graf13 graf13
230
BLOG

Ktoś tu ma fymla. Sjesta pod dębami

graf13 graf13 Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

        2014 10 03- Ktoś ma tu fymla…  Sjesta pod dębami.

 

Wczorajszygo wieczora karta szła mi cołkiem fartnie. Jeszczem nie wzieni po drugi szklanicy, a jusz prawie wszystek szmal leżoł na moji kupce, a Duży Maks to jusz groł na krycha i na drugi raz łobicał łoddać.

A niechtam, ło te pare groszów nie przyńdzie, mogem stracić.

Jusz renka z kartó podnosiłcija w góra i ino mioł krzyknóńć gran du gdy Bolczyk rzucił ważna powiastka:

        Chłopoki niedugo kóniec świata bendzie!

Popatrzyli my na niego jakby jakigo piołuna sie mizerota napoił, a Franc nie wstrzmoł ino przestrzeg- 

Te, Bolec, chyba żeś jakiego fymla się nabył albo szaleju nałykoł, bo już łod rzeczy nadajesz.

Bolec popatrzoł na nasze głowy przyznająnce racyje Francowi i na smuntno rzeknół:

Bez ta moja astma nie daliśta mnie skóńczyć co chciał ja powiedzić, a to prosto z naszygo kochanygo sejmu ja słyszał. Pan poseł Palikmiot sie przyznoł do nawrócenia na wiara łojców. Z ty sejmowy ambóny, akurantnie obglóndołem w  telewizorze, na cały głos powiedzioł: Jak Boga kochom.

Popatrzylimy na sie i zrobiła sie zara burza mózgów. Każden chción cóś rzeknóńć, jednak Stefciu stanół przy nas z tym teptuchem do glancowania szklaniców i obglądajónc jednó pode światło przypomniał:

Wszyćko zacznyło sie łod tygo brodatego Alyksandra co po nocach szlajał sie z takó jednó achtorkó po telewizorach. W łostatni godzinie łudało mu sie o kśyndza zawołać i po ludzkiemu odeńść. Pare mniesiency temu inkszy Antykryst o imiu Wojciech jak się cołkiem źle mu zrobiło i na księżo chałupo zaczón spoglądywać to tyż znalaz droga do Pana Boga i po kapelana łod wojskowości,  swygo ordynanksa wyprawił. Tera tyn Paliknot się do Pana Boga podlizuje, to i chyba tyn kuniec bliski. 

 

Nie spieszta sie za prendko na tyn Armagedełon, boć to jeszcza ni tak zara nadeńdzie-zaczón uspokajać Antón zaglóndajónc do pustygo kufla-  wpierw by musioł pan Jerzy przestać w ty swoji gazycie cióngle łobrażać Pana Boga i sie tyż w pora dać obkszcić, dopiro wtedy może ta Ziemnia sie rozlećyć bez pare dniów.

Ino co my wtenczas bidoki zrobim?– westknół na smuntno Antek.   

Zrobiło się glanc cicho, Bolec składał karty, Antón wciónż patrzoł do pustygo szkła jakby zadziwnióny, że ni ma w nim browara a Stefciu jeszcze szybci glancował kolejny kufelek.

Naszła mie pewna propozycja:

Bendzim musieli zaczóńć modlitwy za tygo Jerzego, coby jak najdłuży miół zdrowie i już. 

Jak my tak dyskusyjowali, to Bolec naszprycował sie tom swojom pąpkom  do puców i móg znów gadać-

Jo, jo, chyba dobrze się zrobiło, że ta nasza stara Wojewódka dostała sie do nowygo rzóńda bo zara wincy cuda moglimy obejrzyć w telewizorze. Jak tylko pani Premierka zaczena wypominać panu Prezesowi starego Premniera, to zrobił sie cud- pan Kaczor zara wstanół i zaczon łobściskiwoć pana Dónala coby mu             smuntno nie było samutkimu w ty daleki Jełropie.

W ty chwili wtsanół łod stoła Julek i z pustó szklankó podszed do tółbanka i cóś tam naszeptoł Stefkowi na łucho. Pewnikiem szło mu o jaka kropka nasypana do piwska, bo po mały chwili, po dwóch szlukach Julek odzyskoł mowa:

No, chłopy, tak dali nie idzie, wy tu  fanzolita o jakichści mistyfikacyjach i inkszych pierdołach, a tu chodzi o kasa, wielga kasa z naszych piniądzów i to musi być zrobióne merytornicznie. Jak dobrze wita, bez dugie lata ja szoferował przy naszymci Magistrocie i nawet całkiem glanc dostawał. Ale żadenci sekretorz ani przewodniczóncy, nawet żaden z ty nomęklatury tyla ni mioł co dzisiej dajó swojim. Ja bym chcioł wiedzić chto, za có i ila majóntku dostawał z tych podatków co nóm  zabirajó i tych pożyczków co to gzuby naszych gzubów beńdó procenta łoddawoć.

Musioła owa kropka w kufelku być nieco mni strawna, bo Julek przycich niespodziwanie a my po cichości trawili to co łón nadał. Pierwszy łotrząs sie Duży Maks i nawiónzał do Julkowy gadki:

A ja, chopy, chmciołbym znoć wiela grosza dostanó te nowe ministry i premiery, boć pewno za krzywa gemba nikt swoji chałupy nie zostawi i do Jewropy nie pogna. Musi dostawać jaka ognaryja i to je na bank. Pewno pan Przewodniczóncy będzie miał płacone za te mnieszkanie w ty Warszowie, boć musi gdzieś swoje sztrumfy i tepy zamknóńć jak bendzie przyjeżdżoł z kómplami w gała pofikać.

Julek przyszed pewno do sie, bo wystrzelnół:

        Chłopy, a szafa?

        Potrzebna je szafa do chowania w cienżkich chwilach.

 

W powietrzu czuć już jeśyń, szybko porobiło się ciemno i po takim ciemku powleklimy sie zadowolnione do rodzónych, boć własnych kobitów.                               

graf13
O mnie graf13

Niedyplomowany Absolwent Akademii Chłopskiego Rozumu, któremu umiłowanie Rodziny jest wstępem do relacji z Ojczyzną. Z sentymentem wraca do wartości określanych jako: wiara honor szacunek uczciwość godność

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo