Czas to pieniądz. Ale czasami za pieniądzem trzeba pobiegać, wie to każdy, kto prowadzi interes. Tyle, że po co biegać, skoro klient przybiega do Ciebie. I to nie by pohandlować, ale jak Trzej Królowie, z darami. Chcecie żołnierzy – macie, chcecie nam sprzedać samolot – sprzedajcie, chcecie instalować tarczę – instalujcie, ale przyjedziecie nam uścisnąć rękę, prawda? Niestety nie przyjechali, wysłali tylko jakiegoś odźwiernego.
Co prawda, trudno się dziwić Obamie, że nie przyjechał. Wystarczy żeby poczytał co swego czasu pisała o nim polska, nie tylko blogosfera. Wszak nietrudno zgadnąć, że gro jego fanów, tylko czeka by pisać, czy Obama się dobrze na uroczystości zachował, czy głośno przemawiał, czy buty zasznurował oraz wreszcie czy się już umył - jak zażartował pewien sprzedawca telefonów. Niestety swą wizytą, powodów do umycia Obama nie da, a szkoda. Z pewnością by go elektorat wyszorował, do czysta.
Jednak, zakładając, że mimo wszystko Obama śmie wpływowych, polskich blogerów nie czytać, rzec można iż przyjechać powinien. Nie tylko ze względu na Irak, Afganistan czy tarczę antyrakietową, ale także Teheran i Jałtę. Przede wszystkim za Jałtę. Tyle tylko, że jeśli by Obama z poczuciem historycznej winy przyjechał, to by się właśnie zachował jak Polak. A że jak Polak bijąc się w pierś nie przyjechał, to z dumą możemy zakrzyknąć: Obama, nigdy nie będziesz Polakiem!
Bo cóż innego nam pozostało?