giz 3miasto giz 3miasto
2437
BLOG

Tępym tłukom i nachalnym ciulom dedykuję

giz 3miasto giz 3miasto Polityka Obserwuj notkę 51

i tym wszystkim, którzy pozostając w błogostanie nie wiedzą, że do jednej z tych kategorii całkiem nieświadomie się zaliczają, bo "Fakty" w TVN oglądają. Ja na szczęście nie oglądam, ale dzisiaj traf tak chciał, że obejrzałem i mało mnie nie trafił szlag. Stąd zresztą ta notka się wzięła.
Jak już niektórzy z Was się domyślają chodzi o materiał wyemitowany w TVN na temat ostatnich wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego w Opolu, a w pewnym stopniu także we Wrocławiu, o czym już można było dowiedzieć się wcześniej z niezależnych źródeł, na przykład tutaj /nie jęczeć, nie stękać tylko przeczytać/:

w Opolu
wpolityce.pl/wydarzenia/42282-kaczynski-na-slasku-niemcy-w-polsce-powinni-miec-tyle-praw-ile-polacy-w-niemczech-asymetria-powinna-byc-zniesiona Kaczyński na Śląsku: Niemcy w Polsce powinni mieć tyle praw, ile Polacy w Niemczech. Asymetria powinna być zniesiona.

we Wrocławiu
wpolityce.pl/wydarzenia/42257-jaroslakaczynski-mamy-do-czynienia-z-postkomunizmem-ktory-broni-sie-metodami-wychodzacymi-poza-demokracje Kaczyński: mamy do czynienia z postkomunizmem, który broni się metodami wychodzącymi poza demokrację.

Skoro przeczytaliście to zakładam, że dostrzegacie różnicę między relacją tego co i w jakim kontekście powiedział Jarosław Kaczyński, a materiałem przygotowanym i wyemitowanym przez tych s... z TVN, zakończonym migawką z marszu jakiejś grupki ONR-owców (sic!)

Jak już dzisiaj zdążyłem napisać u Magierowskiego, Jarosław Kaczyński najczęściej stwierdza same oczywistości, oczywiste dla wszystkich mieszkańców każdego normalnego państwa.
 Jeśli zaś konkretnie chodzi o problem mniejszości narodowych - niemieckiej w Polsce i polskiej w Niemczech to pozwolę sobie przypomnieć mój tekst na ten temat: "Mniejszość i jej prawa".

Pomimo zbliżającej się rocznicy "tragedii smoleńskiej", a może właśnie z tego powodu tzw. "wiodące media" nieustannie podrzucają nowe informacje dobrane głównie wg klucza co takiego zrobił czy powiedział Jarosław Kaczyński wróg śmiertelny "establiszmętu" zarządzającego tymi mediami. Ostatnio poszło o wypowiedź prezesa PiS na temat Ruchu Autonomii Śląska, ale także odezwała się tzw. "mniejszość niemiecka" w Polsce. Pozostawię jednak kwestię omówienia tego tematu mieszkańcom Śląska, odsyłając wszystkich do notek blogera Zebe i spróbuję temat potraktować bardziej ogólnie, to znaczy w szerszym kontekście. 

Mniejszość i jej prawa były od dłuższego czas wiodącym tematem w społeczeństwach tzw. świata zachodniego, zwłaszcza wśród szeroko pojętej lewicy, która w państwach utrwalonej demokracji i rozwiniętego kapitalizmu zawsze miała coś do zarzucenia rządzącej "klasie posiadaczy i wyzyskiwaczy", czerpiąc pełnymi garściami z ideologii komunistycznej. Z chwilą sromotnej klęski komunizmu, zadziwiająco szybko miejsce "uciskanej klasy robotniczej" zajęła ekologia oraz wszelkiego rodzaju i maści mniejszości, oczywiście uciskane. "Zamiast "klasy robotniczej" czytamy "prześladowana mniejszość" i wszystko się zgadza. Celem lewicy jest nadal zniszczenie wspólnej kultury, tej "burżuazyjnej" przez narzucenie kultury mniejszościowej, by stworzyć nowy świat uniwersalnych wartości - o to właśnie w dzisiejszych, modnych dyskursach chodzi."- czytamy w ostatnio publikowanym tekście Agnieszki Kołakowskiej, który logicznie powinien nas zaprowadzić do Jacques'a Derrida'y i jego słynnych dekonstrukcji wszystkiego, ze szczególnym uwzględnieniem tradycyjnych wartości cywilizacji świata zachodniego, czyli w skrócie starożytna Grecja i Rzym plus Chrześcijaństwo. Do tego świata oczywiście zalicza się Polskę, zwłaszcza w Polsce (wszyscy wszak pamiętamy  "Odprawę posłów greckich" ;-).  

Skoro już jesteśmy u siebie, to niezastąpiona pani profesor Ewa Thompson także zwraca nam uwagę na tę lewicową ofensywę, którą można w "odrodzonej" Polsce dostrzec, a której istota - przypomnijmy:"sprowadza się do negowania wszelkiej tradycji: religijnej, narodowej, państwowej, kulturowej itd. Twarda lewica, która poniosła porażkę wraz z upadkiem komunizmu, chce tradycję po prostu zniszczyć. Natomiast centrolewica odnosi się do tradycji z dużą podejrzliwością. Dlatego mianem centrolewicy - jak dziwnie by to nie brzmiało - określiłabym Platformę Obywatelską. PO pozyskuje katolików obietnicami po­koju społecznego, awansu cywilizacyjnego, międzynarodowego bezpieczeństwa, aby popierali oni rozwiązania tak naprawdę ciągnące Polskę w lewą stronę. (...) Poza tym lewicy udało się w ciągu kilkudziesięciu lat w wielu krajach wmówić opinii publicznej, że warto być postępowym. I taki przeciętny polityk Platformy może nie jest zwolennikiem in vitro, ale nie chce być zacofany, więc robi wszystko, żeby przynależeć do awangardy. Tymczasem wszelkie kroki zmierzające do osłabienia zbiorowego poczucia polskiej tożsamości - a w tym kierunku PO zmierza - są krokami na lewo. Uzależniają one Polskę od tych sił na świecie, które są anty-tradycjonalistyczne.[_link_]

Nieustannie podejmowane próby osłabienia zbiorowego poczucia polskiej tożsamości. To jest ten proces, który już chyba każdy z nas dostrzega, chociaż może jeszcze nie potrafi nazwać i niezupełnie pojmuje do czego on ma nas doprowadzić, nas jako państwo i społeczeństwo. Zaiste niełatwe to zadanie, gdyż w tej naszej rodzimej mutacji dekonstrukcji wszystkiego wcale niełatwo jest ocenić, kiedy mamy do czynienia ze świadomie podjętym i konsekwentnie prowadzonym działaniem (np. publicystyka GW), a kiedy można mówić jednie z nieświadomym czy zgoła bezmyślnym małpowaniem "światowych" trendów (najczęściej niestety Tusk and co.) Jakby tego nie oceniać świadomości głównych macherów tej degrengolady jedno jest pewne, że ta działalność jest szkodliwa dla naszego społeczeństwa, czyli de facto dla państwa polskiego.

 Gdy w tej perspektywie spojrzymy na ostatnie zamieszenie wywołane medialnym nagłośnieniem tematu mniejszości narodowych, czy separatystycznych trendów na Śląsku, staje się oczywistym, że są to zjawiska godzące w polską tożsamość narodową, nadal wątłą i nadal noszącą brzemię indoktrynacji z czasów PRLu. Jeżeli do tego dodamy jeszcze totalną klapę trwającej od 20 lat  "transformacji" i obecny kryzys ekonomiczny to mamy przed sobą już obraz małej apokalipsy, która właśnie się rozpoczęła. W takiej sytuacji paradoksalnie nawet mała iskra może być sprawczynią wielkiego kataklizmu.
Polska, zwłaszcza po tragedii smoleńskiej jawi się jako kraj chory, a więc słaby, a tym samym podatny na wszelkiego rodzaju ruchy separatystyczne czy eskalacje żądań różnych krzykliwych mniejszości, tym bardziej, gdy cieszą się one względami "wiodących mediów" czy polityków, próbujących rozbicie społeczeństwa wykorzystać do zapewnienia sobie stałej i niepodzielnej władzy. Polityków na tyle bezczelnych, pazernych, a przy tym tępych bo niezdających sobie sprawy, że sprowokowany kataklizm może równie ich zmieść nie tylko ze sceny politycznej.

Na koniec jeszcze kilka faktów z ostatnich dni  [kwiecień 2011] z serwisu internetowego
Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce:
 
Przedstawiciele Niemców w Polsce z wizytą w Berlinie
piątek, 08 kwiecień 2011
Od 05.04.2011 do 06.04.2011, przedstawiciele Niemców w Polsce odbyli podróż do Berlina. W ramach pobytu, czołowi działacze oraz pracownicy biura, wzięli udział spotkaniu rocznym Związku Wypędzonych, zostali zaproszeni na rozmowę z Pełnomocnikiem rządu do spraw mniejszości narodowych Christophem Bergnerem oraz uczestniczyli w posiedzeniu zarządu Niemieckiego Stowarzyszenia Środkowo Wschodniego Partii CDU/CSU.
Do stolicy, jako delegacja wybrali się Przewodniczący Bernard Gaida, Norbert Rasch, Rafał Bartek, Bruno Kosak, jak i pracownicy biura ZNSSK. W ramach rocznego spotkania Związku Wypędzonych, przedstawiciele spotkali się z Ministrem Spraw Wewnętrznych RFN Hansem Peter Friedrich.

http://www.vdg.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=591&Itemid=1

Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
piątek, 08 kwiecień 2011
W dniu 08.04.2011, Związek Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce, złożył do prokuratury oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa publicznego znieważania grupy ludności, z powodu jej przynależności narodowej przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości – Pana Jarosława Kaczyńskiego. Zawiadomienie dotyczy stwierdzenia Pana Kaczyńskiego, jakoby śląskość była do zaakceptowania, jeśli nie rodziłaby podejrzenia „zakamuflowanej opcji niemieckiej”.
http://www.vdg.pl/

Kolejność wydarzeń jest raczej nieprzypakowania i mówi sama za siebie. A teraz już zupełnie na koniec fragment tekstu ś.p.
Macieja Płażyńskiego, Prezesa Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, który ukazał się 02.06.2009 w dodatku „bezKresy” do dziennika „Rzeczpospolita”.  Tragicznie zmarły polityk  podejmuje w nim niestety nadal nierozwiązany problem polskiej mniejszości narodowej w Niemczech.

 Szkoły mniejszości niemieckiej na Opolszczyźnie, będące częścią polskiego systemu oświaty, mają się lepiej od przeciętnej polskiej szkoły. Wypełniamy w pełni podpisane przez nas porozumienia dwustronne i europejskie. Nie ma dyskryminacji polskiej szkoły na Zaolziu, na terenach, gdzie można by się bać o konflikty wynikające z trudnej historii. Nie ma większych problemów w Skandynawii. Należy sobie zadać pytanie, dlaczego w Szwecji z nauczania języka polskiego korzysta ponad połowa uprawnionych dzieci i młodzieży, a w Niemczech, z blisko 2-milionową Polonią, korzysta około 2 proc. I w większości jest to wysiłek polskiej misji katolickiej i organizacji polonijnych.

Nie można poważnie brać pod uwagę argumentu, że to wynik sporów kompetencyjnych między władzami landów a rządem federalnym, czy też, że to skutek niemieszczenia się Polaków w niemieckich kryteriach mniejszości narodowych. Realizacja postanowień traktatu to zadania strony niemieckiej. 

 Pacta sunt servanda. Nie jest też odpowiedzią właściwą wskazywanie na rodziców, jakoby niechętnie zapisujących swoje dzieci do polskich szkół. Jeśli tych szkół nie ma, to gdzie mają je zapisywać, jeśli się boją, to jeszcze gorzej.

 Oświata polska jest dyskryminowana, ponieważ w Niemczech od dziesiątek lat obowiązuje stała, dla nas złowrogo kojarząca się, doktryna państwowa „Ein Reich, ein Volk” – „jedno państwo, jeden naród”. Polityka imigracyjna państwa niemieckiego nastawiona jest na pełną asymilację, a nie na utrzymywanie różnorodności. Niemcy udają, że nie dostrzegają ekonomicznych, czasami politycznych, ale nie narodowych przesłanek wyjazdu wielkiej fali młodych Polaków do Niemiec w latach 80. Wielu moich bliskich kolegów z Pomorza skorzystało wtedy z możliwości wyjazdu do bogatych wolnych Niemiec, bo u nas nie widzieli dla siebie szans na rozwój. Wykorzystali niemieckie prawo pozwalające uznać za Niemca każdego, kogo przodkowie mieszkali na terenie przedwojennej Rzeszy. Czy to znaczy, że przestali być Polakami? Czy wykorzystanie przymusu ekonomicznego jest wystarczającym argumentem, by dziś odmawiać im i ich dzieciom prawa do utrzymywania własnej narodowej tożsamości?

Można mieć wrażenie, że nic w tym względzie od czasów Bismarcka się nie zmieniło. To bardzo zła konstatacja dla współczesnych stosunków polsko-niemieckich i dla Europy. Jest bardzo ważne, czy Niemcy, lider Unii Europejskiej, poważnie mówią o europejskim obywatelstwie i wynikających z niego prawach do swobodnego osiedlania się, pracy, kształcenia się i utrzymywania własnej tożsamości, czy też dalej uważają, że Niemcy są dla Niemców. 

  Bardzo nam Ciebie brakuje, Maćku.



 ____________________________________________________________

1. Krzysztof Rak - Sytuacja polskiej mniejszości narodowej w Niemczech  format pdf
2. Lider RAŚ: Genialny strateg, który nie wybiera się na Wiejską
3. "Prawdziwych aspektów działalności RAŚ nie zobaczymy w mainstreamowych mediach" 
4. Neonazistowskie sojusze Platformy

5. Rzeczpospolita: Rada Europy o mniejszości polskiej w Niemczech
6. Europoparcie dla Polaków z Niemiec

giz 3miasto
O mnie giz 3miasto

dostrzegam bzdury, bzdurki i bzdureczki ... zapraszam na: twitter.com/GregZabrisky

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka