Wydaje się, iż teza filmu "Władcy Marionetek" Tomasza Sakielskiego jest jasna - politycy kłamią, manipulują, bez skrupułów zmierzają do celu, a lud bezradnie się temu przygląda. Klasa polityczna steruje marionetkami bez większych problemów. I nie byłoby problemów z taką interpretacją, gdyby nie okazało się, że Tomasz Sakielski zrobił dokladnie to samo. Dla swoich własnych celów zmanipulował materiałem dotyczącym Tuska i, słynnej już, pani Ewy. Motywacja Tomasza Sakielskiego nie ma tu większego znaczenia, podobnie nie ma znaczenia motywacja polityków. Mechanizm jest ten sam - dla osiągnięcia efektu, na którym zainteresowanemu zależy, nagina się rzeczywistość.
Mam świadomość, iż politycy w Polsce kłamią i manipulują. Podobnie jak politycy w każdym innym kraju. Podobnie zresztą jak przedstawiciele innych zawodów. Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem. Ale nie jest normalną sytuacja gdy taki sam winowajca ubiera się w ciuszki świętoszka i moralizuje bez zażenowania. Bo takimi samymi władcami marionetek w Polsce są dziennikarze, którzy zamiast relacjonować, kreują. Tomasz Sakielski wyraźnie to pokazał.
Powtórzę to: to oni są prawdziwymi władcami marionetek w tym kraju.
