Grzegorz Wołk Grzegorz Wołk
70
BLOG

Werbowanie zwerbowanego

Grzegorz Wołk Grzegorz Wołk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Leady informujące o jednym z artykułów w najnowszym Biuletynie IPN generalnie już przestały dziwić. Chyba każdy kto przeczytał jakieś wydawnictwo IPN wokół którego była burza medialna sam wie, jak doniesienia prasowe mają się do zazwyczaj dość obszernych pozycji książkowych.

"Jak Kiszczak werbował Jaruzelskiego", "Kiszczak werbował Jaruzelskiego", "Jaruzelski był w kontrywiadzie. Zwerbował go...", itd. itp. Jak dobrze, że najpierw przeczytałem tekst Wojciecha Sawickiego. Ledwie co przekracza 10 stron, a dla większości relacjonujących nawet to jest za dużo. Czego bowiem dowiadujemy się z tego tekstu? Ano autor dość szeroko omawia ciekawy dokument znaleziony przez siebie w archiwum po dawnej STASI. Oczywiście zestawia go z innymi znanymi dokumentami (znalezionymi w IPN) dotyczącymi kwestii współpracy gen. Jaruzelskiego z Informacją Wojskową. Pokrótce sprawa ma się tak:

- jeden z funkcjonariuszy kontrwywiadu STASI sporządził w 1986 r. dokument w którym napisał, że m.in: W roku 1952tow. Jaruzelski został pozyskany przez kpt. Kiszczaka jako „nieoficjalny współpracownik”,przez niego zaprzysiężony i wykorzystany do wykonania zadań kontrwywiadowczych. Współpraca została oceniona jako bardzo aktywna i wartościowa. Drugi opublikowany dokument mówi jedynie, żegen. Kiszczak dostarczył dowody nadzwyczaj pozytywnego nastawienia gen. Jaruzelskiego [do ustroju komunistycznego], czyli uratował mu skórę.

- dokumenty z zasobu IPN mówią o rejestracji Jaruzelskiego jako agenta Informacji Wojskowej o pseudonimie "Wolski" 18 lutego 1946 r.,  lub 29 marca 1946 r.. Istnieje też księga inwetarzowa tajnych współpracowników założona w grudniu 1948 r. gdzie pada nazwisko generała.

Tyle dokumenty. Co na to Sawicki? Jak tłumaczy tą kilkuletnią rozbieżność? Stawia odważną tezę, w moim odczuciu rzetelnie podbudowaną. Mianowicie pisze, że w 1952 r. Kiszczak ratuje skórę Jaruzelskiemu, którego chce wyrzucić z wojska gen. Witaszewski. Musi mieć ku temu mocne argumenty (zasługi agenturalne "Wolskiego"?), boJaruzelski w armii zostajei błyskawicznie awansuje. Gdzie tu werbunek Jaruzelskiego przeprowadzony przez Kiszczaka? Chyba tylko dziennikarze wiedzą.

No chyba, że wniosek taki potwierdzi się wieczną od tego momentu przyjaźnią obu funkcjonariuszy i ich żon. Nie pierwszy byłby to przypadek "przyjaźni" oficera prowadzącego z agentem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura