gschab gschab
1218
BLOG

My - wyborcy, my - ciemny lud, my - wierzący i zamnipulowani

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 39

 

„Spadochroniarze”, celebryci, sportowcy, „spółdzielnie”, grupy interesu, długi wdzięczności, zobowiązania, zależności itd. – tak wyglądają listy wyborcze. I nie jest to przypadłość lat ostatnich lecz ciągnie się to od dawna. Do języka potocznego weszło już określenie „obietnica wyborcza”, oznaczające słowa bez pokrycia, obietnicę, o której wiadomo, że nie zostanie zrealizowana i służy tylko zachęceniu obywateli do oddania głosu na dane ugrupowanie (osobę). Nagle, po prawie czterech latach rzesze parlamentarzystów uznało, że ich dotychczasowe ugrupowanie odeszło od ideałów i w związku z tym, mając oczywiście na celu wyłącznie pryncypia, zmieniają barwy klubowe. Pewnie zupełnie przypadkiem przy okazji uzyskując dobre miejsca na listach wyborczych u nowych „panów”.

Nie ma ugrupowania, które przed wyborami nie zaprezentuje dowolnej bzdury, dowolnego oszczerstwa czy nie wyciągnie na światło dzienne jakiegoś do tej pory ukrytego świństwa, jeżeli tylko mogłoby to pomóc w uzyskaniu lepszego wyniku wyborczego – oczywiście jeżeli tylko maja dostęp do odpowiednich informacji, jak nie to zawsze można coś chlapnąć, nawet jak zostanie zdementowane to i tak trochę błota się przyklei (vide „dziadek z wehrmachtu). Potem oczywiście następują tłumaczenia, że to nieodpowiedzialny wyskok pojedynczego człowieka – ale cel zostaje osiągnięty.

Nikt (no prawie nikt) nie czyta programów, nie słucha z uwaga kandydatów, o wyborze decydują emocje lub zasada „mniejszego zła”. Nikogo nie lubię ale XYZ nie lubię najmniej, więc zagłosuję na niego. W większości przy urnie następuje selekcja negatywna oparta na niechęci, nie wybieramy więc najlepszego, tylko tego najmniej złego. W ten sposób podciągając pod teorię Darwina, mamy coraz gorszych parlamentarzystów, a co za tym idzie coraz gorsze rządy. Nawet jak ktoś się pozytywnie wyróżnia to i tak nie ma szans na przebicie się do pierwszego szeregu, gdyż stanowi zagrożenie dla tych wszystkich (delikatnie mówiąc) przeciętnych.

Prawie nikt w Polsce nie wierzy politykom, a nie ma chyba nikogo kto nie miałby do nich całkiem sporych zastrzeżeń, nie mniej jednak kogoś wybrać trzeba i tu następuje dylemat, klasyczny wybór między dżumą i cholerą. Niby większość z nas zdaje sobie sprawę, że kampania wyborcza to reklamowa manipulacja, działanie polegające na „wciśnięciu” nam w większości zleżałego towaru w nowym, atrakcyjnym opakowaniu, a i tak spin doktorom ze wszystkich stron udaje się wzbudzić w nas emocje, obudzić wiarę, że ci na których zagłosujemy, to zrobią nam tak dobrze, że ho ho, a już w dzień po wyborach obudzimy się w innym kraju, pełnym autostrad, sprawiedliwości, dobrobytu i tak ogólnie to Polska będzie kraina mlekiem i miodem płynącą.

Co parę lat to samo i my co te parę lat ciągle dajemy się nabrać, ciągle wierzymy, że Ci których wybierzemy teraz okażą się lepsi niż ich poprzednicy, i ciągle okazuje się, że (jeżeli mamy szczęście) są tacy sami. Bez względu czy są z lewa czy prawa, północy czy południa.

Politycy to pewna grupa zawodowa, elementem ich pracy jest nas zwodzić i obiecywać złote góry, tylko dlaczego my, pomimo wieloletnich doświadczeń ciagle wierzymy, ciągle dajemy się nabierać i ciągle oczekujemy...

 

Poniżej zamieszczone piosenka, ma lat kilkanaście - czy cokolwiek straciła ze swoijej aktualności ?

 

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka