Gargangruel Gargangruel
1236
BLOG

Hucperendum

Gargangruel Gargangruel Polityka Obserwuj notkę 31

czyli jak sparciałe koło ratunkowe zamieniło się w śmierdzące jajo

 

Ponad dwa miesiące temu napisałem tutaj tekst p.t. „Dlaczego nie pójdę na referendum we wrześniu”. Wszystkie wnioski i argumenty w nim zawarte nie straciły nic ze swej aktualności. Przez ten czas przybyło jeszcze sporo nowych informacji utwierdzających mnie w podjętej wtedy decyzji „olania” bezczelnej kpiny z polskiej Konstytucji, jaką zafundował nam - za nasze 100 mln – hucpiarz Bronisław.

Aby nie było wątpliwości, uważam tę Konstytucję za złą i wymagającą natychmiastowej zmiany. I to zmiany bardzo głęboko idącej, a nie kosmetycznej poprawki. Jednak ma ona zostać wprowadzona zgodnie z prawem i regułami demokracji. Dopóki jej nie ma, istniejąca Konstytucja jest obowiązująca i to wszystkich, zwłaszcza jej ówczesnego tytularnego „obrońcę”.

Napisałem wtedy - bez większego przekonania, że Komorowski w sierpniu odejdzie, ale gniot po nim zostanie, chyba że jakieś resztki honoru jeszcze w nim się kołaczą. Miał bowiem możliwość nie podpisywać decyzji o ogłoszeniu referendum, kiedy ostatecznie przegrał wybory. Nie zdziwi chyba nikogo, że nie zdziwiło mnie, kiedy podpisał. Bo w tym momencie cała sprawa nabrała nowego sensu.

To, co miało się stać kołem ratunkowym na czas 2 rundy wyborów prezydenckich i bezpiecznie utrzymać Komorowskiego na powierzchni władzy, kiedy nie spełniło pokładanych w nim „nadzieji”, mogło i powinno było zostać odrzucone. Zachowanie go i podrzucenie prezydentowi Dudzie uczyniło go śmierdzącym jajem, jakimś „gównem partyjskim”, bo przecież nie strzałą.

Rzecz w tym, że prezydent Duda, w całkowitym przeciwieństwie do swego poprzednika, szanuje prawo i docenia wagę i znaczenie instytucji referendum. A teraz znalazł się w – swego rodzaju – pułapce.

Nie może odwołać referendum, nawet gdyby chciał i miał taką możliwość, bo wycie „zaprzyjaźnionych” mediów słyszalne byłoby nawet na Marsie, a łatka „wroga demokracji” zostałaby na Dudzie wytatuowana, a nie tylko przyszyta.

Rozpatrywana jest opcja „dopisania” nowych pytań, ale – moim zdaniem – nie jest to dobry pomysł. Spowodowałoby to bowiem uwiarygodnienie hucpiarskiego pomysłu Komorowskiego, czy raczej kogoś tam innego. Zwłaszcza, że ranga proponowanych pytań jest zróżnicowana. Art. 125. Konstytucji mówi, że referendum ogólnokrajowe może być przeprowadzone w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa. Czy wiek emerytalny albo wiek pójścia do szkoły ma takie szczególne dla państwa znaczenie? Owszem, jest ważny dla wielu osób, a w przypadku emerytury nawet dla wszystkich, ale czy ma to szczególne znaczenie dla państwa? Kwestia lasów państwowych jest – najprawdopodobniej – taką sprawą, ale finansowanie partii z budżetu NA PEWNO nie jest.

Czyli dopisanie pytań jest z jednej strony usankcjonowaniem pytań Komorowskiego, a z drugiej wywołuje dyskusje co jest, a co nie jest „szczególne” i zawsze się znajdą ludzie, którym się nie dogodzi. Oznacza to, że absolutnie nie jest warta skórka wyprawki i prezydent Duda powinien obejść jak największym łukiem pozostawionego zbuka i – broń Boże – go nie ruszać. Innymi słowy powinien uszanować wolę poprzednika i tyle.

Rozumiem chęć prezydenta Dudy pokazania ludziom, którzy zebrali miliony podpisów i zostali zlekceważeni, że ma on inne zdanie i chce im pomóc. Jednak nie jest to dobry moment i dobra okazja. Lepszym rozwiązaniem byłaby inicjatywa ustawodawcza powodująca obligatoryjność referendów zaproponowanych przez obywateli i popartych odpowiednią ilością podpisów.

Na koniec chciałbym zaapelować o pomoc prezydentowi. Mamy taką możliwość. Jak napisałem - NIE PÓJDĘ na to referendum. Wy też nie idźcie.

Niech się zbuk sam zakisi.

Gargangruel
O mnie Gargangruel

Jestem z Pragi. To widać, słychać i czuć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka