Ten kto do spółki wnosi pięć szylingów ma do nich równie słuszne prawo co ten, kto wnosi pięćset funtów do swego większego udziału. Ale nie ma równego prawa do zysku z produkcji, na którą łożyli, a jeśli chodzi o udział we władzy, autorytecie i poglądach jaki winien być dostępny dla każdej jednostki w kwestiach państwowych, to muszę zaprzeczyć, jakoby udział taki stanowił bezpośrednie, oryginalne prawa człowieka w społeczeństwie obywatelskim (...).
pisał Edmund Burke
Czy nie uważasz, że udział we władzy jaki ma każdy obywatel - stopień tego udziału - powinien być uzależniony od jego zasług dla wspólnoty? Czy matka kilkorga dzieci, człowiek wykonujący określony zawód, posiadający pewne dochody, czy tytuł naukowy nie powinien mieć większego prawa do decydowania o naszym wspólnym losie od reszty?
Można bowiem przyjąć z niemałą dozą prawdopodobieństwa, że pewni ludzie, którzy legitymują się szeroko rozumianymi "osiągnięciami" będą bardziej kompetentni do wyboru naszych przedstawicieli na szczeblu krajowym.
Zakładam, że masz na ten temat jakieś zdanie, chcesz ograniczyć w ten sposób wpyw mediów i politycznych krzykaczy na sprawy kraju. Przecież to kto nami będzie rządził implikuje to jaka będzie Polska w bliższej i dalszej przyszłości. A przecież Polska jest najważniejsza, prawda?