W wojnie na terenie Syrii i Iraku mamy totalny kociokwik. Alawicki Asad, wsparty przez Rosję i szyicki Iran walczy przeciwko sunnickim Syryjczykom i w mniejszym stopniu przeciw ultrasunnickiemu Państwu Islamskiemu. Ostatnio został wsparty przez sunnicka Turcję, która sam się destabilizuje wprowadzając dyktaturę Erdogana. Zarazem dla Turcji głównym wrogiem są sunniccy Kurdowie, którzy tez walczą z Państwem Islamskim, przy wsparciu USA, które też wspiera syryjskich sunnitów jak i irackich szyitów w tej walce, oraz zwalcza Asada, mimo ów też walczy z ISIS. I żeby było wszystko jasne Turcja pozostaje w jednym bloku wojskowym z USA. Rolę UE można pominąć, bo tej zależy tylko by Turcja nie przepuszczała uchodźców przez swój teren, więc za to jej płaci, gdyż na lojalność sojuszniczą w ramach NATO, nie ma co liczyć. To tego dochodzi taktyka jednego z głównych dwóch głównych rozgrywających w regionie Rosji ( drugim jest Iran ) , która tak całkiem nie porzuca Kurdów, trzymając w szachu Turcję i tym samym zmuszając ją do spolegliwości wobec prowadzonej przez siebie polityki.
Jeżeli ktoś uważa że to zapętlenie to wynik 600-letniego zacofania ( wedle choćby kalendarza ) świata muzułmańskiego to przypomnę, że II wojna światowa, ta w Europie, też była pokręcona. Najpierw bowiem dwa kraje sojuszniczo napadły na Polskę, by po nie całych 2 latach rozpocząć między sobą najkrwawsze starcie tej wojny. To niekonsekwencje najlepiej oddaje anegdota, gdy po Pearl Harbor ambasador Węgier pewnego pięknego dnia odwiedził Sekretarza Stanu USA i taki się nawiązał wówczas mniej więcej taki dialog:
- Królestwo Węgier wypowiada Stanom Zjednoczonym wojnę
- To macie u siebie króla?
- Nie, na czele naszego królestwa stoi regent, admirał Horthy.
-Admirał? To przy jakim morzu leżycie?
-Nie mamy dostępu do morza.
-Nie macie? A kto jest waszym największym wrogiem?
-Rumunia.
-Rumunia? Dopiero co był u mnie rumuński ambasador, wypowiadając nam wojnę!?
Ten europejski kociokwik ponad 70 lat temu w Europie był skutkiem ogłupienia nacjonalistycznego i Europy Ojczyzn, jaką wtedy nasz kontynent intensywnie trenował.
I niech to, co dzieje się teraz w krajach Lewantu będzie dla nas ostrzeżeniem przed powtórzeniem tego błędu.