Gdańszczanin Gdańszczanin
5934
BLOG

Historia rodziny Tusków i moja misja Czerwonego Krzyża

Gdańszczanin Gdańszczanin Polityka Obserwuj notkę 35

W świątecznej Gazecie Wyborczej - Trójmiasto , pojawił się wywiad z matką Donalda Tuska. Wywiad ciekawy i odsłaniający wiele nieznanych szerokiej opinii faktów z życia rodziny Tusków. Szczerze mówiąc, czytając wywiad, nie mogłem oprzec się wrażeniu, że jego głównym celem jest rozminowanie tematu niemieckich korzeni Tuska. Na miano newsa zasługuje informacja, że oprócz znanej już historii z Dziadkiem z Wermachtu, był też dziadek budujący jako robotnik przymusowy Wilczy Szaniec. W świetle okazywanej w tekście wylewności w opowiadaniu o wojennych losach Tusków, dziwna wydaje mi się reakcja Tuska z okresu kampanii prezydenckiej, że „ w naszej rodzinie nic się o tych sprawach nie mówiło" . Jak dziś pamiętam reportaż z jednego dnia kampanii Donalda Tuska , gdy ten uderzając nerwowo ( teatralnie?) w oparcie fotela w samochodzie mówi pod adresem swojej kuzynki Sylwi Pietrzykowskiej „ dlaczego ona mi nie powiedziała skoro wiedziała o tej historii". Okazało się, że kandydat na prezydenta, historyk z wykształcenia, wydawca albumów o Gdańsku nie wiedział nic o historii swojej rodziny. Dzisiaj, przy okazji tego wywiadu dowiadujemy się więcej o niemieckich korzeniach Tusków. Dowiadujemy się , że część rodziny ( siostra dziadka wraz z trójką dzieci ) utonęła na statku "Wilhelm Gustloff" , na którym niemieccy cywile starali się ewakuować do Niemiec. Dowiadujemy się też, że Adolf Hitler w akcie humanitaryzmu i swojej wrodzonej dobroci odwiedzał w szpitalu francuskich, angielskich i polskich robotników przymusowych, którzy ulegli wypadkowi przy budowie Wilczego Szańca. Sądzę, celem tego fragmentu wywiadu było pomniejszenie „aktu poklepania po ramieniu ( policzku? wg Barbary Szczepuły) dziadka dzisiejszego premiera przez Adolfa Hitlera" a wyszło tak jak wyszło.

Dokonując tego wpisu chciałbym poczynić kilka ważnych zastrzeżeń.

Celem wpisu nie jest dyskredytowanie Tuska ze względu na takie czy inne losy jego rodziny. Oceniajmy człowieka, jego poglądy i dokonania. Niemniej jednak w demokracji ważne jest też to skąd kto się wywodzi, jakie ma korzenie i co go kształtowało. Wiadomo , że Polskie Siły Zbrojne w prawie 40 % składały się z dezerterów z armii niemieckiej ( na 228 tys. żołnierzy dezerterów było 89 600 ). Tak więc fakt powołania dziadka Tuska do Wermachtu ma drugorzędne znaczenie wobec ewentualnej próby ukrycia tego faktu przed opinią publiczną. Uważam, że wyborcy mają prawo wiedzieć o historii Tusków tak samo jak należy im się wiedza o rodzinie Cimoszewiczów czy Borowskich ( dawniej Berman) , Kwaśniewskich ( Stoltzmanów) czy Michników ( Szechterów). I chociaz takie zestawienie nazwisk może być dla Tuska niemiłe to jednak fakt uczestniczenia w polityce to wymusza. Niestety, jest to wiedza spóźniona przynajmniej o kilkanaście lat. Historia nie rozpoczęła się 1988 roku umową Okrągłego Stołu a dużo wcześniej. Wiodący dziennikarze i politycy zdają się o tym uporczywie zapominać. Wiedza ta jest tym bardziej potrzebna, że odnoszę nieprzeparte wrażenie, że dostęp do niej jest nam dawkowany jeżeli wręcz nie mamy do czynienia z manipulacją.

I jeszcze sprawa kontekstu politycznego. Polacy a zwłaszcza ta ich część która znajduje się w opozycji jest, i chyba ma do tego prawo, uwrażliwona na rozkładanie akcentów w polityce zagranicznej. Polityka Tuska w tym wymierze co prawda dopiero się kształtuje ale już pewne jej elementy mogą budzić zaniepokojenie. Prężenie muskułów wobec USA, odmienianie słowa „twardy" przez wszystkie możliwe przypadki jakoś dziwnie razi w konfrontacji z proniemiecką i prorosyjską polityką miłości , consensusu i spijania miodku z dziubków.

Doskonale wiem , że emocje i deklaracje polityków w ogniu kampanii wyborczej należy brać w pewien cudzysłów. Wiem, że nie je się obiadu takiej temperaturze w jakiej się go gotuje. Jednak polityka zagraniczna obecnego rządu jawi się jako co najmniej niekonsekwentna i niespójna . Poniżej zamieszczam dwie typowe dla Tuska i PO wypowiedzi w sprawie Niemiec wypowiedzianych przez obecnego premiera w czasach gdy był jeszcze w głębokiej opozycji i proszę o skonfrontowanie ich z dzisiejszą rzeczywistością:

cytat z Onetu (2005):
"Chciałbym także, aby przy okazji tej uchwały Polacy głośno powiedzieli, że czas pokuty za takie winy, jakie były udziałem Niemiec w czasie II wojny światowej nigdy się nie kończy" ,

...w Gdańsku urodzony, z dziada pradziada mieszkający" i dlatego wyczulony na problematykę polsko-niemiecką, bardzo wyraźnie odczuwa, że "Niemcy chcą wyzbyć się historii, że dzisiaj Niemcy niezależnie od tego, jaką partię polityczną reprezentują chcieliby w dużej mierze napisać jednak tę historię na nowo, a najlepiej o niej zapomnieć".

PS> W omawianym wywiadzie mama Tuska ubolewa, że nie ma żadnej rodziny w Niemczech. Wiem, że powojenne losy układają się czasami przedziwnie i dramatycznie a rodziny odnajdują się czasami po wielu latach. Gdyby tak się stało za sprawą mojego bloga to byłoby mi miło:

Ingo Tusk
Schriftführer

http://www.sportaerzteverband-hessen.de/vorstand.htm

33 914

hits

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka