bo nie dawali drukować, u nich nie dawali jeść, co i tak było jeszcze karą najlżejszą. Teraz nie ma kto się przeciwstawić, bo przecież nie Jabłoko, które pewnie mają za zdrajców. W Rosji też prozachodnich liberałów mają za zdrajców, tyle że pewnie bardziej. Bo wiadomo, oni mają trzeci Rzym, a my tylko Kraków.
Putin gra na użytek wewnętrzny, bo na Zachodzie nikt się na to nie da nabrać na sojusz z Hitlerem, zwłaszcza że po roku 33 z Niemcami powszechnie utrzymywano stosunki zagraniczne. Co oczywiście nie znaczy, że teraz nikt na Zachodzie tego nie wykorzysta. Nie byliście wcale tacy święci – będzie się szeptało po kątach, o ile się już teraz nie szepcze. Dlatego cieszcie się, że Polska z Hitlerem się nie dogadała, bo gdyby się dogadała, to wcześniej czy później azjatyckie hordy i tak by zza Uralu wróciły, i nam, tak łatwo jak Niemcom, nikt by nie przebaczył.