gschab gschab
868
BLOG

Państwa nie mają przyjaciół, mają tylko interesy

gschab gschab Polityka Obserwuj notkę 6

Tak się jakoś złożyło, iż w trakcie mojej bujnej kariery zawodowej - kilkanaście lat temu pracowałem z byłym oficerem SB. Prywatnie bardzo miły facet, dobry kolega i nikt ze współpracowników nie robił mu wstrętów z powodu jego przeszłości. Nigdy nie ukrywał czym się zajmował (choć pewnie mówił też nie wszystko). Czasem opowiadał o swojej byłej pracy (wszyscy byli zainteresowani tym jak wyglądała SB „od kuchni”). Niektórych z jego historii słuchaliśmy niemal z wypiekami na twarzy, pamiętam jak opisywał nam zasady współpracy miedzy „bezpiekami” różnych krajów. Jako dyletanci myśleliśmy, że ówczesny świat dzielił się na tych dobrych, czyli zachód i tych złych, czyli komunę, a obie strony wzajemnie się zwalczały. Teoretycznie tak to wyglądało, lecz czasem zdarzało się, że polskie służby prowadziły akcję przeciwko służbom kraju, który z jakichś powodów interesował np. służby Portugalii czy innego kraju zachodniego. Wówczas nawiązywano współpracę i polska bezpieka ramię w ramię działała wraz z bezpieką kraju, który wedle obowiązującej wówczas doktryny był naszym wrogiem. W myśl zasady, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Oczywiście po skończeniu akcji wszystko wracało do normy i znów dwa obozy wzajemnie się zwalczały, do następnego razu.

Co powyższa historia ma wspólnego z teraźniejszością (oprócz tego, że obecnie czyni się pewnie tak samo)? – ano to, że pokazuje wyraźnie, iż w polityce (tak jak w służbach) najważniejsze są interesy.

Nasza polityka zagraniczna za rządów Prawa i Sprawiedliwości była (przynajmniej według deklaracji) bardzo silnie zorientowana na Stany Zjednoczone, również śp. Prezydent niejednokrotnie deklarował swoje przywiązanie do polityki proamerykańskiej. I dobrze, każda opcja polityczna ma niezbywalne prawo do swojej wizji kraju i lokowania sympatii oraz interesów Polski w oparciu o własny pogląd sytuacji. Jednak jeżeli chce się być partnerem kraju, który jest światowym liderem należy podejmować działania przemyślane i mieć cos do zaoferowania. Nikt nie będzie lokował u nas swoich interesów tylko dlatego, że wyrazimy taką chęć, mogą nas lubić (a przynajmniej tak mówić), mogą wiele obiecywać (to nic nie kosztuje) ale jeżeli nie będziemy poważnym, liczącym się partnerem to cała współpraca ograniczy się do dyplomatycznego wodolejstwa.

Kraj taki jak Polska, który pod względem potencjału gospodarczego, politycznego czy strategiczo-wojskowego nie znajduje się w światowej czołówce aby swoje cele osiągnąć musi posługiwać się po mistrzowsku dyplomacją. Do takich działań niezbędne są odpowiednie kadry oraz polityczne wsparcie jak również trzeźwa, realna ocena sytuacji.

Niestety kolejny przeciek z WikiLeaks pokazuje, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości nasza dyplomacja nie potrafiła sobie z realizacją deklarowanej polityki zagranicznej poradzić. Skoro Amerykanie, nasi sojusznicy wobec których mieliśmy (a pewnie i dalej mamy) wielkie plany ocenili polskie MSZ jako (delikatnie mówiąc) niekompetentne. Byłoby wszystko OK. gdyby oceniano nas jako trudnych partnerów, upartych, mało zdolnych do kompromisu, nieustępliwych, widzących przede wszystkim polski interes ale zarzut nieudolności to dla dyplomaty powinna być zawodowa śmierć.

Było, minęło PiS już nie rządzi, priorytety naszej polityki zagranicznej są trochę inne niż za rządów Jarosława Kaczyńskiego, jednak była pani minister jest lansowana jako ekspert od dyplomacji, należy więc przypuszczać, że w sytuacji gdyby to Prawo i Sprawiedliwość w wyniku nadchodzących wyborów objęło rządy, wówczas pani Fotyga objęłaby ster polskiego MSZ-tu, a nie sądzę aby przez tych kilka lat nagle przybyło jej kompetencji i umiejętności.

Abyśmy byli liczącym się graczem na międzynarodowej arenie musimy umieć grać i znać zasady, jeżeli będziemy wystawiać takie, nie przymierzając Fotygi, to możemy sobie tylko machać szabelką i pławić się w samozadowoleniu z tego, że ktoś o nas cos dobrego powiedział (ostatecznie słowa nic nie kosztują). Tyle tylko, że interes dla naszego kraju z tego żaden. Pamiętać należy, że silni robią interesy tylko z silnymi lub takimi którzy mogą im coś zaoferować, lub są na tyle mądrzy, że potrafią potencjalnych sojuszników sobą zainteresować. Na razie, jak widać po opublikowanych dokumentach, potrafiliśmy wzbudzić zainteresowanie Amerykanów jako „ dyplomatyczna ciekawostka przyrodnicza”, a nie jako partner w interesach.

                       

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka