Jeśli ktoś miał jakieś nadzieje dotyczące zmiany w nas samych po tragedii w Smoleńsku, to po wczorajszym dniu jest chyba jasne, że nic się nie zmieniło. Ohydztwa wypisywane w grupie "NIE dla Kaczyńskiego na Wawelu" dotykają mnie jako człowieka, bo nigdy nie popierałem Lecha Kaczyńskiego. Przewrotnie mógłbym napisać, że polityka historyczna prowadzona przez braci Kaczyńskich (sprytnym zabiegiem stało się pisanie, że "Jarka też tam pochowają") przyniosła pozytywne skutki. Nagle 20 tysięcy internautów przejęło się możliwością skalania dziedzictwa narodowego. W końcu nie może chodzić o przytłumioną na chwilę niechęć do Lecha Kaczyńskiego.
Ja natomiast po przemyśleniu sprawy jestem umiarkowanym zwolennikiem tej opcji. Ale zaznaczam, że rozpatruję to w kategorii najbliższych kilkudziesięciu lat, a więc czasie dla demokracji niewyobrażalnym.
Jak ktoś słusznie zauważył Józef Piłsudski był najczęściej parodiowanym politykiem 20-lecia międzywojennego i gdyby decydować demokratycznie o tym kto ma tam spocząć to prawdopodobnie krakowskie pająki miałyby dużo więcej miejsca. Uderzające jest zresztą to wynaturzenie demokracji, którego exemplum był jegomość piszący, że jak jakiś księżula śmie obwieszczać narodowi, gdzie będzie leżał Lech Kaczyński. Zgadzam się, że Wawel jest dziedzictwem narodu, ale zachowajmy umiar.
Z perspektywy czasu pochowanie Lecha Kaczyńskiego na Wawelu może być korzystne z dwóch powodów.
Po pierwsze byłby to symboliczny zwornik historii państwa, ciągłości i majestatu (tak, tak) jego władzy. Po Rzeczpospolitej Obojga Narodów mamy na krótko Napoleona, a następnie 20-lecie międzywojenne, którego dwaj istotni politycy spoczęli na Wawelu. Później suwerenną PRL, o której wolelibyśmy zapomnieć i last but not least III Rzeczpospolitą, która nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć z traumy ostatnich kilkudziesięciu lat. Osobiście nie mam wątpliwości, że Lech Kaczyński był lepszym prezydentem niż Wałęsa i Kwaśniewski. On dążył do jednoznacznego rozliczenia się z czasami PRL (nie czas na rozmowę o środkach), on również prowadził politykę historyczną podkreślając tradycję państwowości polskiej.
Drugi powód wynika z moich poglądów na kształt państwa. Nieprzypadkowo w krajach zachodnich ciągle istnieją monarchie. Ludzie chcą, aby istniał jeden, najwyższy ośrodek władzy. Stąd też uważam naszą eklektyczną konstytucję za niszczącą dla państwa, a rozwiązania upatruję w modelu francuskim, o amerykańskim nie wspominając. Dużym zdziwieniem musiała być dla mediów i polityków reakcja społeczeństwa. "Nie głosowałem na niego, ale był głową mojego państwa"- wypowiedzi oscylujące wokół tej myśli pojawiały się w mediach bardzo często. W związku z tą reakcją, nie sądzę żeby Donald Tusk, jeśli zdobędzie znowu władzę, wystąpił z propozycją zmiany konstytucji- nie w najbiższych latach.
Pochowanie Lecha Kaczyńskiego na Wawelu może być kamieniem węgielnym idei jednego, silnego ośrodka władzy centralnej.
Zdaję sobie sprawę z zagrożeń jakie - w związku z tą decyzją - będzie niosła walka polityczna przy obecnym kształcie sił. Ale to minie, nastrój się zmieni, a prezydent Lech Kaczyński jako pierwszy polityk wolnej Polski spocznie obok innych wielkich pokazując, że i ta Polska warta jest Wawelu.