Ostatnio dużo w mediach mówi się o tym kto zostanie premierem. Nikt jednak nie zwraca uwagi na stanowisko drugiej osoby w państwie, które w przypadku zwycięstwa prawicy może być ciekawo obsadzone.
Jeżeli założymy, że Beata Szydło w październiku zostaje premierem to mamy w takiej sytuacji już tylko pięciu poważnych kandydatów na urząd Marszałka Sejmu. Oto oni:
Jarosław Kaczyński - człowiek, którego nie trzeba jakoś specjalnie przedstawiać. Niski, 65 - letni polityk. Były i zarazem (zdaniem autora) najlepszy premier od upadku komuny. Genialny strateg polityczny i lider największej opozycyjnej partii w Polsce.
Profesor Piotr Gliński - jak można się domyślić człowiek inteligentny, nawet bardzo. Kandydat na premiera rządu technicznego, jeden z głównych twórców programu Prawa i Sprawiedliwości. Wykładowca akademicki, socjolog.
Joachim Brudziński - przewodniczący komitetu wykonawczego PiS, poseł na Sejm RP. Łysy 47 - latek, który jest jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Premiera Kaczyńskiego.
Zbigniew Ziobro - były minister sprawiedliwości, z osób do tej pory wymienionych z najmniejszymi szansami na przejęcie urzędu, gdyż naraził się Jarosławowi Kaczyńskiemu tworząc nową partię. Prezes Solidarnej Polski (to właśnie ta partia). Najłatwiej znaleźć go teraz w studiach telewizyjnych.
Jarosław Gowin - kiedyś platformers, dziś pisowiec, a dokładniej Prezes Polski Razem. Tak jak pan wymieniony powyżej; były minister sprawiedliwości, tyle że... o zgrozo... w rządzie Donalda Tuska! Mimo wszystko dziś w mediach mówi tak jakby jego pierwszym wypowiedzianym słowem w życiu było "prawo". Następnie "sprawiedliwość", a później "Jarosław". Coraz bardziej licząca się postać w Zjednoczonej Prawicy.
A wy kogo obstawiacie? Ktoś z osób powyższych zostanie Marszałkiem? A może zupełnie ktoś inny? Jestem ciekaw waszych opinii.