Codziennie rano człowiek powinien sobie odpowiadać na trzy pytania:
i) co jest najważniejsze w dziedzinie, w której działam?
ii) czy ja się zajmuję tą najważniejszą sprawą?
iii) jeżeli nie, to dlaczego się nią nie zajmuję?
W Polsce najważniejsza jest sprawa edukacji od przedszkolaka po doktoranta. Bez radykalnej reformy tej dziedziny życia daleko nie zajedziemy.
Powinniśmy zmienić programy nauczania, powinniśmy zwiększyć pulę pieniędzy na edukację i naukę. Ale przede wszystkim powinniśmy wymienić nauczycieli, a przynajmniej 80% z nich.
Podstawowym zadaniem nauczyciela jest nie nauczyć, nie wbijać do głowy nudnych formułek, ale rozbudzić zainteresowanie ucznia danym przedmiotem, tak aby sam poszukiwał w internecie i książkach odpowiedzi na różne pytania.
Niestety, polski nauczyciel zabija w uczniach naturalne dziecięce zainteresowanie światem. Polskie dziecko w internecie szuka durnych gier, głupkowatych chatów, czy jak jest chłopcem, to rozebranych panienek. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby jednocześnie szukał informacji, na przykład:
- o tym, jak powstały religie,
- o tym jak działa telewizor plazmowy,
- o tym, dlaczego człowiek chce (albo nie) żyć w związku monogamicznym,
- o tym, jak to się dzieje, że człowiek myśli.
Każdy przedmiot, czy to fizyka, czy geografia, ma w sobie niewyczerpane pokłady frapujących pytań. Dobry nauczyciel powinien codziennie robić sobie listę takich pytań, i najciekawsze przekazywać uczniom. Nauka, nawet w przedszkolu, nie powinna polegać na przepływie informacji od nauczyciela do ucznia, tylko na wspólnym poszukiwaniu odpowiedzi. Co ciekawe, taki sposób nauki jest dla nauczyciela znacznie trudniejszy, bo jak tylko uczniowie zaczną pytać, to okaże się, że odpowiedzieć na te pytania wcale nie jest łatwo, a tylko ktoś z wielkim autorytetem jest w stanie uczniowi odpowiedzieć: "Nie wiem. Nie rozumiem tego. Musimy na ten temat poczytać i za tydzień spróbujemy jeszcze raz to zrozumieć".
Pytanie najważniejsze dla Polski jest takie:
Jak zwolnić 400 tysięcy beznadziejnych nauczycieli z pracy i zatrudnić nowych?
O tym powinniśmy dyskutować z politykami, a nie o przysłowiowej części ciała Maryni...
