Wybory 2011 (1)
"Nie warto głosować, to i tak niczego nie zmieni.
Nie ma na kogo głosować.
Mój pojedynczy głos nie ma żadnego znaczenia.
Po co głosować...".
Te i im podobne "argumenty" kierują czasami prawie połową dorosłych Polaków przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych.
Wybory to taka (cyklicznie powtarzająca się) chwila w historii Polski, w której widać jak na dłoni, iż Polacy nie dorośli (masowo) do... dorosłości.
A dorosłość to nie tylko przywilej wyboru.
To również odpowiedzialność. Za skład Sejmu i Senatu.
I za to, czy nasz kraj będzie jutro rządzony przez odpowiedzialną większość.
Demokracja i wolność nie są nam dane raz na zawsze.
O jej trwałości decydujemy MY wszyscy razem.
I każdy z osobna. Przy wyborczej urnie przede wszystkim.
Ale my....
My chętnie sami rezygnujemy z tej odpowiedzialności.
A potem....
potem dziwimy się, iż rządzą nami ci, których przecież nie wybieraliśmy.
* * *
Mój pojedynczy głos w chórze milionów głosów, oddanych na konkretną partię i na konkretnych kandydatów ma ogromną siłę. Gdy jestem dorosły, wiem to od dawna. Więc idę głosować. W najbliższą niedzielę, 9 października 2011.
* * *
Tak, wiem. To, co powyżej to (straszne) truizmy.
Niestety (czasami) nie dla połowy dorosłych Polaków.
Idę więc w najbliższą niedzielę głosować.
A Ty.....?