Trybunał w Strasburgu zalecił zdejmowanie krzyży z miejsc publicznych.
Bardzo mi się to nie podoba, aczkolwiek dla mnie krzyż to symbol kaźni milionów ludzi (Żydów, Indian, Arabów, Hindusów, Chińczyków), którzy zginęli z rąk chrześcijan (w odróżnieniu od Chrześcijan z dużej litery, którzy nikogo nie mordowali). Krzyż to dla mnie też symbol walki z nauką, symbol wyzysku prostych ludzi przez cwanych władców Europy i później Ameryki.
Nie mam nic przeciwko, że ktoś sobie na drzwiach prywatnych wywiesi krzyż. Manifestuje tym samym, że jest katolikiem. Jeżeli ktoś sobie wywiesi sierp i młot, to znaczy, że jest bolszewikiem. U mnie wisi na ganku ludowy ptaszek- manifestuję tym, że lubię ptaszki i dowcipną polską sztukę ludową.
Jeżeli polskie (albo inne) państwo wywiesza jakiś symbol, to też manifestuje, czym jest. Faszystowskie Niemcy wywieszały swastykę i wiadomo, co ona symbolizowała.
Krzyż wywieszany przez państwowe urzędy manifestuje jedno: jesteśmy państwem wyznaniowym, a religia katolicka jest obowiązująca. I JEST TO PRAWDA!!! Mamy lekcje religii utrzymywane przez polskich podatników, dopłacamy miliony na funkcjonowanie Kościoła Katolickiego (KK jest, np., wielkim beneficjentem dopłat rolniczych). Rządzące partie (i PO, i PiS) afiszują się swoją pobożnością.
Zdjęcie krzyży z państwowych urzędów oznaczałoby pusty gest- patrzcie, już nie jesteśmy państwem wyznaniowym. Takowym jednak jesteśmy, i nie udawajmy, że tak nie jest.