Czasami myślę, że Polska jest jak Rosja, tyle że mniej. Że jak oni, mamy swych oligarchów, swołocz, sprzedajne media, ciężar służb bezpieczeństwa i w pewnym sensie, u nas także spotkali się ci, co siedzieli z tymi, co ich pilnowali. I tak samo jak im, tak i nam, trudno się do czegoś przyznać, łatwiej założyć różowe okulary, schować się za rację stanu albo patriotyzm. gdy słyszę chichot na wieść o Kłuszynie i okupowaniu Kremla, widzę ów brzydki fragment polskiej duszy, który okupację bierze za coś złego, ale tylko gdy okupują „naszych”. I zastanawiam się, czy gdyby czasem nie było odwrotnie, nie bylibyśmy tacy sami? Albo jeszcze gorsi?
Pewnie jesteśmy równie gościnni, rozpijaczeni, niedomyci i romantyczni, nawet jeśli ten romantyzm to tylko wówczas, gdy sporo już mamy w czubie. Od Werterów dzieli nas przepaść, od złotej plejady Puszkina, już nie tak wiele. Polska w Europie nie była, Polska w Europie bywała – powiedział Pilch, Rosja w Europie nie była nigdy, chyba że po to by wydawać pieniądze. Albo kraść złote zegarki. No i mieliśmy swych Akmeistów, za kilkaset lat liczyć się będę tylko te parę strof, ale dziś liczyć się musi wszystko.
Czasami myślę, że Polska jest jak Rosja, tyle że mniej. Że jak oni, mamy swoje ambicje, dumę, honor, i polityką historyczną. Tyle, że Rosjanie ją uprawiają, a my tylko o niej mówimy. A potem histeryzujemy. Kto uważa, że pułkownik KGB robi coś w przypływie emocji, strachu, panice czy przerażeniu, ten nic nie wie i niczego się nie nauczył. Rolę rozpisano już dawno, a Polaczki skaczą na linkach zawieszonych wysoko na ich głowami. Nie sięgną wyżej, nienawiść zbytnio im ciąży.
Propaganda telewizyjna była na użytek wewnętrzny, naród bez religii, prawa, demokracji z taką historią, spajać może tylko imperializm. I tylko imperializm pozwoli przełknąć kolejną masakrę w Czeczenii. Bo ruski lud „miękki jest”- jak pisał Płatonow choć też trochę jak trzcina – trudno go złamać, łatwiej wyginać. W tym też jesteśmy podobni. Propaganda dzisiejsza, szlachetny list kolejnego Soso skierowany jest już na zewnątrz, do świata. To sprytny gest mający obezwładnić Polaków, patrzcie – powie Putin, wyciągnąłem rękę na zgodę, a oni mi nadal strzelają fochy. Problem tej gry nie polega na tym, kto ma rację (w polityce nigdy nie chodzi o prawdę), tylko kto się okaże zręczniejszy. I z jednej strony mamy cynicznego szpiona, a z drugiej zdziecinniałego rusofoba i sondażowego fircyka. Jak myślicie kto wygra, kto już wygrał? Nie czytaliście „Sztuki wojny”?